Inflacja spadła, ale wzrośnie

Ignacy Morawski
opublikowano: 2021-03-15 20:00

Inflacja w Polsce spadła w lutym i utrzymała się poniżej celu NBP, ale w nadchodzących miesiącach możliwy jest jej wzrost. Jak mocny? To ważne pytanie — niektóre sygnały są uspokajające, inne mniej.

W lutym dynamika cen konsumpcyjnych wyniosła 2,4 proc. rok do roku wobec 2,6 proc. w styczniu – podał GUS. Dane za styczeń zostały lekko zrewidowane w dół (początkowy odczyt wskazał 2,7 proc.) ze względu na zmianę koszyka wag w inflacji. Zmiany w strukturze popytu w czasie pandemii sprawiły, że podniesiona została waga żywności, która nie drożeje, zmalała natomiast waga niektórych usług — np. restauracji i hoteli — które drożeją.

Inflacja utrzymała się więc poniżej celu NBP, który wynosi 2,5 proc. Co przyniosą kolejne miesiące? Wiele wskazuje, że cel NBP raczej zostanie przekroczony.

Choć uwagę mediów najczęściej przykuwa wskaźnik inflacji liczony na podstawie rocznej zmiany cen, to z analitycznego punktu widzenia ciekawsze i ważniejsze jest miesięczna zmiana cen. W końcu to tak liczony wskaźnik najlepiej odzwierciedla decyzje przedsiębiorstw — ceny zmieniają się z okresu na okres, a nie z roku na rok. Dla restauracji podnoszącej cenę zupy istotny jest poziom cen dziś, a nie poziom sprzed roku.

Patrząc na miesięczną zmianę cen, odejmując efekty sezonowe, widzimy, że dynamika wynosi około 0,3 miesiąc do miesiąca. Taki jest trend. Jeżeli fundamentalne procesy cenowe w gospodarce się nie zmienią, to inflacja liczona rok do roku wejdzie niedługo w przedział 3-4 proc.

Uspokajający jest fakt, że wiele zmian cen ma charakter jednorazowych dostosowań wynikających z efektów regulacyjnych. Dane NBP za grudzień (nowsze będą dopiero dziś) wskazują, że inflacja po odjęciu cen najbardziej zmiennych jest niska – wynosi średnio około 0,1 proc. miesiąc do miesiąca. Możliwe, że w minionym roku mieliśmy do czynienia z kumulacją jednorazowych dostosowań cenowych, które w najbliższym roku będą już rzadsze, a wtedy inflacja byłaby bliżej 3 niż 4 proc.

Niepokojący jest natomiast fakt, że w wielu branżach o dużej wrażliwości cen na płace trend jest wciąż wznoszący. Firmy czują, że popyt nominalny w gospodarce nie jest wcale słaby, pozycja pracowników na rynku pracy wciąż jest niezła, więc są skłonne do podnoszenia cen. Jeżeli efekt presji płacowej i umacniającego się popytu nominalnego przeważy, wówczas inflacja roczna może być bliżej 4 proc.

Istotnym czynnikiem, który może podnieść ceny konsumpcyjne w najbliższych miesiącach, jest skokowy wzrost cen surowców i materiałów. Na razie odczuwalne jest to głównie na rynkach hurtowych, ale z czasem stopniowo przeniesie się też na rynki towarów konsumpcyjnych. Od wielu lat towary konsumpcyjne w Polsce notują bardzo niską dynamikę cen — w okolicach 1-2 proc. Jeżeli wzrost cen surowców przełoży się na towary konsumpcyjne, wówczas dynamika może się podnieść, co będzie sprzyjało podniesieniu ogólnej inflacji do około 4 proc.