Eksperci związani z branżą półprzewodnikową twierdzili w rozmowie z PB, że Polska ma atuty, by przyciągnąć inwestycje w fabryki czipów. Ten potencjał dostrzegł Intel, który zbuduje w Miękini pod Wrocławiem Zakład Integracji i Testowania Półprzewodników o wartości 4,6 mld USD (ok. 18,7 mld zł). To największa bezpośrednia inwestycja w historii Polski oraz w branży high-tech w naszej części Europy. Przygotowania do jej realizacji ruszą od razu, a budowa po akceptacji Unii Europejskiej (UE).
– W okolicy Drezna już działa bardzo duży hub półprzewodnikowy, więc całe środowisko technologiczne w rejonie Wrocławia i dalej wzdłuż autostrady A4 może na tym skorzystać, zwłaszcza że granice coraz bardziej tracą na znaczeniu. Plan budowy fabryki Intela oznacza, że w Polsce zaczynają być lokowane wysokowartościowe inwestycje w procesie tworzenia, monitorowania i testowania półprzewodników, które zgodnie z niezrozumiałą polityką były wcześniej lokowane w Chinach, Wietnamie czy Malezji – komentuje Adam Piotrowski, prezes Vigo Photonics.
Po inwestycji Intela mogą nadejść kolejne. Adam Piotrowski przypomina, że jesienią odwiedziła Polskę kilkudziesięcioosobowa delegacja z Tajwanu, złożona m.in. z osób odpowiedzialnych za rozwój technologii półprzewodnikowych. Następna przyjedzie w przyszłym tygodniu.
– W ramach konsultacji gospodarczych z Tajwanem od poniedziałku do środy będziemy gościć delegację, której będzie przewodniczył Chern-Chyi „C.C.” Chen, wiceminister w Ministerstwie Ekonomii. Zostałem zaproszony jako członek polsko-tajwańskiej grupy roboczej do spraw półprzewodników. Spotkanie będzie dotyczyło ogólnej współpracy gospodarczej Polski i Tajwanu, przemysł półprzewodnikowy będzie jednym z tematów – informuje dr Piotr J. Cywiński, kierownik działu komercjalizacji w ośrodku Łukasiewicz – Instytut Mikroelektroniki i Fotoniki.
Czym Polska skusiła Intela?
Intel to wywodzący się z USA globalny gigant technologiczny i jeden z czołowych producentów półprzewodników – obok m.in. tajwańskiego TSMC i koreańskiego Samsunga. Zbudował już zakład w Irlandii i planuje budowę w Magdeburgu, kosztem 17 mld EUR (władze Niemiec nie chcą jednak na razie zwiększyć oczekiwanego przez Intela wsparcia z 6,8 do 10 mld EUR). Razem z polskim mają stworzyć pierwszy tego typu w Europie kompleksowy i najbardziej zaawansowany technologicznie łańcuch dostaw w produkcji układów scalonych.
Wytwarzane we wspomnianych fabrykach tzw. wafle krzemowe są wysyłane do takich jak planowana pod Wrocławiem, gdzie są rozcinane na pojedyncze czipy, integrowane w ramach produktów końcowych oraz testowane pod kątem wydajności i jakości.
– Położenie geograficzne kraju pozwoli na efektywną współpracę z zakładami w Niemczech i Irlandii. To rozwiązanie jest bardzo konkurencyjne pod względem kosztów w porównaniu do innych lokalizacji produkcyjnych w ujęciu globalnym, oferuje przy tym duży potencjał związany z bazą utalentowanych pracowników, którym będziemy pomagać w rozwoju – mówi Pat Gelsinger, dyrektor generalny Intela.

Duże znaczenie dla całej gospodarki
Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH) oraz Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP) zabiegały o ten projekt – ze wsparciem Janusza Cieszyńskiego, ministra cyfryzacji – od 2021 r., a konkurowaliśmy z kilkoma innymi krajami. Inwestycji na taką skalę jeszcze w Polsce nie było, więc jej obsługa wymagała zaangażowania nie tylko Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, ale też wielu innych stron.
– Fabryka Intela może być impulsem do zrewolucjonizowania polskiej gospodarki – to otwarcie nowego rozdziału w historii naszego przemysłu. Jest jednak nie tylko gwarancją rozwoju, ale też bezpieczeństwa. Mówiąc o gospodarce, zawsze musimy mieć z tyłu głowy geopolitykę. Pandemia, a potem wojna w Ukrainie wstrząsnęły globalnymi łańcuchami dostaw, w krytycznych momentach paraliżując całe sektory gospodarki bazujące na półprzewodnikach. Ta inwestycja jest także kolejnym dowodem gospodarczej konsolidacji świata transatlantyckiego, na której Polska może tylko skorzystać – twierdzi Krzysztof Michalski, wiceprezes ARP.
Budowa fabryki Intela pod Wrocławiem jest kontynuacją serii wielkich amerykańskich inwestycji w Polsce, m.in. w sektorze energetycznym i zbrojeniowym, które potwierdzają, że USA traktują nas jako kraj bezpieczny. Ta inwestycja może nawet podwoić udział Europy w światowym rynku testowania i pakowania półprzewodników. Planowana przez Intel budowa megakuźni półprzewodników w Magdeburgu wymaga bliskiego łańcucha dostaw, z czego świetnie skorzystaliśmy.
Tego rodzaju inwestycji będzie więcej, ponieważ oba projekty wymuszą lokowanie kolejnych zakładów i centrów B+R w Europie. Na nasz region z uwagą patrzą także inni wytwórcy półprzewodników. Tajwańskie fundusze ogłosiły niedawno arte 200 mln EUR inwestycje w ekosystem półprzewodników w Europie Środkowej i Wschodniej. Tajwański TMSC – największy konkurent Intela – też rozważa budowę megakuźni w Niemczech, za czym pójdą inwestycje w cały ekosystem. Przyciągnięcie do Polski jak największej ich części jest ważną rolą rządu. Mamy przewagę wynikającą m.in. z lokalizacji, kadry i hojnego wsparcia publicznego, ale też konkurencję w postaci innych państw regionu.
Strategiczny wsparcie UE dla produkcji czipów
O wyborze lokalizacji fabryki zadecydowało nie tylko odpowiednie zaplecze infrastrukturalne, ale też dostęp do wystarczająco dużej kadry. Przy samej produkcji Intel zatrudni ponad 2 tys. pracowników, głównie wysoko wykwalifikowanych inżynierów i innych specjalistów. Zakład powstanie na terenie prawie 300 ha, całe przedsięwzięcie – uwzględniając kooperantów – ma stworzyć co najmniej 10 tys. miejsc pracy.
Inwestycja Intela wpisuje się w jeden ze strategicznych celów UE. Zgodnie z przyjętym w tym roku European Chips Act Unia chce do 2030 r. zwiększyć udział w światowej produkcji półprzewodników do co najmniej 20 proc. (wartość rynku ma wówczas wynosić ok. 1 bln USD). W latach 2022-30 podwoić ma się także popyt na czipy. Umożliwiają one m.in. zbieranie, przetwarzanie i wykorzystywanie danych w różnych celach. Proces ich produkcji jest wyjątkowo skomplikowany, składa się z ponad tysiąca etapów rozdzielonych na wiele firm w różnych częściach świata.

Inwestycja Intela to dla nas świetna wiadomość, zwłaszcza że dotyczy etapu produkcji, do którego dostarczamy technologię nanodruku. Pozwoli nam ona na pewno budować lepsze relacje z tą firmą, z szansą na przyszłą współpracę. To również ważny sygnał dla całej gospodarki, bo oznacza, że kompetencje w zakresie technologii półprzewodnikowych – strategicznych dla Europy i całego Zachodu – będą rozwijane w Polsce. Będzie to owocowało nowymi miejscami pracy i rozmaitymi programami szkoleniowymi.
Budowa fabryki półprzewodników Intela może przyczynić się do ruchów także ze strony innych producentów. Z naszych rozmów z tajwańskimi partnerami wynika, że w ich kraju nie jesteśmy jeszcze kojarzeni z technologiami półprzewodnikowymi, ale to może się zmienić. Poza tym Polska ma na Tajwanie dobre konotacje, m.in. w związku z przekazywaniem szczepionek w okresie pandemii koronawirusa.
Ogłoszenie przez Intela inwestycji jest punktem przełomowym dla polskiego sektora półprzewodnikowego. Można traktować to jako pierwszy krok w kierunku odbudowy polskiego przemysłu półprzewodnikowego. Zapewni to ogromny impuls dla rozwoju technologii - nie tylko w tej branży, ale we wszystkich, w których czipy są wykorzystywane: motoryzacji i elektromobilności, fotowoltaiki, magazynów energii itd.
To także szansa dla polskich uczelni oraz instytutów badawczych na jeszcze lepsze kształcenie i zatrzymywanie specjalistów od mikroelektroniki, a nawet powrót części z nich do Polski. Przełoży się to na postęp w obszarze innowacji. Łukasiewicz – Instytut Mikroelektroniki i Fotoniki już od dłuższego czasu rozmawia z Intelem o partnerstwie badawczo-technologicznym, więc wierzę, że najnowsza inwestycja przyczyni się do zacieśnienia współpracy w tej strategicznej dziedzinie, nie tylko między nami, ale też szerzej: między USA a Polską.
Fabryka Intela może wypromować nas na światowym rynku półprzewodników jako kraj, w którym warto inwestować, i pomóc ściągnąć kolejnych światowych potentatów. Niezwykle cenne byłoby posiadanie zakładu nie tylko prowadzącego końcowy etap prac – montaż i testowanie – ale też samą produkcję przyrządów półprzewodnikowych i opartych na nich układów scalonych. Polska w porównaniu do krajów Europy Zachodniej ciągle pozostaje atrakcyjna kosztowo, a dodatkowo mamy wielu świetnych specjalistów od mikroelektroniki. Wyjątkowo silne w tym obszarze są ośrodki akademickie w Warszawie, Gdańsku, Łodzi i we Wrocławiu.