Strach przed polityką przy taryfach pogrążył kursy spółek energetycznych

Zbigniew Kazimierczak
opublikowano: 2025-11-18 15:49

Obawy, że rząd i politycy będą kombinowali przy wskaźniku WACC sprawił, że spółki energetyczne: Tauron, PGE i Enea tracą miliardy złotych kapitalizacji. Kursy spadały we wtorek nawet o kilkanaście procent.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

— co było przyczyną spadku kursów spółek energetycznych

— do jakiego poziomu może obniżyć się WACC

— kto najbardziej straci na zmianie taryf

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wskaźnik WACC (ang. weighted average cost of capital), czyli średni ważony koszt kapitału, stał się wczoraj przyczynkiem gwałtownej wyprzedaży akcji spółek energetycznych. W pewnym momencie kurs Enei spadał nawet o ponad 14 proc. — do 18,94 zł, Tauronu o 11,45 proc. — do 9,42 zł, a PGE o 9,22 proc. — do 9,83 zł. Rynek przestraszył się, że dojdzie do nadzwyczajnych zmian wysokości WACC, wskaźnika mającego kluczowe znaczenie przy ustalaniu stawek wynagradzania spółek za dystrybucję energii elektrycznej. Zmiany te mają mieć charakter polityczny i nie były wcześniej prognozowane przez analityków.

Minister wkracza do akcji

Ale od początku. Miłosz Motyka, minister energii, powołał zespół ds. poprawy efektywności kształtowania taryf sieciowych energii elektrycznej. Zespół ma pracować nad zmianą sposobu kalkulacji stopy zwrotu z inwestycji w dystrybucję. Wcześniej prezydent zasygnalizował potrzebę zmiany modelu wynagradzania w dystrybucji. Teraz rząd przejmuje inicjatywę. Zrodziło to spekulacje, że propozycje prezydenta zostaną odrzucone, a propozycje rządu będą miały głębszy charakter, co może wywołać licytację, kto mocniej obniży rachunki za prąd.

— To dosyć niebezpieczna sytuacja dla spółek energetycznych, które budowały fundamenty, inwestowały w dystrybucję energii i chciały na tym zarabiać. Rynek przeanalizował te informacje, przefiltrował i zareagował wyprzedażą akcji. To duże spadki. Obrazują nastroje wynikające z otoczenia politycznego w segmencie energetyki — mówi Robert Maj, analityk Ipopemy Securities.

Powołanie zespołu ma rozpocząć dyskusję na temat opłat za energię elektryczną.

— Rynek spekuluje, że dojdzie do obniżki stawek. To rodzi potencjalne ryzyko dla spółek, że spadnie ich wynagrodzenie w segmencie dystrybucji. Na razie trudno powiedzieć, jak to się skończy. Dlatego pewnie inwestorzy wyprzedają akcje nieco profilaktycznie. Przyjęli strategię, że lepiej teraz ich się pozbyć i przyjrzeć rozwojowi sytuacji. Jeśli nie będzie tak źle, jak się obawiają, to najwyżej odkupią akcje — wyjaśnia analityk Ipopemy.

Rządowe trzy grosze w URE

WACC jest ustalany co roku przez Urząd Regulacji Energetyki (URE), a przynajmniej dotychczas tak było, bo pojawiło się ryzyko, że coś w tym względzie się zmieni.

— Teraz te kompetencje mają zostać poszerzone o współpracę w zespole z innymi resortami, w tym z Ministerstwem Finansów i Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi. Zespół rządowy zrobi ponowną kalkulację w zakresie WACC — podkreśla Michał Kozak, analityk Domu Maklerskiego Trigon.

Na 2025 r. poziom wskaźnika WACC został ustalony na około 12 proc. To średnia dla trzech spółek.

— To jest dość wysoko. Pytanie, na ile on się zmieni — mówi Robert Maj.

URE ma swoje procedury, ale można zakładać, że nowe taryfy powinny ujrzeć światło dzienne w pierwszej połowie grudnia.

— Wejście w kompetencje URE przez inne resorty rynek może potraktować jako nadzwyczajną interwencję rządu inspirowaną względami wizerunkowymi i zbliżającymi się wyborami — stwierdza Michał Kozak.

Na rynku już się pojawiają opinie, że przy obecnej stopie referencyjnej NBP, z którą WACC jest powiązany, zostanie on obniżony do 8 proc.

— Rynek spekuluje, że rząd obniży poziom WACC do 8 proc., a od roku 2027 nawet do 7 proc. — mówi analityk DM Trigon.

Minimalny poziom WACC jest obecnie chroniony przez Kartę Efektywnej Transformacji (KET), która stanowi, że do 2028 r. WACC nie może być niższy niż 8,5 proc.

— Ale KET też można zmodyfikować. Zakładamy, że tak właśnie się stanie. Powołanie specjalnego rządowego zespołu sugeruje, że ma wymyślić coś nowego. Szykuje się nadzwyczajna ingerencja rządu — uważa Michał Kozak.

Dywidendy pod znakiem zapytania

Jego zdaniem na modyfikacjach w zakresie opłat za dystrybucję energii najbardziej ucierpi Tauron, ale jest to negatywne zjawisko dla wszystkich spółek sektora. Istnieje poważne ryzyko dotyczące wypłacanej przez spółki dywidendy.

— Uważamy, że zakładana na przyszły rok dywidenda w Tauronie stoi w tym kontekście — przez niższe zyski, ale też kwestie polityczne — pod znakiem zapytania. W mniejszym stopniu dostrzegamy to ryzyko także w Enei. W przypadku PGE natomiast rynek może rozgrywać w szerszym kontekście mniejszą skłonność przyszłego rządu do przeniesienia potencjalnej opłaty za mechanizm substytucji stosowany przy wydobyciu węgla brunatnego na rachunki gospodarstw domowych, w których w kolejnych latach będą widoczne rosnące koszty stałe — dodaje Michał Kozak.