Jak Emil Stępień wprowadza sąd w błąd

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2021-04-29 20:00

Prezes filmowej spółki twierdzi, że 140 jej klientów zainwestowało 12,7 mln zł. Tyle że… jest ponad 200, a suma ich wpłat przekracza 25 mln zł

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • jaki wykaz wierzycieli złożył w sądzie upadłościowym Emil Stępień, prezes Ent One Investments
  • czym to pismo różniło się od sprawozdania tymczasowego nadzorcy sądowego filmowej spółki
  • w jakich kwestiach jeszcze obaj panowie się różnią
  • co z tego wynika dla prokuratury, prowadzącej śledztwo ws. nieprawidłowości w EOI, i dla inwestorów spółki

We wrześniu 2020 r. ujawniliśmy, że dwóch kontrahentów Ent One Investments (EOI), spółki kontrolowanej przez Emila Stępnia i jego żonę Dorotę Rabczewską-Stępień, pseudonim Doda, złożyło wniosek o jej upadłość. Postępowanie w tej sprawie wciąż trwa, a w jego ramach Emil Stępień, prezes EOI, przesłał do sądu wykaz inwestorów firmy. „PB” ma dowody, że lista jest niepełna, a tym samym — nieprawdziwa. Wszystko wskazuje na to, że śledztwo w sprawie EOI, wszczęte przez prokuraturę po naszych publikacjach, jeszcze się rozrośnie…

Pismo sądowe i prima aprilis

Do złożenia wykazu wierzycieli EOI zobowiązał Emila Stępnia (dziś kontroluje spółkę sam, Doda nie ma z nią nic wspólnego) sąd. Lista przedstawiona przez szefa firmy znanej z głośnej serii filmów „Pitbull” zawiera 145 pozycji z imionami i nazwiskami inwestorów, a kwoty przy nich wymienione sumują się do około 12,7 mln zł.

Pismo wraz z wykazem podpisane własnoręcznie przez Emila Stępnia datowane jest na 1 kwietnia 2021 r., ale ze względu na charakter (oficjalne pismo sądowe) trudno rozpatrywać je jako żart primaaprilisowy. Chociaż… „PB” ustalił, że zaledwie kilka dni później do akt upadłościowych EOI trafiło sprawozdanie uzupełniające tymczasowego nadzorcy sądowego. Są w nim wymienieni inwestorzy filmowej spółki, których… nie ma w wykazie przesłanym przez Emila Stępnia, oraz tacy, których wierzytelności są wyższe niż wymienione przez szefa EOI.

W lutym 2021 r. pisaliśmy, że już w pierwszym sprawozdaniu pełniący funkcję nadzorcy Marek Malecha potwierdził nasze informacje o tym, że konta EOI są puste. Wszystkie pieniądze spółki, czyli około 12,3 mln zł popłynęły w listopadzie 2019 r. do maltańskiej spółki Ent One Studios, kontrolowanej przez Emila Stępnia i jego małżonkę Dodę. Stało się to na podstawie zawartej wtedy umowy o koprodukcji, dotyczącej dwóch filmów: obecnie już nakręconych „Dziewczyn z Dubaju” i planowanego „Gromu”.

Ktoś tu mija się z prawdą

Co znalazło się w drugim sprawozdaniu Marka Malechy? Jedna z najciekawszych informacji dotyczy dokumentów przekazanych nadzorcy przez Dom Inwestycji PL (DI PL), jednego z pośredników pomagających EOI w pozyskiwaniu inwestorów. Chodzi o korespondencję, jaką z filmową spółką prowadził DI PL, jak też jego 24 klientów, którzy zainwestowali w „Dziewczyny z Dubaju” i „Grom” łącznie ponad 1,5 mln zł.

Umowy z EOI zawierali w drugiej połowie 2018 r., a zgodnie z ich zapisami prace nad oboma filmami i wprowadzenie ich do dystrybucji powinno nastąpić w ciągu 1,5 roku. Terminy minęły i dlatego prawie wszystkie z tych osób zażądały zwrotu wpłaconych kwot wraz ustawowymi odsetkami. Najciekawsze jest jednak to, że jest wśród nich kilka takich, których nie ma na wykazie przesłanym do sądu przez Emila Stępnia, a w przypadku kilku kolejnych wierzytelności z tytułu inwestycji w oba filmy są wyższe niż wymienione przez szefa EOI (które dotyczą tylko jednej z produkcji). Łącznie chodzi o różnicę wysokości prawie 0,5 mln zł.

Jak te rozbieżności tłumaczy Emil Stępień? Zapewnia, że wszystkich informacji udziela sądowi i nadzorcy „rzetelnie i zgodnie z prawdą, na podstawie dokumentacji spółki”. Według niego istnieje „wysokie prawdopodobieństwo”, że to informacje nadzorcy sądowego „odbiegają od rzeczywistości”.

Prezes swoje, a nadzorca swoje:
Prezes swoje, a nadzorca swoje:
Emil Stępień, prezes i właściciel Ent One Investment (EOI), zapewnia, że udzielał wszelkich informacji, jakich żądał od niego tymczasowy nadzorca sądowy. Ten uznaje jednak, że to stwierdzenie „wysoce przesadne”. Zdaniem Marka Malechy szef EOI na wszelkie zapytania odpowiadał „w sposób niepełny” i „bardzo ogólny”.
Krzysztof Jarosz / Forum

Wielomilionowe rozbieżności

Tyle że nadzorca sprawozdanie oparł na dokumentach źródłowych, choćby umowach poszczególnych inwestorów z EOI oraz ich korespondencji ze spółką. Co więcej — z informacji „PB” wynika, że na wykazie autorstwa Emila Stępnia nie ma nie tylko kilku inwestorów pozyskanych przy udziale DI PL, ale też wielu innych.

Jak wielu? Z ustaleń „PB” wynika, że wszystkich inwestorów, którzy wpłacili EOI pieniądze, jest ponad 200, przy czym wielu z nich inwestowało równocześnie i w „Grom”, i w „Dziewczyny z Dubaju” (na liście Emila Stępnia takich przypadków jest tymczasem zaledwie pięć). Pieniądze wpłacane były także na zarzucony projekt filmu „Chłopaki nie płaczą 2”. Według naszych źródeł wszystkie te wpłaty sumują się nie do 12,7 mln zł, które wynikają z wykazu szefa EOI, ale do ponad 25 mln zł. Przy czym trzeba pamiętać, że część klientów nie wypłacała pieniędzy z filmów z serii „Pitbull”, ale wraz z zyskami przenosiła je na kolejne produkcje EOI. Te zyski powiększają więc zobowiązania filmowej spółki wobec inwestorów.

Wątpliwych działań Emila Stępnia jest w tej sprawie więcej, choćby dotyczące relacji z jednym z klientów DI PL, który wpłacił 150 tys. zł na „Chłopaki nie płaczą 2”. Po upływie półtora roku, zgodnie z zapisem umownym, wezwał do zwrotu pieniędzy wraz z ustawowymi odsetkami, ale szef EOI odpowiedział, że jego żądanie „wymaga weryfikacji”. Zaproponował, że o ile spółka stwierdzi zasadność roszczeń, inwestor będzie mógł „przenieść” te 150 tys. zł na „Dziewczyny z Dubaju”. Deklaracja padła w listopadzie 2020 r., czyli kilka tygodni po tym, jak padł ostatni klaps na planie tego filmu i wiele miesięcy po tym, jak Emil Stępień informował o zamknięciu budżetu „Dziewczyn z Dubaju”.

Nierozliczone przeboje kinowe

Emil Stępień podkreśla też, że wszystkie wierzytelności wskazane w przedłożonym sądowi wykazie są niewymagalne lub sporne, co wynika z „treści, charakteru i warunków” umów z inwestorami. Z tym twierdzeniem nie zgadza się nadzorca sądowy. W swoim sprawozdaniu Marek Malecha pisze, że „na podstawie dokumentacji przekazanej przez DI PL można wskazać, że dłużnik posiada wobec wielu inwestorów zaległości w rozliczeniach finansowych, z tytułu nieukończonych produkcji filmowych”.

Przypomnijmy, że także ukończone już filmy, z serii „Pitbull”, nie zostały właściwie rozliczone. Tak przynajmniej twierdzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która po publikacjach „PB” z 2020 r. wszczęła śledztwo w sprawie udaremniania przez EOI zaspokojenia wierzycieli. Zgodnie z pismem prokuratury do nadzorcy sądowego ze stycznia 2021 r. z dowodów zebranych przez śledczych wynika, że EOI nie rozliczył się z inwestorami z trzech kolejnych „Pitbulli” oraz że w związku z tym posiada „co najmniej kilkudziesięciu wierzycieli”.

Emil Stępień nie zgadza się z tymi stwierdzeniami. Podkreśla, że także Śląski Fundusz Inwestycyjny Promoney, czyli jeden z dwóch wnioskodawców o upadłość EOI, nie jest wierzycielem spółki. Po pierwsze dlatego, że umowa cesji, na podstawie której Promoney przejął wierzytelność od jednego z inwestorów „Pitbulli”, jest nieważna, a po drugie, że umowy z tymże inwestorem zostały przez EOI w marcu 2021 r. rozwiązane ze względu na naruszenie klauzul o poufności.

— Oświadczenia o rozwiązaniu umów są bezskuteczne. Cesja została zawarta tylko dlatego, że EOI nie rozliczył się z wymagalnych i bezspornych zobowiązań. Jej ważność potwierdzają prawomocne wyroki kilku różnych sądów — twierdzi Tomasz Piec, prezes Promoney.

Wina koronawirusa, którego nie było

Emil Stępień obstaje jednak przy swoim. Pod koniec marca 2021 r. rozesłał do inwestorów EOI raport, w którym poinformował o sprawie Promoney (bez wymieniania nazwy spółki) i przypomniał adresatom o obowiązku zachowania poufności. Jednocześnie odniósł się do wpływających do EOI wezwań zwrotu pieniędzy z powodu gigantycznych opóźnień w realizacji „Gromu” (pierwotnie film o słynnej jednostce wojskowej miał mieć premierę w 2018 r.).

Według Emila Stępnia wymienione w umowach terminy nakręcenia „Gromu” „nie upłynęły” i „nie kontynuują swojego biegu”, a to z uwagi na stan epidemii, czyli nadzwyczajne zdarzenie, którego nie można było przewidzieć. Z informacji „PB” wynika jednak, że w przypadku niektórych inwestorów termin 1,5 roku minął przed marcem 2020 r., a dopiero wtedy ogłoszono w Polsce stan epidemii.