Notowania dolara ustabilizowały się we wtorek po szoku, jakim był dzień wcześniej „jastrzębi” sygnał wysłany przez szefa banku centralnego Japonii, który spowodował wyraźne wzrostu rentowności obligacji USA. To spowodowało, że inwestorzy bardziej skłaniali się do realizacji zysku na złocie, które drożało przez poprzednie sześć sesji i w poniedziałek było na rynku terminowym najdroższe od 20 października, kiedy kurs osiągnął historyczne maksimum. We wtorek spadku kursu kruszcu nie zahamowała nawet wiadomość, że banki centralne kupiły w październiku 53 tony złota, o 36 proc. więcej niż miesiąc wcześniej i najwięcej netto w tym roku.
- To prawdopodobnie tylko niewielka realizacja zysków. Ostatnio na rynku najważniejsze były oczekiwania dotyczące obniżek stóp procentowych i te się nie zmieniły – powiedział Reutersowi Peter Grant, wiceprezes i strateg w Zaner Metals, który jest przekonany o kontynuacji trendu wzrostowego i spodziewa się dojścia kursu złota do 5000 USD.
Dalszej zwyżce ceny złota nie sprzyjał we wtorek również powrót apetytu na ryzyko. Indeksy rynków akcji w USA rosły w poniedziałek po zakończeniu poprzedniej sesji spadkiem.
Na zamknięciu sesji na Comex uncja złota z wiodących, grudniowych kontraktów taniała o 52,70 USD, czyli 1,24 proc., do 4186,60 USD. To największy dolarowy i procentowy spadek kursu od 14 listopada. Złoto z najmocniej handlowanych, lutowych kontraktów, taniało o 1,3 proc. do 4220,80 USD. Na rynku kasowym cena kruszcu spadała wieczorem o 0,8 proc. do 4196,92 USD.
