Co trzeba zrobić, żeby zarobić na urlopowiczach już tego lata, nie mając jeszcze dla nich mieszkania? Mogłoby się wydawać, że nie jest za późno, bo nie należąc do porządnickich ani spakowanych tydzień przed wyjazdem, nieraz usłyszeliśmy w słuchawce o jedynym pokoju, który zwolni się akurat po naszym urlopie. Myśl, żeby przejść na drugą stronę i zamiast zdesperowanego popytu reprezentować w czasie następnych wakacji dyktującą ceny podaż, najczęściej przychodzi jednak dopiero wiosną. Eksperci są zdania, że nie wszędzie inwestycji służy pośpiech, ale spróbować można — będąc gotowym na to, że zimowa stolica będzie droższa od powszechnie obowiązującej, a rozsądnym zakupem pod domek okaże się działka rolna.

170, 300, 600 zł
Jeśli spontaniczna strategia inwestycyjna ma przynieść zarobek z najmu turystom, intuicja słusznie podpowiada najem na doby, szczególnie że przy takim rozwiązaniu któregoś weekendu sami możemy wejść w rolę lokatorów, nie płacąc za hotel. Idąc tropem szybkich skojarzeń, następne, co się nasuwa, to typowe lokalizacje: góry, wybrzeże, może jakieś ruchliwe miasto, ciche Mazury. Zaczynając od pierwszej, odruchowo wybieramy Zakopane, bo jak nie zdążymy uporać się z remontem do lata, kolejną szansę zarobku przyniesie przecież zima.
— Obłożenie zarówno zimą, jak i latem jest niewątpliwą zaletą Zakopanego, w którym za najwyższy sezon przyjmuje się okres od świąt Bożego Narodzenia do końca lutego oraz wakacje — lipiec i sierpień — a także wszystkie długie weekendy, jak majówka, Boże Ciało, 11 listopada. W tych okresach obłożenie sięga 90 proc., a czasem nawet 100 proc. — komentuje Bartłomiej Barwicz, prezes Rent Like Home.
Jego zdaniem, możliwości zarobku całkowicie poza sezonem też nie są przekreślone. Pobyty są wtedy krótsze, najczęściej weekendowe i do czterech dni, ale w dobrych lokalizacjach można liczyć na najemców przez większość roku. Stawki za mkw. nie pozostają na to obojętne, bo w zależności od położenia i standardu wahają się najczęściej w przedziale 10-14 tys. zł.
— Mimo wysokich cen zwrot z inwestycji w mieszkanie nadal może być wysoki, nawet powyżej 8 proc. Przy dwupokojowym apartamencie w centrum Zakopanego, w którym mogą nocować cztery osoby, stawki dobowe zaczynają się od 170 zł poza sezonem, zimą i w wakacje rosną do 300 zł, żeby w sylwestra wynieść 600 zł — dodaje Bartłomiej Barwicz. Jego zdaniem, średnia cena to około 250 zł, a obłożenie sięga 65 proc. w skali roku, w tym 20-30 proc. poza sezonem i 90-100 proc., gdy króluje odpowiedź „niestety nie mamy dla państwa pokoju”.
Za rzekę w cień drzew
Zamiast wydawać na apartamenty w obleganych miejscowościach, można zainwestować w domek letniskowy w mniej ruchliwym zakątku, jak twierdzi Bartosz Turek, który sam usłyszał przed majówką, że wszystko jest już wykupione. Zdaniem analityka Open Finance, taką nieruchomość też dałoby się wynajmować całkowicie bezobsługowo, a wystarczający wkład to 100 tys. zł, z marginesem 20 proc.
— Również w górach, ale w mniej popularnych miejscowościach np. głównego szlaku beskidzkiego można sobie wyobrazić przychody w sezonie rzędu 200-300 zł na dobę. Potrzebna byłaby mała działka z domkiem, w którym zamontować można elektroniczne zamki, otwierane na kod przesłany przez esemes zaraz po opłaceniu pobytu na którymś z bookingowych portali. Sprzątanie i przygotowywanie lokalu dla następnych gości też odbywałoby się lokalnie. System mógłby automatycznie informować umówioną osobę o wyjeździe letników — wyjaśnia Bartosz Turek, zaznaczając, że przy takim założeniu nie musi być konieczna zmiana przeznaczenia terenu, bo w przypadku domków letniskowych wymagania są niższe.
Wydając kilkadziesiąt tysięcy złotych na taki kawałek ziemi, wypada jednak pamiętać o kilku podstawowych krokach: sprawdzić cenę, sąsiedztwo, dojazd i napięcie w gniazdku. Okazje nieproporcjonalnietańsze do widoku na jezioro mogą być czasem odległe zarówno od przyzwoitej drogi, jak i od źródła elektryczności — a kierując się tylko urokami zdjęcia przy ofercie, można nie zauważyć, jaki malowniczy warsztat ma na przykład sąsiad-wulkanizator.
Sopot to klasa biznes
Poza zakopiańskim wnętrzem w drewnie i całkowicie drewnianym domkiem w miejscu bardziej ustronnym do popularnych typów last minute trzeba dołączyć też mieszkanie z widokiem na morze. Zrealizowanie pomysłu natychmiast, w dogodnej cenie i jeszcze dogodniejszej lokalizacji może nie być łatwe, dlatego warto odpuścić sobie przynajmniej oferty z odrapaną tapetą i skrzypiącą podłogą.
— Jeśli klientowi zależy na kupnie mieszkania w Trójmieście na cele inwestycyjne i w jak najlepszej cenie, radziłbym zaczekać i wybrać się na zakupy po sezonie. Wtedy dobrze jest szukać ofert do remontu i dających możliwość późniejszego wynajmu zarówno krótko, jak i długoterminowego. Gdy chcemy zacząć zarabiać już teraz, musimy znaleźć nieruchomość w stanie bardzo dobrym, jednak zakup mieszkania tuż przed sezonem wiąże się najczęściej z dwoma bardzo ważnymi aspektami. Sprzedający mają mniejszą skłonność do negocjacji, dlatego że zwykle liczą na własny zysk 5-6 proc. w trakcie sezonu, natomiast my musimy się liczyć ze stosunkowo niższym zarobkiem — komentuje Paweł Podbielski z White Wood Nieruchomości.
Ekspert tłumaczy, że nawet kiedy sezon generuje najwyższy procent dochodu w skali roku, możemy nie osiągnąć takiego obłożenia jak wtedy, gdy zaczniemy zbierać rezerwacje już od stycznia. Sam popyt zależy w dodatku i od miejsca, i od grupy docelowej, dla jakiej przeznaczamy mieszkanie, a sprzyjający sezon w Trójmieście to też wrzesień, październik, a później grudzień. Spiesząc się, kupować można nawet w czerwcu, podbudowując się przykładami na to, że zwrot bywa do osiągnięcia, mimo że zakup wychodzi drożej.
— W 2016 r. w trakcie sezonu sprzedaliśmy mieszkanie na gdańskiej starówce. Klientowi akceptującemu dość wysoką i niepodlegającą negocjacji cenę 12,5 tys. zł za mkw. inwestycja w 45 mkw. i tak się opłaciła — przejął on wszystkie rezerwacje od poprzedniego właściciela i był w stanie zakończyć sezon z rentownością 5-6 proc. — dodaje Paweł Podbielski.
Planując zakup na starówce, trzeba liczyć się z cenami rzędu 12 tys. zł za mkw., przy możliwościach zarobku przez cały rok, choć nie takiej wysokości jak w Sopocie. W pasie nadmorskim — Jelitkowie czy Brzeźnie — ekspert wybrałby mieszkanie przynajmniej 70-metrowe, czteropokojowe, ale przy średniej cenie 15-16 tys. zł za mkw.
W Sopocie natomiast nie kupowałby kawalerki, bo zauważa na rynku przesyt małych mieszkań. Brakuje takich po 120-160 mkw., które sprzedawane są przy niższej cenie za mkw. — jak podaje Paweł Podbielski, 40-metrowy lokal kosztuje 12-13 tys. zł za mkw., a już 120-metrowy — 8-9 tys. zł. W ramach last minute, za 1 mkw. sopockiego apartamentu, można więc dolecieć biznesową klasą z Gdańska do Nowego Jorku.