O Bumechu, który był giełdową gwiazdą po wybuchu wojny w Ukrainie i skoku cen węgla, było ostatnio cicho, ale znów może stać się głośno, bo w najbliższy piątek do obrotu zostanie wprowadzonych 8,03 mln akcji serii I, J i K, których emisje w 2019 r. były wynikiem przeprowadzonych procesów restrukturyzacyjnych oraz zatwierdzonych układów przyjętych przez wierzycieli spółki. To spora paczka, bo kapitał zakładowy spółki wycenianej na 179 mln zł dzieli się na 14,48 mln walorów - te, którymi w końcu będzie można handlować, stanowią więc ponad 55 proc. wszystkich. Co więcej, inwestorzy obejmowali je przed laty po nominale, a więc cenie 4 zł. Obecnie kurs jest znacznie wyżej, bo przekracza 12 zł.
Wejście akcji do obrotu nie powinno być niespodzianką dla inwestorów, bo o ich dopuszczeniu Bumech informował 13 września, a jeszcze wcześniej, bo 23 sierpnia, prospekt emisyjny zatwierdziła Komisja Nadzoru Finansowego. Akcje serii I, J i K zostaną zasymilowane z serią A.
- Wprowadzenie akcji do obrotu na GPW to istotny krok w procesie realizacji zobowiązań podjętych w procesie restrukturyzacji spółki. Konwersja wierzytelności była niezbędnym elementem naszej strategii odbudowy. Dzięki temu nie tylko zredukowaliśmy zadłużenie, ale także wzmocniliśmy pozycję kapitałową - mówi Andrzej Bukowczyk, wiceprezes Bumechu.
Na akcje serii I i J skonwertowano zadłużenie w wysokości 24 mln zł, na akcje serii K - wierzytelności o wartości przekraczającej 8 mln zł.
Jak podkreśla Andrzej Bukowczyk, większość akcji wprowadzanych obecnie do obrotu jest w posiadaniu "stabilnego, większościowego akcjonariatu". 76 proc. z nich jest rękach prezesa Marcina Sutkowskiego i spółki G Investments.
Przez ostatnie trzy miesiące kurs akcji spółki spadł o 6,3 proc., w rok o 59 proc. (przy 25-procentowej zwyżce WIG). W I kwartale przychody firmy, która działa w branży górniczej (najcenniejszym aktywem jest Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia), spadły do 153 mln zł (-30 proc. r/r), a strata netto sięgnęła 31,4 mln zł.