Inwestorzy silna podażą akcji, co wymusiło korektę wyceny zareagowali na ofertę sprzedaży złożoną przez taniego przewoźnika lotniczego, która opiewa za „zaledwie” 39 proc. teoretycznej wartości udziałów z wyłączeniem prawa poboru w ramach pozyskiwania 3 mld koron norweskich (350 mln USD), które mają wzmocnić finanse spółki.
W poniedziałek firma poinformowała, że sprzedaje 91mln akcji w ofercie 2 do 1 dla obecnych akcjonariuszy, ustalając cenę na poziomie jedynie 33 koron. Oferta, ogłoszona w zeszłym miesiącu, została w pełni zagwarantowana przez inwestorów, w tym milionera z branży żeglugowej, Johna Fredriksena i największy bank Norwegii, DNB ASA.
Komentując nerwową reakcję giełdy, Per Hansen, ekonomista inwestycyjny w Nordnet stwierdził, że podwyższenie kapitału "nie może powodować unikania przeniesienia istotnych wartości z obecnych akcjonariuszy na nowych akcjonariuszy". Dodał, że "inwestorzy, którzy nie wpłacili swoich pieniędzy, powinni trzymać się gotówki."
Norweski przewoźnik budżetowy, mający poważne problemy finansowe i z konkurentami, sprzedaje nowe akcje i redukuje koszty. Zmuszony jest nawet sprzedawać samoloty. W styczniu przewoźnik stał się obiektem poważnych spekulacji odnośnie możliwego przejęcia przez brytyjską spółkę macierzystą IAG.