Klienci bez ochrony

opublikowano: 2009-11-06 08:27

Jeśli deweloper podpisał z bankiem liberalną umowę, poszkodowanym trudno będzie dochodzić swoich praw.

Po kilkunastomiesięcznym zastoju deweloperzy znów zaczynają budować, a na rynek mieszkaniowy wraca ostrożny optymizm. Przeszukując oferty mieszkań do nabycia, klienci mogą natknąć się na wzmiankę, że deweloper ma rachunek powierniczy, który gwarantuje im bezpieczeństwo inwestycji. Niestety, gwarantuje tylko teoretycznie.

Przekonali się o tym klienci spółki Management. Deweloper "przejadł" ich pieniądze, zanim wybudował mieszkania pod Szczecinem, a miał rachunek powierniczy w Banku Ochrony Środowiska (BOŚ). O sprawie pisaliśmy niedawno w "PB".

— Pieniądze miały być deweloperowi wypłacane wyłącznie pod dwoma warunkami: realizacji inwestycji zgodnie z harmonogramem budowy, a także potwierdzenia przez inspektora nadzoru budowlanego stanu realizacji inwestycji i zgodności wykonanych robót budowlanych z dokumentacją projektową — mówi Magdalena Kosobucka, jedna z poszkodowanych.

Sęk w tym, że w umowie zawartej przez dewelopera z bankiem napisano, iż "wypłata z rachunku powierniczego MOŻE być dokonana w transzach". Czyli nie musi. Umowa przewiduje też wykorzystanie pieniędzy na "zapłatę zobowiązań dewelopera z tytułu administracyjnej obsługi realizowanych inwestycji". To pojemne pojęcie.

— Tak ogólny zapis o kosztach administracyjnych to gruba przesada. W praktyce umożliwia pokrycie z rachunku powierniczego jakichkolwiek wydatków związanych z działalnością dewelopera — komentuje Weronika Guerquin-Koryzma z kancelarii prawnej Linklaters.

Rachunek powierniczy miał chronić klientów deweloperów, jest listkiem figowym.
Rachunek powierniczy miał chronić klientów deweloperów, jest listkiem figowym.
None
None

Więcej w piątkowym PB