Jako dziesięciolatek kolekcjonował zdjęcia z popularnych wtedy gum do żucia Turbo. Można było w nich znaleźć różne modele samochodów – tak zaczęła się jego fascynacja autami. W wieku 12 lat zbierał co się tylko dało, byleby miało z nimi związek – gazety, naklejki, kalendarze. Szukał zwłaszcza wizerunków legendarnych pojazdów, np. Lamborghini Diablo. Motoryzacja jak nic innego motywowała go do działania i… nauki.
– Pochodzę z rodziny, w której auta były bardziej narzędziem niż luksusem. Mój tata jeździł kiedyś Oplem Astrą w wersji kombi. Uważałem ją za niesłychanie sportowe i absolutnie wyjątkowe auto. Dodam, że miała 90 KM. Miałem ją otrzymać pod warunkiem, że podniosę średnią ocen w szkole, a było co poprawiać – z okolic 3,4 podciągnąłem do 5,0. Proszę sobie wyobrazić miny nauczycieli – każdy chciał wiedzieć, co się stało. A ja po prostu miałem silną motywację – wspomina Szymon Negacz, właściciel WiseGroup, pięciu firm zajmujących się sprzedażą i marketingiem B2B.
Tata słowa dotrzymał i podarował synowi upragnioną, choć nieco już wyeksploatowaną Astrę.
– Stojąc obok niej, można było niemal usłyszeć, jak rdzewieje. Ale dla mnie ten bordowy Opel był najwspanialszy na świecie. Zacząłem go modyfikować. Rozklejałem lampy, wymieniałem części i koła, instalowałem nowe elementy i naprawiałem wszystko po kolei. To była niekończąca się przygoda. Na dzień, w którym odbierałem prawo jazdy, czekałem jak na żaden inny w życiu – przyznaje Szymon Negacz.
Z Astry do Ferrari
W dniu, kiedy otrzymał dokument, pojechał na pierwszy zlot motoryzacyjny. Potem drugi, trzeci… i kolejne.
– Motoryzacja jest ze mną do dziś, nieprzerwanie. Interesuję się nią z taką samą intensywnością jak kiedyś. Wciąż się spotykam z ludźmi, których poznałem na zlotach 15–16 lat temu – mówi właściciel WiseGroup.
Zmieniły się jedynie samochody, którymi jeździ. Nadszarpniętą zębem czasu Astrę po pięciu latach wymienił na nowszy pojazd. Z upływem czasu w jego stajni pojawiły się kolejne konie mechaniczne.
– Moje ulubione marki to Porsche, Audi i Ferrari. Głównym powodem jest… mój wzrost – mam 198 cm i do wielu samochodów po prostu się nie mieszczę. Większość włoskich aut, w tym Lamborghini, a także sportowe modele japońskie nie są przystosowane do tak wysokich kierowców. Jeśli chodzi o Ferrari, mieszczę się tylko do dwóch modeli z całej gamy. Porsche, Audi i nieliczne McLareny to jedyne marki, które oferują mi komfortową przestrzeń. Te auta łączą świetne osiągi, dizajn i funkcjonalność, a przy tym pozwalają mi cieszyć się jazdą bez kompromisów związanych z ergonomią – przyznaje Szymon Negacz.
Czasami zdarza mu się amatorsko ścigać na torze. Wybiera do tego różne auta. Wskazuje, że każdy samochód stawia przed kierowcą inne wyzwania. Jednak ważniejsze od wyścigów jest dla niego modyfikowanie pojazdów.
– Uwielbiam tworzenie czegoś unikatowego. Drugim aspektem, który mnie fascynuje, są ludzie. Na zlotach motoryzacyjnych nie liczy się wartość auta, ale pasja i zaangażowanie, jakie ktoś w nie włożył. To środowisko docenia zaangażowanie i kreatywność, co bardzo mnie inspiruje – twierdzi właściciel WiseGroup.
Na torze jak w biznesie
Pasja do motoryzacji miała wpływ na rozwój jego działalności i kariery zawodowej. I to na kilku płaszczyznach. Nie ukrywa, że popychała go do ciężkiej pracy i osiągania wysokich wyników sprzedażowych.
– Choć może to prymitywna motywacja, ale na początku kariery skutecznie mnie napędzała – przyznaje Szymon Negacz.
Motoryzacyjne hobby pomaga mu też utrzymywać równowagę emocjonalną.
– Uważam, że ludzie mający pasję są zdrowsi psychicznie. W moim przypadku motoryzacja zawsze była odskocznią – w samochodzie ciągle coś trzeszczy, coś trzeba naprawić, ulepszyć czy wymienić. Dzięki temu mogę się oderwać od codziennych obowiązków i zająć czymś, co mnie relaksuje i jednocześnie angażuje – wyjawia Szymon Negacz.
Docenia też networking. Na zlotach motoryzacyjnych miał okazję poznać wielu przyszłych klientów, a nawet pracownika – zatrudnił w swoim zespole kogoś poznanego na takim zjeździe.
– Pasja do samochodów wpływa też na nasz firmowy marketing. Na każdej mojej tablicy rejestracyjnej widnieje logo firmy – WiseGroup lub SellWise – a rejestracje niektórych aut, np. Porsche czy Audi R8, mają oznaczenie B2B. Wielu ludzi dostrzega te detale, wchodzi na stronę internetową, sprawdza nasze usługi. Mamy już kilkunastu klientów, którzy przyznali, że trafili do nas właśnie w ten sposób – po tablicach rejestracyjnych – przyznaje właściciel WiseGroup.
Ryk silnika
W jego opinii jazda sportowymi samochodami przypomina nieco podejście do biznesu.
– Wymaga rozwoju, przewidywania, długoterminowego planowania i patrzenia kilka zakrętów do przodu. Dla mnie te umiejętności są jednak naturalne i bardziej przeniosłem je z biznesu na jezdnię niż odwrotnie. Na pewno zdolność szybkiego podejmowania decyzji jest cechą, która przydaje się zarówno w biznesie, jak i na torze. Z kolei opanowanie w stresujących sytuacjach jest czymś, co faktycznie ma wpływ na oba te obszary. Gdy w biznesie pojawiają się kryzysy, jestem skupiony, myślę logicznie i spokojnie podejmuję decyzje – mówi Szymon Negacz.
Nie marzy o konkretnym modelu samochodu. Wszystko, co chciał, już kupił.
– Moim największym motoryzacyjnym marzeniem jest zachowanie dźwięku V12, V10 i V8 dla przyszłych pokoleń. Chciałbym na stare lata pokazać wnukom te silniki, posłuchać razem z nimi, jak brzmią, i opowiedzieć im, jak bardzo się różnią od siebie. W świecie, który zmierza w stronę elektryfikacji, zachowanie tego dziedzictwa wydaje mi się niezwykle ważne – uważa właściciel WiseGroup.