Ta historia to gotowy scenariusz filmu sensacyjnego z elementami farsy spod znaku Pasikowskiego i Machulskiego. W rolach głównych występują: Leszek Czarnecki, jego żona, kierowca i ochroniarz w jednym, służby specjalne. Drugoplanową rolę odgrywa Komisja Nadzoru Finansowego. Przebieg zdarzeń zrekonstruowaliśmy po wielu rozmowach i potwierdziliśmy w trzech niezależnych od siebie źródłach. Zatem: kamera, akcja!

Scena I. 2018 r. Przygotowanie
Jesień 2018 r. Leszek Czarnecki, główny akcjonariusz Getin Banku i Idea Banku od miesięcy walczy o przetrwanie podupadłego imperium finansowego. Media na wyrost nazywają go miliarderem, ale słynny inwestor z Wrocławia najlepsze lata ma już dawno za sobą. Kiedyś rzeczywiście jego aktywa i majątek wyceniano na kilka miliardów złotych, jednak obecnie kapitalizacja należących do niego spółek to ledwie kilkaset milionów złotych. Spółek, dodajmy, w trudnej sytuacji finansowej. Biznesmen ma trochę nieruchomości, posiadłość na Florydzie, ale to wszystko. Majątek ma zamrożony w niewiele wartych akcjach Getinu i Idei, banków podupadłych, które usiłuje wyprowadzić na prostą i zwiększyć ich wartość. Getin od 2016 r. jest w trakcie programu naprawczego. Bank w przeszłości zrobił potężne odpisy, notował ujemne wyniki, ale powoli wychodzi na prostą i na koniec 2018 r. planuje odnotować zysk. Jesienią sprawy w Getinie są uporządkowane i zmierzają w dobrym kierunku. Wiosną Leszek Czarnecki dał w KNF gwarancję, że dokapitalizuje bank na 1 mld zł do końca 2019 r., co pozwoli spółce na w miarę stabilne działanie.
Wtedy wybuchł kryzys w Idea Banku. Bank miał być szalupą ratunkową dla Leszka Czarneckiego, który po wygranych wyborach przez PiS spodziewał się nieprzyjemności od nowej władzy, szczególnie że Andrzej Duda obiecał w kampanii wyborczej załatwić sprawę kredytów frankowych. Politycy zwycięskiej partii nie jeden raz robili wycieczki pod jego adresem. Kolejne propozycje ustawowego rozwiązania problemu frankowego zgłaszane przez Belweder tylko utwierdzały biznesmena w tym przekonaniu, bo radykalne projekty topiły mocno zaangażowany w kredyty walutowe Getin.
Idea była wolna od franków, rosła dynamicznie w niszy rynkowej, w której nie było konkurencji w marżowym segmencie mikrofirm. Główny akcjonariusz mógł liczyć,że nawet jeśli z Getiniem stanie się coś niedobrego, zawsze ma przy sobie Ideę. Wiosną ubiegłego roku okazało się jednak, że bank dla przedsiębiorców jest umoczony w obligacje GetBacku. Latem wyszło na jaw, że poziom zaangażowania sięga setek milionów złotych sprzedanych papierów. Wczesną jesienią KNF słała do banku kontrolę za kontrolą.
Scena II. Październik. Wakacje
Na październik Leszek Czarnecki, zmęczony zapasami z KNF i stabilizowaniem sytuacji w grupie, zaplanował krótkie wakacje w Izraelu, na które chciał wybrać się wspólnie z żoną. Z powodu rozmaitych okoliczności termin wylotu trzeba było przełożyć. Być może było to spowodowane zagęszczającą się atmosferą wokół Idei. Pod koniec października w mediach pojawiły się informacje, że w wyniku kontroli KNF zamierzała wpisać bank na listę ostrzeżeń publicznych i złożyć doniesienie do prokuratury w związku z uchybieniami przy sprzedaży obligacji GetBacku. Według naszych ustaleń główny akcjonariusz był powiadomiony o tych zamierzeniach, a komisja planowała ujawnić wrażliwe dla Idei informacje, współpracując z zarządem i akcjonariuszem tak, by nie wywołać paniki na rynku. Sytuacja musiała być pod kontrolą, skoro Leszek Czarnecki zdecydował się wylecieć na wakacje na początku listopada.
Scena III. Listopad. Inwigilacja
Dwa lata temu Leszek Czarnecki zatrudnił kierowcę i ochroniarza dla żony, znanej dziennikarki telewizyjnej, gdyż za zasadne uznał podjęcie kroków zwiększających jej bezpieczeństwo. Jakiś czas później dowiedział się, że jest to pracujący pod przykrywką oficer służb specjalnych, który prowadzi inwigilację rodzinyCzarneckich. Mimo to biznesmen nie zwolnił go z pracy, a informację zachował dla siebie. Na 9 listopada Leszek Czarnecki zarezerwował dla siebie i żony odrzutowiec, żeby polecieć na krótkie wakacje. Kilka dni przed wylotem dowiedział się, że na lotnisku zostanie zatrzymany do wyjaśnienia w związku z aferą GetBacku. Warto dodać, że politycy PiS od kilku miesięcy usiłowali go powiązać ze sprawą windykatora. W czerwcu dwóch posłów PiS zwołało konferencję prasową, na której dowodzili, że źródeł afery należy szukać u początków GetBacku założonego za pieniądze Leszka Czarneckiego. Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, mówił w radiu o powiązaniach biznesmena z wrocławskimi politykami PO.
Scena IV. 7 listopada. Prokuratura
Informacja z przecieku sprawia, że Leszek Czarnecki decyduje się skorzystać z polisy ubezpieczeniowej, jaką trzymał w sejfie od marca 2018 r. Jest to słynne już dzisiaj nagranie rozmowy z Markiem Ch., ówczesnym przewodniczącym KNF, podczas którego miał on zaproponować rodzaj układu: zatrudnienie w Getinie znajomego prawnika z wynagrodzeniem liczonym w milionach złotych w zamian za przychylność Komisji. 7 listopada pełnomocnik Leszka Czarneckiego składa w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez szefa nadzoru. Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości tydzień później będzie przekonywał, że nic nie wiedział o sprawie, gdyż utknęła ona gdzieś w klasycznym, biurokratycznym korku. Według naszych źródeł przeoczenie świadczyłoby o wyjątkowej indolencji urzędników, gdyż zawiadamiającym zależało na tym, żeby decydenci dowiedzieli się o doniesieniu i taśmach.
Scena V. 8 listopada. Ucieczka
Po konsultacji z najbliższymi współpracownikami Leszek Czarnecki decyduje się wyjechać potajemnie z kraju. Wie, że jest inwigilowany, oczywiste jest, że telefon też jest śledzony. Wieczorem, w przeddzień zaplanowanego wylotu, żona biznesmena zapowiada się z wizytą u znajomej, zjeżdża windą do garażu podziemnego i rusza w drogę swoim samochodem. Wszystkie jej ruchy są obserwowane. Służby ze spokojem stwierdzają, że małżonek jest w domu. W rzeczywistości w willi na Mokotowie został włączony telefon Leszka Czarneckiego. Właściciel siedział natomiast w bagażniku samochodu małżonki. Po przyjeździe na miejsce, w garażu podziemnym przesiadł się do innego pojazdu. Odczekał, aż żona odjedzie po skończeniu wizyty, a następnie ruszył do Berlina, skąd odleciał pierwszym samolotem do Miami.
Scena VI. 9 listopada. Okęcie
Następnego dnia kierowca Czarneckich zajechał pod ich willę. Do samochodu wsiadła żona biznesmena i poprosiła o podwózkę na Okęcie.
— Kierowca zrobił się trochę nerwowy w stosunku do obsługi domu, domagał się informacji, gdzie jest jego pracodawca — mówi znajomy rodziny Czarneckich.
Tak zdarzenie opisywał „Newsweek” na początku grudnia 2018 r. Sytuacja kierowcy była mocno niezręczna, gdyż w obecności chlebodawczyni nie mógł powiadomić przełożonych, że Leszek Czarnecki jednak nie leci. Służby myślały, że wszystko przebiega bez zakłóceń, gdyż w torebce żony biznesmena spoczywał jego telefon, regularnie logujący się do stacji. Kiedy samochód dotarł na Okęcie, na pasażerkę czekało pięciu oficerów służb, którzy dopiero wtedy dowiedzieli się, że zostali wyprowadzeni w pole. Żona Leszka Czarneckiego poleciała ostatecznie do Tel Awiwu z godzinnym opóźnieniem, gdyż tyle trwało przesłuchiwanie. Warto wyjaśnić dlaczego na miejsce akcji zostało wybrane lotnisko. Otóż ważny był kierunek wylotu — Izrael, kraj z którym nie mamy umowy o ekstradycji, gdzie uciekli byli szefowie ArtB. To po przylocie z Tel Awiwu został zatrzymany Konrad K., były prezes GetBacku.
Scena VII. 13 listopada. Wybuch afery taśmowej
13 listopada „Gazeta Wyborcza” i „Financial Times” opisały szczegóły korupcyjnej propozycji Marka Ch. dla Leszka Czarneckiego. Po kilku dniach Leszek Czarnecki wraca do kraju, żeby złożyć zeznania w prokuraturze. Po przesłuchaniu jedzie do domu.
Epilog
Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że akcja na Okęciu miała na celu zatrzymanie Leszka Czarneckiego, co, przy złożoności sprawy GetBacku, mogłoby zakończyć się decyzją sądu o trzymiesięcznym areszcie. Pytanie tylko, czy służby faktycznie nie wiedziały, że w prokuratorze jest już zawiadomienie i za chwilę wybuchnie afera taśmowa, czy też zatrzymanie Leszka Czarneckiego miało na celu zdyskredytowanie go i sprawy korupcyjnej oferty Marka Ch.
Afera podsłuchowa w KNF zakończyła się dymisją i aresztem przewodniczącego nadzoru. Getin przeżył run na bank i był bliski upadłości. Ryzyko było na tyle duże, że inne banki zebrały się, żeby radzić nad wyjściem awaryjnym, gotowe zrobić zrzutkę na konkurenta. Zagraniczni inwestorzy uznali jednak sprawę za polityczną i zakazali swoim ludziom w Polsce dalszych narad.
Sytuację w Getinie udało się ustabilizować, pojawili się inwestorzy zainteresowani przejęciem banku. Wszystkim zależy na pomyślnym zakończeniu sprawy. Leszek Czarnecki gotów jest oddać władztwo i wycofać się do Miami. Nadzór jak najbardziej jest zainteresowany zamknięciem transakcji i wprowadzeniem inwestora, który dokapitalizuje Getin. Rząd też nie ma ochoty na awantury przed oddziałami banków w roku wyborczym. Sytuacja jest jednak nieco podobna, jak na początku listopada, kiedy wydawało się, że najgorszy kryzys już minął. Wtedy do nieudolnej akcji wkroczyły służby.
Dlaczego Leszek Czarnecki ujawnił taśmy KNF
Kiedy po długim listopadowym weekendzie wybuchła afera taśmowa w KNF, rynek zachodził w głowę, dlaczego Leszek Czarnecki zdecydował się teraz zdetonować bombę i ujawnił nagranie zarejestrowane siedem miesięcy wcześniej. Było to tym dziwniejsze, że z treści podsłuchów wynika, że Marek Ch., ówczesny szef nadzoru sprzyja inwestorowi, wtajemnicza go w sprawy, o których powinien milczeć, dzielił się anegdotami, a przede wszystkim deklarował zrozumienie złożonej sytuacji w Getinie. Późniejsze działania urzędu również wskazują, że prezentowana podczas marcowej rozmowy wola współpracy nie zmieniła się. Wśród instytucji sieci bezpieczeństwa finansowego była to postawa wyjątkowa, gdyż zarówno BFG, jak i Ministerstwo Finansów, zajmowały stanowisko mało przyjazne wobec biznesu Leszka Czarneckiego. Dlaczego zatem inwestor zdecydował się „odstrzelić” szefa nadzoru? Po wybuchu afery napisaliśmy w „PB”, że akcjonariusz Getinu czuł się coraz bardziej osaczony przez obecną władzę w związku z wypowiedziami różnych polityków PiS na jego temat i ryzykiem realizacji słynnego „planu Zdzisława”, zakładającego możliwość nacjonalizacji jego banków. Przedstawiciele rządu sugerowali natomiast, że ujawnienie oferty afery korupcyjnej obliczone jest na ewentualny spór przed sądem arbitrażowym, do którego inwestor będzie chciał się odwołać, gdyby doszło do przejęcia banków. Rekonstrukcja zdarzeń z początku listopada 2018 r. wskazuje raczej, że na decyzji o ujawnieniu taśm zaważyły obawy o osobiste bezpieczeństwo biznesmena.
Kalendarium
Po rynku krąży pogłoska, że w Warszawie działa specjalistyczna firma byłego wysokiej rangi oficera policji, szkoląca byłych menedżerów spółek skarbu państwa, jak mają zachować się w przypadku aresztowania. Być może jest to miejska legenda, niemniej byli członkowie zarządów próbują przygotować dzieci na okoliczność wizyty funkcjonariuszy w kominiarkach, tłumacząc np., że to element ich pracy. Zatrzymania z ostatnich tygodni wskazują, że nikt nie zna dnia ani godziny. Prześwietlane są nawet sprawy sprzed 9 lat. Polityka zatrzymań stanowi zarówno miks działań podejmowanych wobec podejrzanych o faktyczne popełnione przestępstwa, jak i opartych na mocno naciąganych przesłankach. Furgony policyjne przewożą do aresztów zarówno byłych menedżerów, powiązanych z poprzednim rządem, jak też — tu rzadziej — beniaminków obecnej władzy. Poniżej kalendarium najgłośniejszych zatrzymań z udziałem służb w ostatnich 12 miesiącach ze wskazaniem, kto został zatrzymany, i w jakiej sprawie oraz jakiego okresu zarzuty dotyczą.
2018 r.
- 12 lutego Były wiceminister skarbu i pięciu pracowników resortu. Niedopełnienie obowiązków, nadużycie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przy prywatyzacji Ciech w 2014 r.
- 12 kwietnia Były zarząd PGE Energia Odnawialna. Kupno elektrociepłowni w 2010 r. 22 mln zł potencjalnych strat.
- 25 lipca Były prezes i byli członkowie zarządu Węglokoks. Szkoda wielkich rozmiarów z tytułu pożyczki dla niewypłacalnego klubu sportowego w latach 2014-15.
- 26 lipca Maciej O., były prezes i członkowie zarządu Enei. Szkoda majątkowa rzędu 15 mln zł w związku z umową z 2011 r. na most energetyczny z Białorusią.
2019 r.
- 28 stycznia Były członek zarządu PGZ i były poseł Mariusz Antoni K. i Bartłomiej M., były rzecznik MON. Niekorzystne rozporządzenie mieniem i sprowadzenie zagrożenia wyrządzenia wielkiej szkody. Sprawa dotyczy lat 2016-18.
- 29 stycznia Paweł Olechnowicz, były prezes (zgodził się na ujawnienie nazwiska) i trzy inne osoby z zarządu Lotosu. Fikcyjna umowa z 2011 r. na usługi doradcze. Szkoda — kilkaset tysięcy złotych.
- 12 lutego Jacek K., były prezes i byli członkowie zarządu PKN Orlen. „Przestępstwa niegospodarności w wielkich rozmiarach” w związku z organizacją Verva Street Racing Dakar w 2014 r. Szkoda — 3,3 mln zł.
- 13 lutego Sławomir Z., były prezes PGE Energia Odnawialna. Zarzuty dotyczą działalności w samorządzie Bogatyni, gdzie zasiadał z ramienia PiS.
- 18 lutego Adam P., były prezes i byli członkowie zarządu PKP Cargo. Zakup spółki AWT 2014 r. Szkoda ok. ćwierć miliona złotych. Jakub Karnowski, były szef rady nadzorczej PKP Cargo, na początku marca został przesłuchany w prokuraturze, gdzie postawiono mu zarzuty.
- 26 lutego Jarosław A., Tomasz B., byli prezesi, 16 pracowników i byłych członków zarządu Idea Banku. Oszustwa na szkodę klientów w związku ze sprzedażą obligacji GetBacku w latach 2016-18.
- 5 marca Piotr W., twórca W Investment i dziesięciu byłych menedżerów funduszu. Zarzut działania w zorganizowanej grupie przestępczej i podejrzenie utworzenia piramidy finansowej. Straty klientów oszacowano na 600 mln zł, a spółek portfelowych funduszy na 90 mln zł.