W giełdowych konfliktach sprawdza się powiedzenie, że „ciszej jedziesz, dalej będziesz”. Po kilkunastu dniach głośnego sporu, który wstrząsnął wartością walorów Krynicy Vitamin, były znaczący akcjonariusz giełdowego producenta napojów poszuka rozwiązania konfliktu z kontrolującym spółkę prezesem Piotrem Czachorowskim w taki sposób, by giełdowe notowania nie obrywały rykoszetem.
Na początku listopada rachunki Krynicy Vitamin zostały zablokowane decyzją sądu, który zabezpieczył w ten sposób roszczenia funduszu Fram FIZ, będącego do sierpnia znaczącym akcjonariuszem spółki. Funduszowi chodziło o to, że sprzedał 20-procentowy pakiet prezesowi, który w momencie dokonywania transakcji musiał już wiedzieć o rekordowych wynikach finansowych spółki w drugim kwartale – tymczasem ani fundusz, ani reszta rynku o nich nie wiedzieli.
Po cichu
Krynica Vitamin otrzymała 23 listopada oświadczenie, że Fram FIZ zrzeka się roszczeń wobec niej. Sama z kolei zapewniła, że nie będzie dochodzić od byłego akcjonariusza kosztów. Trzy dni później odebrała od komornika postanowienie o umorzeniu postępowania w sprawie udzielonego zabezpieczenia. Rafał Mania, zarządzający funduszem, nie udzielił szczegółowych wyjaśnień.
„Biorąc pod uwagę akcjonariuszy giełdowych oraz szeroko rozumiane dobro spółki, wydaje się, że szybkie i korzystne zakończenie sporu jest jak najlepsze dla wszystkich” – napisał Rafał Mania w odpowiedzi na pytania „PB”.
Była sprawa, nie ma sprawy? Piotr Czachorowski, prezes giełdowego producenta napojów i większościowy akcjonariusz (85,88 proc.), wyjaśnia, że udało się ją ograniczyć do sporu między akcjonariuszami, a wszelkie rozstrzygnięcia pozostają dla spółki poufne.
– Krynica działa więc w normalny, niczym niezakłócony sposób. Najważniejsze dla niej jest to, że powództwo, które mogło spowodować paraliż operacyjny w dłuższej perspektywie, zostało wycofane. Dla spółki to bardzo dobrze, że jeden z jej kluczowych akcjonariuszy, a zarazem jeden z pozwanych, głównie zapewne we własnym interesie, ale z korzyścią dla innych akcjonariuszy i samej spółki, wziął na siebie rozmowy z Fram. Ich treść nie jest wewnętrzną sprawą stron sporu i spółka dystansuje się od nich – podkreśla Piotr Czachorowski.

Zostaje na GPW
Zdaniem prezesa spółki nie ma mowy o poniesionych stratach w wyniku sporu, a tym bardziej o potrzebie „odbudowy” po kilkunastodniowym kryzysie. Funkcjonowała „w miarę normalnie” i realizowała zamówienia. W tym miesiącu ma zrealizować znaczący kontrakt – dostarczy napoje typu hard seltzer na rynek amerykański. Wartość pierwszego zamówienia przekracza 16 mln zł.
– Kontraktowi nic dziś nie zagraża. Dostajemy kolejne zapytania, w tym o produkty chemiczne. Patrząc na lepszy przychodowo listopad, z nadzieją spoglądamy też na grudzień – komentuje Piotr Czachorowski.
Spór między akcjonariuszami miał jednak wpływ na giełdowe notowania Krynicy. Kurs spadł o ponad 20 proc., do 13 zł. Obecnie wynosi około 17 zł.
– Inwestorzy pozytywnie zareagowali na zakończenie sporu, bo kurs wrócił mniej więcej do poziomu sprzed tej sytuacji. To dowodzi skuteczności naszych działań oraz zaufania inwestorów do spółki – stwierdza prezes Krynicy.
Reakcja kursu, według słów prezesa, „utwierdziła go w przekonaniu, że firma może najefektywniej się rozwijać dzięki obecności na giełdzie”, dlatego nie ma mowy o kolejnym wezwaniu i próbie wycofania Krynicy z GPW.
– Zakończenie sporu oznacza dla obecnych i przyszłych inwestorów, że ryzyka związane z sytuacją zostały wygaszone. Dają pewność, że spółka może rozwijać swoją podstawową działalność gospodarczą bez przeszkód. Jako główny akcjonariusz mogę potwierdzić, że miejsce Krynicy Vitamin jest wśród podmiotów notowanych – mówi Piotr Czachorowski.
Wyjście na raty
Gdy Krynica stanęła podczas wiosennego lockdownu przed obliczem kryzysu, ratunkiem okazało się rozpoczęcie sprzedaży płynów do dezynfekcji. Przychody z tej działalności wyniosły 87,9 mln zł, co stanowiło prawie połowę całościowego wyniku za II kw. (195 mln zł). Zaskakujący efekt, który przełożył się na 52,8 mln zł zysku netto w I półroczu, przysporzył spółce problemu w postaci pozwu o 59,1 mln zł wraz z odsetkami i sądowego zabezpieczenia roszczeń.
Historia sięga 2010 r., gdy fundusz Fram FIZ zainwestował w Krynicę. Pięć lat później chciał sprzedać pakiet kontrolny, ale ograniczył się do 4,8 proc. akcji za 7,2 mln zł. W 2017 r. Piotr Czachorowski, zarządzający spółkami Zinat i Molinara (akcjonariuszami Krynicy), odkupił od niego za 19,6 mln zł prawie 20 proc. walorów, płacąc poza rynkiem 36-procentową premię wobec ówczesnego kursu giełdowego. Do zbycia pozostałego, 20-procentowego pakietu za niespełna 14 mln zł doszło w połowie sierpnia za 5,7 zł za akcję.
Fundusz nie miał wówczas pojęcia o rekordowym wyniku Krynicy. Już w lipcu przełożyła termin publikacji raportu półrocznego. Wstępne wyniki podała 16 września, a kurs szybko przekroczył 30 zł. Rafał Mania uznał, że Piotr Czachorowski wykorzystał przewagę informacyjną. Ten zastrzegał się, że cena transakcji była ustalona od dawna i nie była związana z wyceną giełdową.
W środę spółka poinformowała, że na dużym pakiecie akcji, będącym w posiadaniu prezesa (66 proc., wartych obecnie 140 mln zł), dokonano zastawu rejestrowego. Nie wyjaśniono, z czym jest związany.