To musiał być szczególny rok, skoro przychody niższe r/r o 20,1 proc. dają powód do optymizmu. A to dlatego, że właściciel m.in. marek Vistula, Bytom i W.Kruk jeszcze w listopadzie spodziewał się spadku na poziomie 25 proc. Uzyskał wstępnie 853,4 mln zł przychodów i 419,8 tys. zł zysku brutto (-24,5 proc. r/r), natomiast marża spadła o 2,9 pkt proc., do 49,2 proc.
– Biorąc pod uwagę okoliczności, zwłaszcza poświąteczny, niespodziewany lockdown, jesteśmy usatysfakcjonowani z ograniczenia spadku. Wstępne szacunki wskazują, że utrzymaliśmy w 2020 r. dodatni poziom EBITDA, zgodnie z założeniami. Szczególnie zadowoliły nas wyniki segmentu jubilerskiego – w grudniu były rekordowe, zanotowaliśmy wzrost o ponad 3 proc. – komentuje Michał Zimnicki, wiceprezes VRG.
Łączne przychody w grudniu były niższe r/r o 17,1 proc. Duży ubytek w segmencie odzieżowym miał związek z ograniczeniem imprez, w tym sylwestrowych.
– Jednak swetry, golfy, koszule i koszulki polo sprzedawały się dobrze, a w biżuterii padł rekord. Dobry wynik osiągnęliśmy przy niższym ruchu – odwiedzalność naszych sklepów była niższa r/r o 30 proc. – podkreśla Radosław Jakociuk, drugi wicepreces VRG.
W okresie zamknięcia sklepów spółka próbuje nadrabiać straty e-handlem. W marcu zakładała, że jego udział w przychodach w 2020 r. wzrośnie z 14 do ponad 20 proc. Dlatego uzyskanie 25 proc. ją satysfakcjonuje, mimo że jesienią oczekiwała 30 proc.
– Ma to związek z dobrą sprzedażą stacjonarną w listopadzie i w grudniu, więc dla nas to dobry znak. W 2021 r. trudno będzie utrzymać równie wysoką dynamikę wzrostu udziału handlu internetowego w całkowitym wyniku, ale będziemy do tego dążyć – stwierdza Michał Zimnicki.
Firma weryfikuje jeszcze plan budżetu zmieniony w wyniku ogłoszenia zamknięcia sklepów, dlatego nie może mówić o zakładanych inwestycjach. Zaznacza jednak, że wszelkie planowanie w tym roku stanowi w tym roku duże wyzwanie.
– W naszej branży nigdy nie było z tym kłopotu – wiemy, jaką mamy powierzchnię sklepów, jaką sprzedaż osiągamy i jakie są trendy. W obliczu potencjalnych kolejnych lockdownów sytuacja zmienia się dynamicznie i zakładamy, że tak będzie jeszcze do połowy roku. Dlatego pozostajemy elastyczni i chcemy realizować krótkoterminowe plany – mówi Radosław Jakociuk.

Jednym z założeń jest utrzymanie 53 tys. m kw. powierzchni handlowej (2,4 proc. mniej niż w 2019 r.). Firmie ubędzie kilka salonów odzieżowych, uwzględniając ewentualne otwarcia, a przybędzie parę jubilerskich. Prognozy wyników woli unikać.
– Zysk w segmencie fashion uzależniony jest od wielu czynników, m.in. od tego, kiedy społeczeństwo wróci do organizowania imprez okolicznościowych – odzież casualowa w pełni nie rekompensuje strat, ponieważ wciąż kluczowe są dla nas stroje formalne – wyjaśnia Radosław Jakociuk.
Natomiast w jubilerstwie nie ma podobnego problemu.
– Gorzej sprzedają się tylko obrączki, które u nas mają mniej istotny udział. Jednocześnie widzimy duże zainteresowanie zegarkami luksusowymi i złotem. To pozwala nam myśleć, że segment jubilerski bez względu na obostrzenia i lockdown pozostanie silny – uważa Radosław Jakociuk.