Mundurowy Arlen chce podbić świat

Agnieszka ZielińskaAgnieszka Zielińska
opublikowano: 2025-04-19 08:00
zaktualizowano: 2025-04-19 07:00

Dobre ubranie dla żołnierza jest tak samo ważne jak czołg. Z takim przekonaniem Andrzej Tabaczyński rozwija Grupę Arlen, która ubiera polskie wojsko i policję, a w planach ma podbój zagranicznych rynków.

  • jakim potencjałem dysponuje Grupa Arlen
  • jakie cele stawia sobie obecnie
  • jakie są perspektywy w sektorze, w którym działa
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Tekstylna Grupa Arlen rośnie ostatnio jak na drożdżach - w 2023 r. jej przychody skoczyły o prawie 30 proc., do 366,3 mln zł. Motorem są zlecenia dla polskiego wojska i innych służb mundurowych, takich jak m.in. Straż Graniczna, Frontex, służby specjalne, Policja i Krajowa Administracja Skarbowa. Poza nimi w odzieży od Arlenu chodzą też pracownicy m.in. spółek z sektora paliwowego oraz kolejowego.

Firma, kontrolowana w niemal 100 proc. przez prezesa Andrzeja Tabaczyńskiego, rozważa wejście na giełdę.

- Wejście na giełdę mogłoby być kolejnym etapem rozwoju naszej grupy. Budowałem tę firmę przez 30 lat. Teraz czas na dalsze kroki w jej rozwoju – wyjaśnia Andrzej Tabaczyński.

Wszystko pod jednym dachem

Dzięki inwestycjom wartym blisko 30 mln zł i przeprowadzonym w ostatnich trzech latach Arlen ma obecnie najnowocześniejsze zakłady produkcyjne w Europie. Ubrania dla służb mundurowych szyje w zakładach w Dzierżoniowie, Tarnowie, Żyrardowie i w Opocznie, gdzie na 4 ha wytwarza gotowy produkt, od przędzy do gotowej tkaniny. Następnym etapem produkcji jest jej barwienie, drukowanie, nanoszenie różnych wzorów, a także laminacja.

Arlen ma także własne laboratorium badawcze, w którym testowane są innowacyjne produkty, zanim trafią na rynek. To konieczne, bo odzież produkowana przez Arlen musi spełniać wyśrubowane standardy jakości, bezpieczeństwa i wytrzymałości.

- W Europie poszczególne firmy zajmują się drukowaniem tkanin bądź ich laminowaniem. My robimy wszystko sami i to pod jednym dachem, co jest naszą ogromną przewagą. Jesteśmy ponadto wystarczająco duzi, by konkurować z każdą firmą – podkreśla Andrzej Tabaczyński.

Dodaje, że od lat stara się przekonać zamawiających, że dobrej jakości ubranie czy buty są równie ważne jak czołg.

- Lobbuję także za tym, aby sektor odzieży dla wojska został uznany za strategiczny – podkreśla Andrzej Tabaczyński.

Celem ekspansja geograficzna

Głównym celem Arlenu jest w tej chwili zagraniczna ekspansja. Obecnie zlecenia krajowe obejmują ponad 80 proc. oferty Arlenu, a pozostała część to eksport. Potencjał firmy jest jednak znacznie większy. Stąd pomysł na różne scenariusze rozwoju, a giełda i pierwsza publiczna oferta akcji jest jednym z nich.

Andrzej Tabaczyński dodaje, że w dalszej perspektywie celem firmy jest rozwój geograficzny i produktowy. Jest to zbieżne z jego wcześniejszymi planami, które kilka lat temu zaprezentował na łamach "Pulsu Biznesu". Powiedział wówczas, że przejęcia będą akceleratorem rozwoju Arlenu na rynkach zagranicznych.

- Jako członkowie UE teoretycznie mamy równe prawa w europejskich przetargach. W praktyce zdalnie z Polski trudno jest jednak wygrywać. Z doświadczonym partnerem na miejscu byłoby dużo łatwiej — dodawał wtedy prezes.

Niepowtarzalna szansa

O ocenę giełdowych planów Arlenu poprosiliśmy Roberta Kwiatkowskiego, byłego dyrektora w GPW, który odpowiadał za pozyskiwanie emitentów krajowych i zagranicznych, a obecnie partnera w 3KAdvisors. Uważa, że to najlepszy moment na wejście na giełdę, zwłaszcza że sektor, w którym działa odzieżowa grupa, jest na fali wznoszącej.

- Sytuacja geopolityczna powoduje, że rosną wydatki na cele wojskowe w całej Europie. Planowane jest także zwiększenie liczebności poszczególnych armii. Otwiera to drogę europejskim firmom zbrojeniowym do wzrostu, w tym także spółkom, które szyją ubrania dla wojska – ocenia Robert Kwiatkowski.

W tym kontekście przypomina, że Wojsko Polskie zmienia modele mundurów, co oznacza, że szykuje się kilkaset tysięcy mundurów do uszycia

- Przed firmami, które oferują dziś produkty dla militarnego sektora, otwiera się niepowtarzalna szansa skorzystania z ogromnych budżetów armii nie tylko na uzbrojenie, ale także na wymianę indywidulanego wyposażenia, w tym zmianę mundurów - zaznacza.

Jego zdaniem do wzrostu liczby zamówień w sektorze, w którym działa Grupa Arlen, w znacznym stopniu może przyczynić się także operacja „Szpej”, ogłoszona w styczniu 2024 r. przez Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa Ministerstwa Obrony Narodowej.

- Jej celem jest modernizacja indywidualnego wyposażenia, w tym ubrań oraz uzbrojenia żołnierzy – wskazuje Robert Kwiatkowski.

W tym kontekście warto przypomnieć, że w ramach tego programu w latach 2021–35 zaplanowano wydanie 524 mld zł na nowe uzbrojenie i wyposażenie.

Dobra koniunktura

Spółki obecne na GPW i oferujące produkty dla sektora militarnego są beneficjentami ożywienia w przemyśle zbrojeniowym. Należy do nich m.in. firma Lubawa, która wytwarza i sprzedaje tkaniny oraz kamizelki kuloodporne dla służb mundurowych. Kurs akcji firmy osiąga w ostatnim czasie historyczne szczyty - powyżej 11 zł za akcję.

W tej grupie jest także firma Creotech Instruments, która zajmuje się projektowaniem, produkcją i sprzedażą systemów wykorzystywanych przez drony i w przemyśle kosmicznym. W ciągu ostatniego miesiąca akcje spółki wzrosły o 15,44 proc., a w ciągu ostatniego roku o 31,28 proc.

Koniunktura w sektorze militarnym może przynieść także wzrost zamówień dla takich giełdowych przedsiębiorstw jak Cognor, który jest producentem wyrobów stalowych i dostarcza także blachy pancerne. A także dla spółek budowlanych, takich jak np. Budimex, które mogą skorzystać na realizacji kontraktów dla armii. Do tej grupy należy m.in. firma Elektrotim, która bierze udział w przetargach na budowę Tarczy Wschód. Uczestniczy także w modernizacji serwerowni dla Centrum Zasobów Cyberprzestrzeni Sił Zbrojnych RP.