Kryzys motywuje fundusze do zakupów

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2020-04-29 22:00

Epidemia utrudnia realizację fuzji i przejęć, sprawia też jednak, że część funduszy liczy na okazje. Nie wszyscy są optymistami

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak rynkową sytuację oceniają przedstawiciele funduszy PE,
  • czy czeka nas fala zakupów spółek przecenionych z powodu pandemii COVID-19,
  • czy fundusze mają problemy z pozyskaniem pieniędzy od inwestorów.

Gdy jednym jest gorzej, innym robi się lepiej. Pandemia koronawirusa i spowodowane nią zamrożenie gospodarki może rozgrzać rynek fuzji i przejęć. Fundusze private equity, venture capital, nieruchomościowe, dłużne, restrukturyzacyjne i inne mają pełne ręce roboty, bo trudna sytuacja gospodarcza sprawiła, że wielu właścicieli aktywów szuka wyjścia.

— Kryzys ma często wpływ na motywację do zawierania transakcji, szczególnie dla sprzedających. W takich okresach sprzedają na ogół ci, którzy muszą — mówi Paweł Gieryński, partner zarządzający w funduszu private equity Abris Capital Partners.

Oczekiwania cenowe

Zdaniem Pawła Gieryńskiego „na musiku” są ci, którym znacznie pogorszyła się płynność, oraz ci, którzy „wskutek kryzysu przewartościowali swoją perspektywę widzenia współczynnika ryzyko/zwrot z posiadanego aktywa”. Sprzedający szybciej chcą rozstawać się ze spółkami, które popadły w kłopoty.

— Widzimy szybko rosnącą podaż podmiotów z problemami, szczególnie płynnościowymi. Obserwujemy również bardzo szybki spadek oczekiwanych wycen i zanikanie „koncertów życzeń” sprzedających — mówi Paweł Gieryński.

To może być dopiero początek obniżania cen, które w ostatnich latach z perspektywy funduszy private equity były wygórowane.

— Oczekiwania sprzedających i kupujących obecnie dzieli przepaść. Wierzę jednak, że będą się one szybko do siebie zbliżały, gdyż zazwyczaj kupujący nie muszą kupować, a sprzedający powinni chcieć zawrzeć transakcję, zanim staną pod ścianą i będą do tego zmuszeni. Okazji do kupowania będzie wiele — mówi partner zarządzający w Abrisie.

Z tezą o tym, że na rynku będzie teraz dużo okazji do przejęć, nie wszyscy się jednak zgadzają.

— Nie chcę wdawać się w teoretyczne dywagacje, będziemy informować o transakcjach, kiedy się zmaterializują. Charlie Munger, wspólnik Warrena Buffeta, zaledwie kilka dni temu powiedział, że u nich nie ma kolejki chętnych po pieniądze, więc teza o okazjach inwestycyjnych najwyraźniej nie obejmuje wielkich tego świata — mówi Jacek Siwicki, prezes Enterprise Investors.

Również Andrzej Różycki, partner zarządzający w Tar Heel Capital (THC), nie spodziewa się, by wyceny spółek na rynku szybko zaczęły odzwierciedlać nową rzeczywistość.

— W trwających procesach jedna strona chętnie sprzedałaby spółkę po wczorajszej cenie, ale nikt jej teraz nie kupi. Proces przyzwyczajania się do nowych wycen trwa. To kwestia psychologiczna, która wymaga raczej roku czy dwóch niż kilku miesięcy. Sprzedający, zwłaszcza jeśli jest nim prywatny przedsiębiorca, woli raczej poczekać, nawet jeśli jest w trudnej sytuacji płynnościowej — z jednej strony może mieć nadzieję na pomoc rządu, z drugiej prawo restrukturyzacyjne jest w Polsce takie, że spółki mogą jeszcze długo funkcjonować, nim konieczne będzie ogłoszenie upadłości — mówi Andrzej Różycki.

Utrudnione analizy

Firma Fordata, która dostarcza system do wymiany poufnych informacji w procesach transakcyjnych, na podstawie zebranych danych podaje, że decyzje o rozpoczęciu nowych transakcji przesuwane są obecnie o minimum 1-2 miesiące, a inwestorzy wycofują się z części procesów.

— Praca zdalna i izolacja społeczna wydłużają i komplikują prowadzenie due diligence. Mimo że pewnych elementów badania, np. procesu produkcyjnego czy niektórych aspektów ESG [z ang. environmental, social responsibility, corporate governance, czyli środowisko, społeczna odpowiedzialność, ład korporacyjny — red.], nie da się przeprowadzić w ogóle, to elementy krytyczne nadal mogą być weryfikowane. Taka sytuacja może oczywiście zwiększać ryzyko kupującego, ale tu też jest rozwiązanie: wyższe ryzyko to niższa cena — uważa Paweł Gieryński.

Andrzej Różycki podkreśla, że przy transakcjach naturalną rzeczą jest asymetria informacji. W obecnych warunkach jest ona jeszcze większa — na niekorzyść kupujących.

— Kupujący z natury szukają czynników, które mogą zagrozić funkcjonowaniu kupowanej firmy. W obecnej sytuacji widać je na każdym kroku. Wycenę spółki opiera się na jej przewidywanych wynikach, a teraz nie da się ich wiarygodnie prognozować: trzeba zakładać, kiedy zamrożenie gospodarki się skończy i w jakim tempie w poszczególnych branżach biznes wróci do stanu przedkryzysowego, jeśli w ogóle. Dlatego nie spodziewam się wysypu transakcji teraz, ale raczej kilkanaście miesięcy po kryzysie — mówi partner zarządzający w THC.

Górka pieniędzy

W pierwszym kwartale spadku aktywności transakcyjnej nie było widać. Przeciwnie, według danych z raportu M&A Index, przygotowywanego przez Navigator Capital i Fordatę, od stycznia do marca zamknięto w Polsce 55 transakcji, czyli o dziewięć więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Były wśród nich duże i negocjowane od dawna przejęcia, takie jak kupno Polskich ePłatności przez duńską grupę Nets za około 1,8 mld zł (jednym ze sprzedających był fundusz Innova), sprzedaż Danwoodu przez Enterprise Investors za 630 mln zł czy sfinalizowanie, po długim oczekiwaniu na zgodę UOKiK, kupna kablowych Multimediów przez Vectrę. Kontrolowana przez Abris firma Velvet Care kupiła czeską spółkę Moracell. A kto kupuje teraz? Paweł Gieryński twierdzi, że przybywa transakcji restrukturyzacyjnych i dotyczących tzw. distressed assets, czyli firm z problemami, na których rozwiązanie pomysł mają agresywni inwestorzy finansowi.

— Po stronie kupujących uaktywnili się zwłaszcza gracze, którzy swój model biznesowy opierają na restrukturyzacji i optymalizacji. Pewną przeszkodą w takich transakcjach może okazać się bardzo duża ostrożność banków, ale mam nadzieję, że przeważy myślenie długoterminowe — mówi partner zarządzający w Abrisie.

Część funduszy private equity liczy nie tylko, że spółki będzie można teraz kupować taniej, ale też że popłynie do nich strumień pieniędzy od nowych inwestorów.

— Pandemia może mieć bardzo pozytywny wpływ na fundraising. Nie jest to tylko kwestia oczekiwanych niskich stóp procentowych w długim horyzoncie czasowym, ale również rosnącej ilości pieniędzy na rynku. Dodatkowo rynek private equity szybko się demokratyzuje. Gwałtowny wzrost segmentu transakcji wtórnych pozwala działać na tym rynku inwestorom o znacznie krótszym niż tradycyjny horyzoncie czasowym — mówi Paweł Gieryński.

Kryzysowy test

Andrzej Różycki uważa, że obecnie można spodziewać się co najwyżej kupowania przez fundusze spółek uzupełniających ofertę firm, które mają już w portfolio.

— Widoczne może to być zwłaszcza w produkcji i usługach dla przemysłu — długoterminowo obecny kryzys może wywołać skrócenie łańcucha dostaw, co będzie sprzyjać firmom produkcyjnym w naszej części Europy. Atrakcyjne są też oczywiście spółki zajmujące się e-commerce, digitalizacją czy automatyzacją produkcji. Pandemia sprawiła, że zmiany w gospodarce, które miały dojrzewać kilka lat, zachodzą w ciągu kilku miesięcy — mówi Andrzej Różycki.

Pandemia i wywołany nią kryzys ma z perspektywy kupujących jeszcze jedną dobrą stronę — pozwala zweryfikować model biznesowy spółek i jakość ich zespołów zarządzających.

— Kryzys jest dla nas świetnym testem jakości zespołów zarządzających i siły kultur organizacyjnych. Żadna prezentacja menedżerska nie dostarczy tak doskonałej odpowiedzi na kluczowe dla nas pytania, jaką przekazuje nam obserwacja spółki w kryzysie. Oczywiście wiele branż czeka istotna korekta modeli biznesowych. Szersze zastosowanie technologii, sprzedaż internetowa, geograficzna dywersyfikacja łańcucha dostaw czy organizacja pracy z uwzględnieniem „smart workingu” [elastyczna praca — red.] to tylko kilka koniecznych zmian z długiego katalogu pojawiających się trendów — mówi Paweł Gieryński.

OKIEM EKSPERTA

Fundusze mogą dyktować warunki

KAROL SZYKOWNY, szef zespołu fuzji i przejęć w Navigator Capital

W dobie pandemii najważniejszy dla firm jest dostęp do kapitału. Fundusze

siedzą na pieniądzach, więc w takim okresie mają silną pozycję i mogą dyktować warunki. Z wyjątkiem sektora e-commerce i wybranych segmentów rynku spożywczego spółki właściwie ze wszystkich branż mogą obecnie szukać wsparcia płynnościowego. W ostatnich tygodniach widzimy to wyraźnie — obserwujemy wzmożone zainteresowanie pozyskaniem kapitału od funduszy, przede wszystkim w drodze sprzedaży pakietów mniejszościowych. Dla wielu funduszy, które często dążą do pozyskania 100 proc. udziałów lub akcji, takie pakiety mogą nie być interesujące, ale w toku negocjacji — zwłaszcza jeśli przetrwanie firm bez zewnętrznego źródła finansowania może być zagrożone — początkowe oczekiwania sprzedających mogą zostać zweryfikowane.