Inwestor Wojtek: Każda passa kiedyś się kończy. Wartość mojego portfela spadła

Inwestor Wojtek
opublikowano: 2025-12-03 07:12

Dobra passa mojego portfela trwała dwanaście miesięcy. Główne powody spadku to przedłużająca się korekta kursu Diagnostyki i załamanie notowań Arlenu, czyli dwóch spółek, które w tym roku weszły na GPW.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Niespełna 65 tys. zł wyniosła na koniec listopada wartość mojego portfela. To o 1,6 tys. zł (2,4 proc.) mniej niż na koniec października, a jednocześnie o 15 tys. zł (30 proc.) więcej niż ponad rok temu, kiedy zacząłem inwestowanie na rynkach finansowych.

Przez 12 miesięcy z rzędu cieszyłem się z dodatnich stóp zwrotu, w końcu jednak trzeba było przełknąć gorzką pigułkę.

Arlen, czyli najsłabsze ogniwo

Nie panikuję, ale w najbliższych dniach uważniej przyjrzę się tym spółkom, które nie rozwijaja się tak, jak zakładałem. Chodzi głównie o Arlen. Na konferencji ForFin 2025, na której miałem okazję do rozmów z inwestorami, uciąłem sobie pogawędkę z jednym z zarządzających funduszami akcji. Pytałem go właśnie o Arlen, bo w odróżnieniu ode mnie ekspert nie wziął udziału w pierwszej ofercie publicznej (IPO). Jego zdaniem wycena była wygórowana, a tempo rozwoju spółki nie będzie tak wysokie, jak zapowiadał zarząd. Rozmawialiśmy zaledwie kilka dni przed publikacją przez spółkę wyników za trzeci kwartał, które okazały się wyraźnie niższe od oczekiwań analityków i inwestorów. Tych pierwszych skłonią pewnie do obniżki całorocznych prognoz, tych drugich przekonały do sprzedaży akcji. Efekt: akcje spadły o 12 proc., a już w październiku przecena sięgnęła 6 proc. Grudzień też rozpoczął się na minusie, co doprowadziło do tego, że kurs spadł poniżej ceny z IPO. Arlen to teraz najsłabsze ogniwo mojego portfela i mam zagwozdkę, co z nim począć.

Ryzyko na jakiś czas zniknęło

Miano czerwonej latarni Arlen przejął od Murapolu, którego kurs wreszcie ożył. Od kilku miesięcy cierpliwie czekałem, aż główny akcjonariusz - fundusz Ares - sprzeda część akcji i na jakiś czas zamknie ryzyko podaży. Do transakcji doszło 27 listopada, kiedy właściciela zmieniło w sumie aż 26 proc. akcji. Część kupiły fundusze, część - spółka Hampont oraz podmiot z nią powiązany, co sprawiło, że w Murapolu zmienił się największy akcjonariusz. Aresowi zostało jeszcze 17,5 proc. akcji (do tej pory miał 43 proc.), a Hampont i spółka mają 20,89 proc. Udział ten wzrośnie jeszcze o co najmniej 10 proc., wynika z umowy między stronami, ale stanie się to nie wcześniej niż 1 kwietnia 2026 r. Wydaje się więc, że kurs nie będzie już pod taką presją nieuchronnego wyjścia Aresu, a nie bez znaczenia jest fakt, że akcje w ostatnich transakcjach sprzedawano po 39 zł, a więc o 1,5 proc. drożej niż wynosił kurs na zamknięciu poprzedzającej sesji. Będę obserwował kurs i być może wykorzystam odbicie. Koniunktura na rynku nowych mieszkań nie jest najlepsza, a impuls, jaki daje zdjęcie podaży akcji głównego akcjonariusza, zwykle nie jest długotrwały - o czym najlepiej świadczą przykłady Żabki czy Allegro.

Diagnostyka na krawędzi bessy

Martwi mnie słabość kursu Diagnostyki, bo za chwilę zamiast korekty (czyli spadku o 10 proc.) będzie to już regularna bessa (czyli spadek powyżej 20 proc.). Od momentu kiedy spółka opublikowała wyniki (były lepsze od oczekiwań analityków), a ja napisałem, że dynamiczna ich poprawa utwierdza mnie w przekonaniu, że warto trzymać walory, kurs osunął się jeszcze o kilka procent. Dyskusja z rynkiem często się źle kończy, ale wydaje mi się, że po okresie realizacji imponujących zysków, osiągniętych przez niektóre fundusze po debiucie, spółka wróci na radary inwestorów.

Enea straciła anergię

Coraz większych wątpliwości nabieram w sprawie perspektyw Enei. W październiku kurs wystrzelił, w listopadzie opadł, a jeśli politycy zaczynają krążyć nad branżą, to nie wróży to niczego dobrego. Na konferencji ForFin 2025 rozmawiałem z jednym z inwestorów, który śledzi moje poczynania. Podobają mu się wszystkie spółki z mojego portfela poza jedną - właśnie Eneą. Powód: skarb państwa w akcjonariacie. Długo się tym nie przejmowałem, bo wierzyłem, że po wyborach w 2023 r. doszło do trwałej zmiany w podejściu rządu do giełdy, ale ostatnie doniesienia dotyczące wskaźnika mającego kluczowe znaczenie przy ustalaniu stawek wynagradzania spółek za dystrybucję energii elektrycznej powodują, że inwestycję w Eneę będę musiał poważnie przemyśleć. Część inwestorów już zmieniła nastawienie do branży na negatywne, powoli czynią to też analitycy.

Atrem po drugiej stronie bariery

Nie zawodzi mnie natomiast Atrem, który opublikował świetne wyniki za III kwartał, co skłoniło analityków z Domu Maklerskiego BOŚ do podniesienia prognoz i w konsekwencji ceny docelowej. Wynosi ona 74,3 zł zamiast dotychczasowych 51,8 zł. Choć wiem, że nie należy się przywiązywać do cen docelowych, to zawsze jest to jakiś azymut. Liczę w każdym razie, że poziom 50 zł z oporu stanie się teraz technicznym wsparciem i bazą do wybicia.

Inwestor Wojtek

Cześć, jestem Inwestor Wojtek, postać, za którą stoją doświadczeni dziennikarze giełdowi i analitycy PB. Chcę za 24 lata mieć w portfelu 1 mln zł. Inwestuję prawdziwe pieniądze (zacząłem od 50 tys. zł) w akcje, obligacje i inne instrumenty finansowe. Chcę edukować i promować inwestowanie na rynku kapitałowym. Jestem transparentny: z odpowiednim wyprzedzeniem napiszę, że zamierzam kupić lub sprzedać dane walory.

Skład mojego portfela i stopę zwrotu można obserwować na notowania.pb.pl/inwestor-wojtek.

Zachęcam też do zapisania się na mój newsletter>> oraz wysłuchania podcastów>>