Lotos na listopad zapowiada rynkowi decydujące komunikaty dotyczące jej norweskich aktywów (w tym złoża Yme) oraz dotyczące projektu petrochemicznego, który ma realizować we współpracy z chemiczną grupą Azoty. Prezes Paweł Olechnowicz skąpi szczegółów, sygnalizuje tylko, że „dzieje się”.
— Na przykład w segmencie wydobywczym. Na pewno rozwiążemy ostatecznie kwestię Yme i odzyskamy pieniądze [to nieudany projekt w Norwegii, za który Lotos domaga się odszkodowania— red.] — mówi Paweł Olechnowicz.
Należy pamiętać o zapowiedziach prezesa Lotosu, dotyczących przejęcia złóż produkcyjnych w Norwegii. Transakcja miała być zawarta do końca tego roku, a do jej sfinansowania spółka zamierzała użyć tarczy podatkowej i uzyskać w ten sposób zwrot części kapitału zainwestowanego w Yme. Pytany, czy w listopadzie dojdzie do zapowiadanej transakcji, prezes unika odpowiedzi.
Co do projektu petrochemicznego, czyli planu budowy — przy większościowym udziale Azotów — instalacji krakingu parowego i produkcji polietylenu oraz kompleksu instalacji aromatów, prezes jest optymistą. — W listopadzie podejmiemy decyzje, co dalej z tym projektem. Sądzę, że będzie to decyzja o realizacji tego przedsięwzięcia — uważa Paweł Olechnowicz.
Lotos, podobnie jak Orlen, realizuje strategię polegającą na wydłużaniu łańcucha wartości (inwestycje w wydobycie i sprzedaż detaliczną) oraz wchodzeniu w powiązane segmenty (przykładem petrochemia). To sposób na spadające marże rafineryjne, które obniżają wyniki.
W trzecim kwartale Lotos osiągnął 341 mln zł zysku operacyjnego i 337 mln zł zysku netto, wobec odpowiednio 604 mln zł i 626 mln zł rok wcześniej. Choć to i tak nieźle na tle branży.
— Lotos mniej dotkliwie odczuł wpływ niskich marż niż inne spółki z branży, a zysk okazał się zaskakująco wysoki — zauważa Tamas Pletser, analityk Erste Group.