10 mld zł — tyle jest wart polski rynek artykułów dla dzieci (dane firmy PMR za 2016 r.).

Duża jego część przeniosła się już do sieci. Reszta szybko powinna o tym pomyśleć — wynika z raportu Google’a. Aż 64,8 proc. pytań rodziców dzieci do 1. roku życia dotyczy akcesoriów przydatnych w opiece nad dzieckiem, np. wózków, podczas gdy tylko 9 proc. to hasła związane z żywieniem dziecka, a 8,2 proc. — z higieną i pielęgnacją. Łącznie tzw. kategoria parentingowa — czyli dotycząca po pierwsze ciąży, po drugie niemowląt i po trzecie małych dzieci (do 3. roku życia) — w 2016 r. zyskała na popularności 17 proc., a w smartfonach — aż 56 proc.
To, czego szukają w Google’u i na YouTube młodzi rodzice, dużo o nich mówi. Z raportu analityków wyszukiwarki wyraźnie wyłania się obraz polskich rodziców gadżeciarzy. Ale po kolei — najpierw stan błogosławiony. Co chciały wiedzieć Polki spodziewające się dziecka w 2016 r.? Szukały przede wszystkim porad. Rosła m.in. liczba pytań o zdrowy styl życia. Przyszłe mamy pytały m.in o to, jakie ćwiczenia mogą wykonywać albo np. czy mogą pić czystek. Na sile przybrały też wyszukiwania na temat kalendarza ciążowego, kalkulatora wagi czy porodów naturalnych.
— Obok pytań o rozwój dziecka czy imiona coraz częściej pojawiają się np. hasła dotyczące urlopu ojcowskiego. To świadczy o tym, że tatusiowie włączają się w opiekę nad małym dzieckiem — mówi Agnieszka Podwalska, analityk Google’a.
Po urodzeniu dziecka to już zupełnie inna historia. Wtedy właśnie zaczynają się… prawdziwe zakupy. W 2016 r. wśród rodziców dzieci do1.roku życia najszybciej zyskiwały na popularności m.in. takie hasła, jak: „doidy cup” (marka kubeczków dla dzieci), „kocyk minky”, „leżaczek bujaczek”, „woombie” (otulacz dla niemowlaczka), „karuzela do łóżeczka”, „łóżeczko turystyczne”, „monitor oddechu”, „niania elektroniczna”, „poduszka do karmienia” i dopiero na końcu „wyprawka dla noworodka”.
Gdy dzieci rosną, pytania coraz bardziej są związane z konkretnymi markami. Między 1. a 3. rokiem życia dziecka aż 67 proc. wyszukiwań jest związanych z firmami. Najwięcej pytań dotyczy jedzenia (43 proc.), ale hasła najszybciej zyskujące na popularności to: „bebo fisher price” (popularna zabawka), „feedo” (internetowy sklep dziecięcy), „kasza manna”. Nie brakuje też gadżetów — są np. „kojec”, „krzesełko do karmienia”, „pchacz”, „przyczepka rowerowa”, „stolik edukacyjny” i „szczeniaczek-uczniaczek”.
Google podpowiadał też, jaki prezent kupić na Dzień Dziecka. Rodzice, szykujcie portfele — bo na popularności zyskiwały głównie zabawki markowe. Największy wzrost na liście hitów odnotowały Filly Royale, Misie Episie, Little Pet Shop. Nie mija też moda na marki, bez których chłopcy i dziewczynki od lat nie wyobrażają sobie dzieciństwa — Lego (ostatnio szczególnie Lego Star Wars) i Barbie (głównie domek dla Barbie). Nic dziwnego, że dzieci kochają markowe zabawki, skoro ich rodzice nie różnią się pod tym względem ani na jotę. Producenci i właściciele sklepów dla dzieci często zapewniają, że moda na eko przywróciła do łask pieluchy tetrowe — i na tym oszczędność młodych Polaków wychowujących dzieci zapewne się kończy.
Mimo wszystko rodzice w Google nie tylko szukają najlepszych produktów i kupują, ale też pytają. Dla wszystkich, niezależnie od wieku dziecka, wyszukiwarka internetowa codziennie wciela się w różne role, np. doradcy w wyborze wózka. Czasem — położnej, która pokaże na filmiku, jak przewinąć niemowlę; ginekologa, który doradzi, jak przeliczyć tygodnie ciąży na miesiące; albo najlepszej przyjaciółki, która podpowie, jak nie przytyć w ciąży.
Mnożą się pytania typu: „czy w ciąży można farbować włosy?” albo „jak oduczyć dziecko od smoczka?”, a na YouTube przyszli rodzice chętnie śledzą filmiki z porodów albo instrukcje kąpieli niemowląt. Wszyscy mądrzy rodzice powinni jednak wiedzieć, że internet czasem kłamie.