Laureat Teraz Polska miał piracki software

Wojciech Surmacz
opublikowano: 1999-05-06 00:00

Laureat Teraz Polska miał piracki software

Policjanci z Ostrołęki uderzyli w Warszawie, Olsztynie i Ostrowi

CISZA PRZED BURZĄ: Tak właśnie przebiega antypiracka kontrola firmy. Biegły skanuje twardy dysk w każdym komputerze znajdującym się w firmie. Jego czynnościom przygląda się zwykle grupka ciekawskich pracowników. fot. Grzegorz Kawecki

Po raz kolejny policja we współpracy z Lege Artis zorganizowała akcję przeciwko firmom nielegalnie wykorzystującym programy komputerowe. Tym razem zastosowano nową metodę działania i skontrolowano równocześnie trzy oddziały jednej firmy. Użytkownicy nielegalnego softwareŐu od tej pory muszą liczyć się z unieruchomieniem komputerów nie tylko w jednym z oddziałów firmy, ale we wszystkich jednocześnie.

Olsztyn, 29 kwietnia 1999, godzina11.00. Pracownicy pewnej polskiej firmy, jak zwykle korzystali z pirackich programów komputerowych. Tego dnia nie trwało to jednak długo. Do siedziby przedsiębiorstwa wkroczyło siedmiu mężczyzn: trzech policjantów, biegły sądowy, przedstawiciel Lege Artis — firmy zajmującej się ściganiem piractwa sofwareŐowego z ramienia producentów oprogramowania i tym razem wyjątkowo, dwóch przedstawicieli „Pulsu Biznesu”. Skierowali się wprost do gabinetu prezesa. Nastąpiło kilkuminutowe zamieszanie. Szefa nie było, sekretarki biegały, nikt nic nie wiedział.

Biegły komentował: to normalne, tak jest za każdym razem. Po chwili, wszyscy znaleźli się już w pomieszczeniu z firmowymi komputerami.

— Proszę wszystkich o zamknięcie aplikacji programów i opuszczenie miejsca pracy na czas kontroli — zakomunikował jeden z policjantów.

Teraz Polska

Rutynowa akcja antypiracka odbyła się tym razem w jednej z polskich firm, której udziałowcem w 60 proc. jest Skarb Państwa. Jej główna siedziba znajduje się w Warszawie, a oddziały produkcyjne w Ostrowi Mazowieckiej i Olsztynie. Jest to przedsiębiorstwo wywodzące się z branży mleczarskiej, wyróżnione Polskim Godłem Promocyjnym Teraz Polska.

Pracownicy Lege Artis często podkreślają, że około 90 proc. polskich firm wykorzystuje w swojej działalności nielegalne oprogramowanie. Fakt posiadania przez kontrolowaną firmę godła promocyjnego potraktowali z ironią. Ich zdaniem, hasło doskonale ilustruje, to co się dzieje w polskich firmach pod względem wykorzystywania pirackiego softwareŐu.

— Ponad 80 proc. oprogramowania, znalezionego w trzech oddziałach tej firmy, można określić mianem nielegalnego. Były to m.in. produkty firm Microsoft, Symantec, Autodesk i Novell.

W samym Olsztynie zdekompletowano 18 komputerów, bo właśnie taką liczbę twardych dysków zabezpieczyła policja —relacjonuje Krzysztof Kreutzinger z Lege Artis.

Zdaniem biegłego, taka sytuacja powtarza się praktycznie przy każdej kontroli. Jak mówi, jeszcze nie zdarzyło mu się, by wyszedł z jakiejś firmy „z niczym”.

Logistyczne wyzwanie

Pewnym novum w organizowaniu tego typu akcji były równoczesne kontrole we wszystkich oddziałach podejrzanej firmy. Dotychczas uderzenia kierowano zwykle na główną siedzibę danej instytucji.

— Po raz pierwszy udało się skoordynować działania. Wymagało to sporych nakładów finansowych. Szczególnej mobilizacji akcja ta wymagała od policji. Musieli uderzyć jednocześnie w trzech różnych rejonach kraju — opowiada Krzysztof Kreutzinger.

Przedsięwzięcie monitorowane było przez policjantów z Ostrołęki, z Wydziału ds. Przestępczości Gospodarczej Komendy Wojewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu. W każdym z trzech miejsc objętych akcją, współpracowali z terenowymi oddziałami policji. Poradzili sobie mimo powszechnie znanych kłopotów finansowych w organach ścigania. Sprzęt operacyjny wykorzystany w akcji pochodził wyłącznie z Ostrołęki.

Brak aprobaty

Nie tylko brak pieniędzy jest dla policjantów problemem w zwalczaniu piractwa komputerowego. Policja utrzymuje, że jej akcje nigdy nie przyniosą pożądanego skutku, jeżeli nie zmieni się mentalność Polaków.

— Nielegalne używanie programu komputerowego jest poważnym przestępstwem. Niewielu ludzi w naszym kraju zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego brakuje aprobaty społecznej dla ścigania tych przestępstw. Jeżeli ktoś ukradnie samochód, wszyscy go potępiają. Ale jeżeli korzysta z nielegalnego softwareŐu, wydaje się to nieszkodliwe — skarży się jeden z policjantów biorących udział w akcji.