Miedziowiec wchodzi do Azotów

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2016-02-21 22:00

Paweł Jarczewski nie jest już prezesem Grupy Azoty. Na stanowisku zastąpił go Mariusz Bober, przez lata pracujący w grupie KGHM.

Kadrowa miotła dotarła do Tarnowa. W piątek rada nadzorcza Grupy Azoty, w której od początku lutego zasiadają nowi członkowie, odwołała ze stanowiska prezesa Pawła Jarczewskiego i nominowała na jego miejsce Mariusza Bobera.

SKARBOWY MENEDŻER: Mariusz Bober, który przez prawie dwie dekady pracował w różnych spółkach z państwowego portfela, teraz będzie szefował największej grupie chemicznej w kraju. Sam o sobie mówi, że jest „menedżerem do spraw trudnych”, a tych w Grupie Azoty na pewno nie zabraknie.
ARC

— Mariusz Bober dobrze zna się z ministrem Dawidem Jackiewiczem i Robertem Pietryszynem, spodziewałem się raczej jego nominacji do którejś ze spółek grupy KGHM — mówi osoba, znająca go z czasów pracy w miedziowym gigancie. Razem z Pawłem Jarczewskim stanowiska straciło trzech wiceprezesów grupy: Krzysztof Jałosiński, Marek Kapłucha i Marian Rybak. Jako pierwszy o tym, że Pawła Jarczewskiego na stanowisku zastąpi Mariusz Bober, poinformował w piątek TNV24 BiŚ. Przypomnijmy, że w nowym rozdaniu w nadzorze Grupy Azoty pojawiło się kilka osób, związanych z politykami obozu rządzącego. To m.in. adwokat Barłomiej Litwińczuk, kojarzony ze Zbigniewem Ziobrą, a także Marek Grzelaczyk, były prezydent Zamościa, który w przeszłości kandydował do Sejmu z list PiS.

Trudne sprawy

Kim jest Mariusz Bober? Sam o sobie pisze, że jest „ekonomistą z wykształcenia, z praktyki — menadżerem do spraw trudnych", a jego styl „to przeciwieństwo myślenia życzeniowego”. W Azotach łatwo mu nie będzie, bo grupa, która zaliczyła udany rok na giełdzie — tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy jej kurs wzrósł o 32 proc. — teraz ma przed sobą trudniejszy okres. Większość analityków zaleca sprzedaż jej akcji. Ostatnio Societe Generale obniżyło cenę docelową do 56 zł, czyli spodziewa się ponad 40-procentowego spadku notowań. Niskie notowaniagrupy wśród analityków to efekt m.in. presji na ceny nawozów, dużej skali prowadzonych inwestycji, a także tego, że prawdopodobnie spółka, w której skarb ma 33 proc. akcji, nie będzie wypłacała w najbliższych latach dywidendy (w dużej mierze ze względu na obecność w akcjonariacie rosyjskiego Acronu, który za pośrednictwem kilku wehikułów inwestycyjnych ma 20 proc. akcji). Z drugiej strony Azotom mogą pomóc niskie ceny surowców, zwłaszcza gazu, i silny dolar, w którym notowane są ceny nawozów. Po trzech kwartałach ubiegłego roku Azoty miały 7,5 mld zł przychodów, 1 mld zł zysku EBITDA i 0,54 mld zł czystego zysku, czyli ponad dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Raport za cały ubiegły rok grupa przedstawi 11 marca.

Skarbowa karuzela

Nowy prezes Grupy Azoty przez niemal całą karierę związany był ze spółkami z udziałem skarbu państwa, głównie z KGHM i spółkami zależnymi od miedziowego konglomeratu. Zaczął tam pracę jeszcze w 1991 r., szybko awansował na stanowisko dyrektora departamentu finansów i nadzoru kapitałowego, a potem pełnomocnika ds. inwestycji kapitałowych i nadzoru właścicielskiego (było to jeszcze przed wejściem KGHM na warszawską giełdę). Potem był m.in. szefem finansów w turystycznej spółce Interferie (kontrolowanej przez KGHM). W połowie poprzedniej dekady spędził dwa i pół roku w roli prezesa spółki Supra Agrochemia, zależnej od Zakładów Chemicznych Police (dziś to część Grupy Azoty). Potem przez cztery lata (2006- 10) był prezesem KGHM Ecoren, spółki zajmującej się m.in. produkcją kruszywa. Jego odwołanie z tego stanowiska w lipcu 2010 r. było sporym zaskoczeniem, bo choć powołano go za czasów innej ekipy rządowej, długo udawało mu się uniknąć kadrowej miotły po dojściu do władzy PO. W piątek nie udało nam się z nim porozmawiać.