KGHM, jeden z największych na świecie producentów miedzi i srebra, ogłosił, że chilijska kopalnia Sierra Gorda jednak jest coś warta. Przejęta w 2011 r. za ponad 9 mld zł do dziś jest największą inwestycją zagraniczną w historii Polski. Zarząd miedziowej firmy postanowił odwrócić część odpisów związanych z Sierra Gorda, na które po wyborach parlamentarnych z 2015 r. zdecydował się zarząd prezesa Krzysztofa Skóry. Wartość zredukowano wówczas do zera. Dziś zarząd prezesa Marcina Chludzińskiego widzi sprawę inaczej.



„Testy wykazały zasadność odwrócenia części dokonanego w latach ubiegłych odpisu dotyczącego salda pożyczek udzielonych przedsięwzięciu Sierra Gorda w wysokości 194,9 mln USD (732,8 mln zł)” — głosi komunikat KGHM.
Przedwyborcze zaskoczenie
— Decyzja o częściowym odwróceniu odpisu jest zaskakująca. Nie spodziewałem się zmian w wycenie Sierra Gorda, zwłaszcza w roku wyborczym. Odwrócenie odpisu oznacza, że kopalnia uporała się co najmniej z częścią problemów — mówi Jakub Szkopek, analityk Domu Maklerskiego mBanku.
O roku wyborczym wspomina dlatego, że przez ostatnie cztery lata przedstawiciele PiS konsekwentnie krytykowali poprzedników za chilijską inwestycję. Zmiana frontu przed wyborami to niespodzianka.
Z komunikatu KGHM wynika m.in. że rewizja prognoz dla Sierra Gorda wiąże się z przesunięciem na kolejne lata inwestycji z lat 2017-18, realizowanych w celu usunięcia tzw. wąskich gardeł oraz związanych z projektem przerobu rudy tlenkowej. Na inwestycje zwraca też uwagę Paweł Puchalski, szef działu analiz Santander Biura Maklerskiego. — Zakładałem poziom około 50 mln USD rocznie, a prognoza spółki mówi o 2,2 mld USD do końca żywotności kopalni, z uwzględnieniem projektu zagospodarowania rudy tlenkowej. To sugeruje, że nakłady na wąskie gardła mogą okazać się znacznie wyższe, niż zakładamy — mówi Paweł Puchalski.
Zechcą sprzedać?
Zdaniem szefa działu analiz Santander Biura Maklerskiego częściowe odwrócenie odpisu na Sierra Gorda każe się zastanawiać, czy KGHM nie będzie kiedyś szukał nabywcy na tę kopalnię.
— Uważam, że mógłby to być dobry ruch. Jeśli zaś chodzi o inne kopalnie z grupy KGHM International, generujące gotówkę, to w mojej opinii nie warto aktywnie szukać dla nich nabywcy — komentuje analityk. Innego zdania jest Jakub Szkopek.
— Gdyby ktoś myślał o wystawieniu Sierra Gorda na sprzedaż, to pewnie znalazłby chętnych. Świadczy o tym widoczne zainteresowanie światowych koncernów inwestycjami w zwiększenie wydobycia. Dla sprzedającego nie jest to jednak optymalny moment — kopalnia jest już po inwestycjach, a na świecie oczekuje się deficytu produkcji miedzi. Ponadto w najbliższym czasie wydobywający dojdą w Sierra Gorda do złóż o wyższej zawartości miedzi i złota — uważa Jakub Szkopek.
Były szef czeka na więcej
Z satysfakcją odwrócenie odpisów skomentował na Twitterze Herbert Wirth, były prezes KGHM, który w 2011 r. podjął decyzję o chilijskiej inwestycji.
„To dopiero pierwszy krok w dobrym kierunku. Spodziewałbym się kolejnych [decyzji o odwróceniu odpisów — red.], zwłaszcza że nadal obowiązuje skrócony plan życia kopalni. Dodatkowo wzrost ceny miedzi i molibdenu, o kilkadziesiąt procent od ostatniego testu, powinien przynieść spółce kilkaset milionów dolarów przychodów, co powinno pozytywnie wpłynąć na jej wycenę” — napisał Herbert Wirth.