Insly to firma technologiczna z estońskimi korzeniami i międzynarodowym zasięgiem, która oferuje multiagentom ubezpieczeniowym — również z Polski — abonamentowy system do zarządzania sprzedażą i obsługą polis. We współpracy z estońskim Inbankiem, który prowadzi działalność nad Wisłą na zasadach oddziału, właśnie poszerzyła pakiet usług o płatności ratalne. Liczy na rzesze użytkowników.

— Pomyślnie zakończyliśmy integrację systemów z partnerem i obsłużyliśmy pierwszych klientów. Proces kredytowy od początku do końca odbywa się online. To rozwiązanie korzystne dla każdej ze stron — klienci mogą rozłożyć płatność na 12 miesięcy, towarzystwo ubezpieczeniowe otrzymuje całą składkę od razu, a agent — prowizję od sprzedaży produktu finansowego. Koszt kredytu jest niższy niż średnia rynkowa — przekonuje Piotr Bartos, dyrektor generalny Insly na Polskę.
Śladem pionierów
Pomysł nie jest nowy. Ubezpieczyciele próbowali samodzielnie rozbijać składkę na kilkanaście rat, naliczając tzw. zwyżkę, jednak ze względu na ryzyko i grząski grunt prawny w zakresie mobilizacji spóźnialskich konsumentów, których interesy chronią przepisy, porzucili ten pomysł. Podchwyciły go natomiast kilka lat temu insurtechy, np. Bacca (firma pożyczkowa skoncentrowana na ubezpieczeniach) i Hipro (dostawca technologii oraz integrator banków i firm pożyczkowych z szeroko pojętym sektorem ubezpieczeniowym), a teraz również Insly.
W odróżnieniu od poprzedników firma rodem z Estonii chce być „agencyjnym androidem”, czyli zaoferować pełen wachlarz narzędzi niezbędnych w pracy niezależnego agenta. Spółka zapowiada kolejne udogodnienia, pracuje np. nad poszerzeniem oferty produktowej o polisy pozakomunikacyjne. Podkreśla, że chce być pomostem łączącym dostawców usług z podmiotami z sektora ubezpieczeniowego — na początku roku, na prośbę użytkowników, platforma zintegrowała się m.in. z SMS API, aby umożliwić agentom automatyczną wysyłkę esemesów do klientów.
Pozycja startowa
W Polsce Insly działa od kilku lat, ale dopiero przed dwoma laty nabrało rozpędu. Globalnie w pierwszej połowie 2020 r. insurtech pozyskał ze sprzedaży abonamentów 3,8 mln zł, w czym 24-procentowy udział ma rynek polski. Do końca 2020 r. grupa planuje osiągnąć ponad 13 mln zł przychodów. Dotychczas z platformą zintegrowało się 17 polskich zakładów ubezpieczeniowych, które w rynku OC komunikacyjnego — czyli najgrubszej gałęzi ubezpieczeń majątkowych — osiągają aż 90-procentowy udział.
— Mamy ugruntowaną pozycję umożliwiającą dynamiczny wzrost. Naszym celem jest stać się kluczowym partnerem dla pośredników ubezpieczeniowych. Na platformie Insly zarejestrowało się dotychczas 11 tys. użytkowników, gros korzysta z kalkulatora do wyceny składki, robiąc średnio 900 tys. kalkulacji miesięcznie. W dłuższej perspektywie pod względem liczby kont na platformie chcielibyśmy urosnąć nawet pięciokrotnie — deklaruje Piotr Bartos.
Nad Wisłą nie ma obecnie drugiej takiej firmy jak Insly. Tego typu korzyści oferują natomiast agentom głównie duże multiagencje (kilkunaście podmiotów), które w zamian za wsparcie pobierają część prowizji sprzedażowej. Prym na tym polu wiedzie Unilink, z którym współpracuje około 14 tys. agentów.
OKIEM KONKURENCJI
Moda na subskrypcję
CEZARY ŚWIERSZCZ, prezes firmy Bacca
Oferujemy rozwiązania płatnicze dla sektora ubezpieczeniowego jako instytucja pożyczkowa i operator technologiczny. Nasza flagowa usługa to miesięczne płatności za polisy majątkowe w modelu subskrypcyjnym. W ten sposób sfinansowaliśmy już ponad 250 tys. polis wszystkich zakładów ubezpieczeń — najczęściej polis komunikacyjnych, mieszkaniowych oraz dla małego i średniego biznesu. Dzięki ratom klienci wybierają szerszy zakres ochrony i nie obciążają budżetu jednorazowym kosztem. W ostatnim czasie wprowadziliśmy szereg nowości, w tym kompletnie elektroniczny proces sprzedaży, możliwy do przeprowadzenia u agenta lub zdalnie. W sumie obsłużyliśmy kilka milionów rat za polisy. Wiemy, jak przeprowadzić skuteczną selekcję klientów pod kątem ryzyka, i nie mamy zbyt wielu opóźnień w płatnościach. Klienci do nas wracają, bo płatność za ubezpieczenia staje się wygodna jak za korzystanie z Netfliksa. Ubezpieczyciele zauważają ten trend i niedługo nasza technologia automatycznych płatności wkroczy również do ubezpieczeń życiowych — prowadzimy o tym zaawansowane rozmowy z towarzystwami.
OKIEM EKSPERTA
Przedwczesny optymizm
MARCIN BRODA, analityk Ogmy, wydawcy „Dziennika Ubezpieczeniowego”
Dla ubezpieczyciela rozłożenie składki na raty jest ryzykowne, bo nie może on w prosty sposób zaprzestać ochrony, gdy klient spóźnia się z zapłatą. Ten problem nie dotyczy firm ściśle zajmujących się oferowaniem rozwiązań płatniczych ą la Netflix, opartych na kredycie/pożyczce. Czy tego typu usługi będą się popularyzować? W branży zdania są podzielone. Niektórzy twierdzą, że raty skłaniają do zakupu więcej niż jednego produktu. Z relacji agentów wynika jednak, że nie jest to takie oczywiste. Osoba, która przychodzi po OC komunikacyjne — najpopularniejsze ubezpieczenie, bo obowiązkowe — rzadko kiedy jest skłonna kupić coś jeszcze. Czasami chce ubezpieczyć mieszkanie. To jednak relatywnie tania polisa, którą większość jest w stanie opłacić jednorazowo. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze bariera mentalna — agenci niechętnie sprzedają produkty finansowe. Próbowano ich do tego przekonywać wiele razy, lecz z mizernym skutkiem. Dobrze zarabiają na polisach i nie chcą dodatkowych produktów. Ponadto w dobie COVID-19 pojawił się jeszcze inny problem: część osób traci zdolność kredytową.