Rządowy plan jest jasny. Zgodnie z projektowanymi zmianami w ustawie akcyzowej od każdego mililitra płynu do e-papierosów trzeba będzie odprowadzić do budżetu państwa 0,7 zł. Ministerstwo Finansów szacuje, że przyniesie to 100 mln zł dodatkowych wpływów, ale oprócz efektu fiskalnego chodzi też o zrównanie w obliczu prawa nowoczesnych urządzeń, dostarczających uzależnionym palaczom nikotynę, z tradycyjnymi papierosami.

Akcyza na płyny do e-papierosów obowiązuje obecnie w dziewięciu krajach Unii Europejskiej. Tymczasem w Polsce do środy zbierano opinie podczas konsultacji społecznych. Przedstawiciele branży coraz głośniej protestują przeciw nowym przepisom.
— Nie negujemy wprowadzenia akcyzy, ale powinno być to zrobione tak, byśmy mogli się przygotować, a wysokie stawki nie zdusiły mniejszych firm. Dla wielkich koncernów tytoniowych, które kontrolują połowę rynku, przystosowanie się do regulacji nie będzie trudne: mają już składy podatkowe i ludzi, którzy się na tym znają. Mniejsi mogą nie być w stanie udźwignąć tego organizacyjnie w tak krótkim czasie — mówi Tomasz Chmal, partner w kancelarii White & Case, reprezentujący branżę e-papierosów. Największym graczem na polskim rynku e-papierosów jest grupa Chic, kontrolowana przez koncern British American Tobacco. „Przygotowany projekt ustawy bierze pod uwagę jedynie interesy wielkich koncernów tytoniowych, a nie uwzględnia interesów małych i średnich polskich firm, działających w tej branży. Projektowane opodatkowanie pociągnie za sobą likwidację wielu miejsc pracy oraz spowoduje wzrost szarej strefy”— napisali w apelu do Wiesława Janczyka, wiceministra finansów, przedstawiciele branży i eksperci Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.