Niemiecki trendence Institut co roku bada w całej Europie nastroje studentów dotyczące rynku pracy. W najnowszej edycji wzięło udział prawie 320 tys. osób (wyniki przedstawione poniżej dotyczą ponad 150 tys. studentów kierunków biznesowych). Okazuje się, że aż 61,2 proc. ankietowanych obawia się o swoją zawodową przyszłość. W Polsce nawet jeszcze więcej — 66,5 proc. Najwięcej pesymistów jest w krajach, których sytuacja ekonomiczna od dłuższego czasu jest zła — w Grecji aż 91,8 proc., w Hiszpanii 89,2 proc., a w Portugalii 88,4 proc.
![NIE TĘDY DROGA: Próbowano już pomóc absolwentom poprzez płatne staże, ale firmy,
które się na to zdecydowały, musiały później zatrudnić praktykanta bez względu na to,
czy się nadawał do pracy. Odstraszyło je to od takiej pomocy. Obawiam się, że i tym razem
będzie podobnie — mówi Monika Zakrzewska z Lewiatana. [FOT. WM] NIE TĘDY DROGA: Próbowano już pomóc absolwentom poprzez płatne staże, ale firmy,
które się na to zdecydowały, musiały później zatrudnić praktykanta bez względu na to,
czy się nadawał do pracy. Odstraszyło je to od takiej pomocy. Obawiam się, że i tym razem
będzie podobnie — mówi Monika Zakrzewska z Lewiatana. [FOT. WM]](http://images.pb.pl/filtered/59b0dc15-18d9-4d77-98fb-5570621eec12/c8da1604-e753-5531-a9ea-f29b1a79099c_w_830.jpg)
Studenci chcą mniej
Równocześnie wzrosła europejska średnia oczekiwana pierwsza pensja — do 21,7 tys. euro rocznie (o niecałe 200 euro więcej niż w 2012 r.). Tę średnią zawyżają jednak studenci z kilku krajów, bo w większości oczekują mniej niż rok temu. Z tonu spuścili także polscy żacy. Chcieliby zarabiać w pierwszej pracy 3 tys. zł miesięcznie, gdy rok temu było to o 200 zł więcej. Mniej od Polaków oczekują tylko Bułgarzy i Rumuni (Czesi chcą średnio w przeliczeniu 4,6 tys. zł).
— Wobec aktualnej sytuacji na rynku i bezrobocia, które wśród młodych ludzi sięga już 28 proc., te oczekiwania i tak wydają się wygórowane. Może to wynikać z tego, że w badaniu brała udział duża część studentów pierwszego i drugiego roku, którzy często mają dość wyidealizowany obraz rynku pracy — komentuje Monika Zakrzewska z departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan. Ale w rzeczywistości różnie z tymi oczekiwaniami bywa.
— Dziwią mnie trochę wyniki dotyczące Polski, bo kompletnie nie widać tych oczekiwań podczas rozmów kwalifikacyjnych. Często studenci wymieniają kwoty wyższe niż średnia przedstawiona w badaniu — informuje Andrew Samu, ekspert ze Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Dłużej bez pracy
Niemieckie badanie pokazuje też, że europejscy studenci zdają sobie sprawę z tego, że trudno im będzie znaleźć pracę. Spodziewają się, że poszukiwania zajmą im średnio 5,5 miesiąca, czyli nieco ponad miesiąc dłużej niż w 2012 r. Polacy są tu trochę większymi optymistami i mówią o średnio nieco ponad 5 miesiącach (ale jeszcze w 2012 r. było to niecałe 5 miesięcy). Najwięksi pesymiści to znowu Grecy i Hiszpanie, którzy szacują, że znalezienie posady zajmie im prawie 10 miesięcy. Poza tym o prawie 10 wzrosła liczba aplikacji, którą studenci spodziewają się wysłać, nim znajdą pracę — z 28 w z 2012 roku do 38 w 2013 r. Dla Polaków to i tak niewiele, bo uważają, że będą musieli wysłać prawie 58 podań, zanim ktoś ich zatrudni. Gorzej oceniają sytuację tylko Grecy i Hiszpanie — wskazali odpowiednio: 64 i prawie 69 podań.
Unijna reakcja
Na problemy młodych na rynku pracy próbuje reagować Unia Europejska. W najbliższej perspektywie finansowej na lata 2014-20 chce przeznaczyć na pomoc tej grupie 8 mld euro. Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak- -Kamysz w połowie lipca w Madrycie przekonywał, aby unijna pomoc obejmowała osoby do 30. roku życia, a nie do 25., jak planuje UE.
— To bardzo istotny postulat z punktu widzenia Polski, bo także wiele osób, które mają ponad 25 lat, ma kłopoty ze znalezieniem zatrudnienia — mówi Monika Zakrzewska. Do Polski w latach 2014-15 ma trafić z UE 2 mld zł na pomoc młodym bezrobotnym. Pytanie — jak najlepiej wykorzystać te pieniądze.
— Jeśli inicjatywy pójdą tylko w kierunku materialnym, czyli dopłat do pensji młodych pracowników, to nic to nie zmieni. Młodzi ludzie przyzwyczają się tylko do zewnętrznej pomocy. Należy przede wszystkim stworzyć taki system edukacyjny, który będzie kształcił nie tylko pracowników, ale i przedsiębiorców. Zachęcać studentów także do rozpoczynania własnej działalności — uważa prof. Krzysztof Rybiński, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Częściowo zgadza się z tą opinią Monika Zakrzewska. Jej zdaniem, trzeba też jednak pamiętać o tych, którzy nie mają predyspozycji i chęci do zakładania firmy. Postuluje model edukacji wyższej według modelu niemieckiego, czyli wprowadzenia na studiach w równym stopniu teorii i praktyki.
— Warto pamiętać, że już próbowano pomóc absolwentom poprzez płatne staże, ale firmy, które się na to zdecydowały, musiały później zatrudnić praktykanta bez względu na to, czy się nadawał do pracy. Odstraszyło je to od takiej pomocy. Obawiam się, że i tym razem będzie podobnie — mówi Monika Zakrzewska.
Również Andrew Samu uważa, że dopłaty do pensji czy staży na dłuższą metę rzadko się sprawdzają. Postuluje natomiast, by studentów uczyć poruszania się po rynku pracy, bo problemem jest np. brak wiedzy o działaniu agencji zatrudnienia, a często nawet nieumiejętność napisania prostego życiorysu.