Iluzjonista ze Świętokrzyskiej

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2012-01-26 00:00

Mandaty, sprzeczne szacunki i niejasne założenia — to księgowe sztuczki A.D. 2012 ministra Jacka Rostowskiego

W ubiegłym roku Jacek Rostowski, minister finansów, został przez część ekonomistów okrzyknięty mistrzem kreatywnej księgowości.

W konkursie organizowanym przez „Puls Biznesu” i Pracodawców RP czytelnicy przyznali mu za to nawet gospodarczą Malinę. Nic dziwnego — w 2011 r. minister przeforsował operację przeksięgowania dziesiątek miliardów zł z OFE do ZUS.

Choć do systemu emerytalnego nie wpłynął ani jeden dodatkowy złoty, polski deficyt według oficjalnych statystyk skurczył się szybciej niż w krajach Unii Europejskiej. Minister idzie za ciosem i przygotowuje się do drugiego skoku na OFE (czytaj tekst niżej).

Nie oznacza to jednak, że Jackowi Rostowskiemu brakuje nowych pomysłów na księgowe operacje. Ekonomista ma ich wiele. Wybraliśmy siedem najciekawszych na 2012 r.

Bruksela to kupi

Księgowym majstersztykiem jest forsowana przez resort finansów tzw. reguła samorządowa, czyli wprowadzenie sztywnego limitu na deficyty lokalnych władz. W negocjacjach z samorządami przedstawiciele resortu przekonują, że to tylko formalność. Limit zawieszony ma być tak wysoko, że nie będzie w 2012 r. zagrażał żadnemu samorządowi.

Samorządowcy są z resztą podobnego zdania. Minister Rostowski zupełnie co innego mówi jednak za granicą. Kiedy przedstawia reformę przed Komisją Europejską (KE) i rynkami finansowymi, wyciąga wyliczenia, z których wynika, że wydatki samorządów spadną dzięki limitom o ponad 5 mld zł. Podobna metoda koloryzowania statystyk przed Brukselą, licząc, że tamtejsi ekonomiści nie są przesadnie lotni, dotyczy też podwyżki składki rentowej.

Minister Rostowski dowodzi przed KE, że dzięki tej „reformie” dochody państwa wzrosną o 6 mld zł. Nie dodaje, że podwyżka podatku nie ominie też pracodawców będących częścią sektora publicznego: urzędów centralnych, samorządów, szkół, szpitali, wojska, policji, służb granicznych, prokuratury, sądów czy państwowych firm. A sektor publiczny zatrudnia co trzeciego pracownika najemnego w Polsce, czyli z 6 mld zł około 2 mld zł to oszczędności wirtualne. Ciekawą „reformą”, którą Jacek Rostowski chwali się w Brukseli, jest też wzrost dochodów z mandatów drogowych.

Minister nazywa to dodatkowe źródło dość oględnie „nowym systemem limitów prędkości na drogach”. Ma przynieść rządowi w 2012 r. prawie 1,3 mld zł dodatkowych wpływów. Jeśli policjanci będą stosowali się do zaleceń ministra, powinni ściągnąć ze statystycznego kierowcy dodatkowe 65 zł. Czas pokaże, czy to tylko mydlenie oczu ekonomistom KE, czy rzeczywiście rząd znalazł nowy sposób na łatanie dziury budżetowej.