Ona z wykształcenia jest filolożką, on ekonomistą. Razem stworzyli blog Mikrowyprawy z Warszawy, a potem napisali dwie książki.
– Wybrałam na studiach specjalizację redaktorską, później pracowałam w wydawnictwie Prószyński i S-ka. Myślę, że przygotowanie językowe się przydało i także dzięki temu nasze teksty są dobrze napisane i dobrze się czytają – uważa Monika Masalska.
Jej mąż skończył finanse i bankowość w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, więc po godzinach zajmuje się czasem podpisywaniem umów i rozliczeniami. Zawodowo zarządza funduszami w MM Prime Towarzystwie Funduszy Inwestycyjnych. Dla Moniki Masalskiej prowadzenie bloga to praca na cały etat – a czasem nawet trochę więcej.
– Po urodzeniu dwóch córek wiedziałam, że nie chcę wracać do zwykłej pracy, i szukałam pomysłu na siebie. Blog powstał głównie z myślą o znajomych, którzy prosili nas o wskazówki, jak spędzić czas z dziećmi w okolicach Warszawy. W pandemii okazał się strzałem w dziesiątkę, a liczba czytelników szybko rosła. Ponieważ podróże i dokumentowanie ich są dla nas czymś naturalnym, tworzenie wpisów niezauważalnie zmieniło się z pasji w pracę – mówi Monika Masalska.
Działanie w zgodzie z naturą
Wydane w 2022 r. „Mikrowyprawy z Warszawy” oraz świeże, bo tegoroczne „Nad wodę. Mikrowyprawy z Warszawy” zagospodarowały niszę – przewodniki turystyczne opisują raczej dalekie i wymagające podróże albo stanowią niezbyt medialne, pobieżnie opisane propozycje.
– Dajemy gotowy plan na kilkugodzinną wycieczkę z praktycznymi wskazówkami, jak dojechać i gdzie zaparkować, wejść z wózkiem lub psem. Opisujemy trasy spaceru na godzinę lub dwie, miejsca do biwakowania czy jedzenia. Z dużego miasta w weekend wyskakuje się na kilkugodzinną wycieczkę i takich opisów brakowało – uważa Seweryn Masalski.
– Widzimy, jak dobrze się przyjęły nasze propozycje wycieczek do miejsc oddalonych o godzinę, dwie lub trzy od Warszawy, bo teraz wiele innych blogów kopiuje ten pomysł – mówi Monika Masalska.
Małżeństwo dzieli się obowiązkami. On robi zdjęcia, ona – dobiera kadr. Ona wyszukuje ciekawe miejsce, np. plażę, on – przegląda papierowe mapy i wyznacza trasę.
– Uwielbiam czytać mapy, również stare. To dla mnie główne źródło inspiracji do podróży. Czasami zdarza mi się znaleźć wersje przedwojenne ze starymi willami – mówi Seweryn Masalski.
Marketingu uczyli się metodą prób i błędów, śledząc trendy i zasady działalności w internecie.
– Przez pięć lat zdobyłam dużo wiedzy i doświadczenia. Zawsze zwracałam uwagę na estetykę, więc łatwiej mi było wybrać zdjęcia czy ubrania, co miało wpływ na liczbę wyświetleń. Reszta to jednak próby i błędy, systematyczne publikowanie dwóch postów i rolek tygodniowo oraz śledzenie tego, jak oddziaływały na odbiorców. Zależało nam na rosnącej liczbie obserwujących, ale wiedzieliśmy, że nie może się to odbywać kosztem naszej osobowości lub stylu. Dobrze się czuję w mediach społecznościowych, ale pewne obszary są i będą dla mnie nieosiągalne. Na przykład pokazywanie tego, co się dzieje wokół nas na żywo. Tego nie przeskoczę. Wiem, że to by się świetnie klikało, ale nie leży w mojej naturze – tłumaczy Monika Masalska.
Źródła dochodów
Dwa lata po rozpoczęciu działalności w mediach społecznościowych do małżeństwa Masalskich odezwało się wydawnictwo Znak z propozycją opublikowania książki.
– Pomysł na prowadzenie naszego bloga był łatwy do przełożenia na wersję drukowaną. Monika musiała wprawdzie dopisać nieco treści, ale ogrom pracy był już zrobiony i gotowy do publikacji. Sięganie po twórczość autorów internetowych to jedna z metod działania wydawnictw – mówi Seweryn Masalski.
– Nie ukrywam, że ta propozycja dla polonistki i osoby, która przez całe studia czytała książki wydawane przez Znak, była szokiem i bardzo mnie ucieszyła. Dochody z opublikowania książki nie są jednak na tyle duże, żeby zabezpieczały drugą, solidną pensję. To raczej dodatek, który finansuje podróż zagraniczną w wakacje czy ferie zimowe. Dochodowa jest za to współpraca komercyjna w mediach społecznościowych i to jest obok pensji Seweryna główne źródło naszego utrzymania – wskazuje Monika Masalska.
Każdy post zamieszczony na blogu oznacza nową propozycję wycieczki, co daje możliwość podpięcia współpracy reklamowej.
– Jeszcze trzy lata temu dostawaliśmy jedną propozycję na tydzień, dziś dwie dziennie. Wybieramy od dwóch do pięciu na miesiąc. Założyliśmy sobie, że na każdą współpracę przypadają dwa posty bez reklamy, co daje pewną równowagę. Czasami jednak zdarzają się tak ciekawe oferty, że decydujemy się na częstsze reklamy – przyznaje Monika Masalska.
Przyszłość podróżników
Dzieci małżeństwa dorastają i przez to zmienia się charakter opisywanych przez nich wycieczek. W mniejszym stopniu pasują już do rodziców z maluchami.
– Rodzice to świetny i pewny odbiorca treści o spędzaniu czasu z dziećmi. Niedługo nasze propozycje bardziej się wpiszą w potrzeby nastolatków, a nie kilkulatków. Nie mam też pewności, czy będę się tym zajmować za 10 lat. Media społecznościowe są bardzo dynamiczne. Trudno przewidzieć, jak będą funkcjonowały w przyszłości i jak się w nich odnajdziemy – mówi Monika Masalska.
Pomysły na rozwój działalności są związane z kolejną pasją rodziny.
– Uważamy, że jest zapotrzebowanie na opis tras rowerowych w okolicach Warszawy, ale nie tak oczywistych jak te popularne i często uczęszczane przez mniej lub bardziej zaawansowanych kolarzy. Widzimy propozycje takich ścieżek w całej Polsce, ale brakuje informacji o trasach wokół stolicy. Nadal nie ma też dobrych przewodników dla posiadaczy zwierząt, ale to już nie dla nas – mówi Seweryn Malarski, który cały rok jeździ do pracy rowerem.
Marzeniem małżeństwa jest zmiana miejsca zamieszkania na jakiś czas.
– Chcielibyśmy kiedyś robić mikrowyprawy z Wrocławia, Poznania, Krakowa. Wymaga to jednak przeprowadzki na kilka miesięcy, a na to nie pozwalają szkoły naszych dzieci i moja praca. Jeśli jednak kiedyś będzie taka możliwość, to zdecydujemy się na ten krok, bo brakuje nam nieoczywistego przewodnika po tych miastach – podsumowuje Seweryn Masalski.