Na GPW spadek, inwestorzy czekają na ministra fin.

MUZA SPÓŁKA AKCYJNA
opublikowano: 2002-07-04 17:11

Barbara Woźniak

WARSZAWA (Reuters) - Czwartkowa sesja giełdowa przebiegała początkowo pod znakiem wzrostów, jednak pod koniec notowań akcje zaczęły nerwowo spadać. Początkowy optymizm inwestorów wynikał ze zwyżek na rynkach światowych, jednak pogłoski o możliwej dewaluacji złotego pociągnęły rynek w dół.

Analitycy uważają, że w piątek sesja może rozpocząć się od spadków, a rynek będzie nerwowy aż do momentu, gdy będzie wiadomo, kto zastąpi Marka Belkę na stanowisku ministra finansów.

"Na rynku są nerwy w związku z tym, że nie wiadmo kto zastąpi ministra Belkę. A po drugie to kwestia pogłoski o planach dewaluacji złotego to główna przyczyna tego, że się rynek tak obsunął" - powiedział Adam Atmański, makler z ING Securities.

"Gdy spadliśmy poniżej 1.200 punktów to już emocje zagrały rolę. Rynek jest w tej chwili bardzo podatny na plotki czy negatywne informacje i każda taka informacja jest odbierana bardzo emocjonalnie. Myślę, że jutro będzie bardzo nerwowo i raczej do dołu niż do góry" - dodał.

Od dłuższego czasu rząd wzywa bank centralny, aby ten zrewidował prowadzoną politykę walutową i pomógł w osłabieniu wysokiego kursu polskiej waluty. Kilka tygodni temu odchodzący minister Belka wysłał w tej sprawie list do prezesa NBP. Jego treść została utajniona. W liście tym minister finansów szukał poparcia banku centralnego dla działań, które wprowadziłyby pewne ograniczenia w wahaniach kursu złotego.

W czwartek wiceminister finansów Halina Wasilewska-Trenkner powiedziała w wystąpieniu sejmowym, iż przesłany do NBP list zawierał propozycję rozważenia dewaluacji i wprowadzenia ograniczonego korytarza wahań kursu polskiej waluty.

Jednak później przedstawiciele NBP zdementowali informacje, że bank centralny prowadzi rozmowy z ministerstwem finansów na temat szybkiej dewaluacji złotego.

W czwartek WIG 20 spadł na zamknięciu o 0,8 procent i osiągnął najniższy poziom w tym roku 1.182,2 punktu po tym jak w ciągu ostatnich czterech sesji spadł o ponad 4,3 procent. Obroty były na poziomie 163,5 miliona złotych.

OCZEKIWANIE NA MINISTRA

Inwestorzy czekają teraz na ogłosznie decyzji, kto będzie nowym ministrem i do tego momentu rynek może zachowywać się nerwowo, uważają analitycy.

Premier Leszek Miller zapowiedział, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta w piątek. Analitycy uważają, że wraz z dymisją Belki gabinet stracił osobę, którą inwestorzy postrzegali jako gwarancję, że Polska będzie prowadziła odpowiedzialną politykę fiskalną.

"Pytanie o której poznamy nazwisko ministra finansów i potem wszystko zależy od tego kto to będzie. Złą informacją dla rynku jest już samo to, że Belka zrezygnował, bo on był osobą, która gwarantowała, że finanse będą trzymane w miarę w ryzach" - powiedział Atmański.

"Jeżeli przyjdzie następca, który będzie podatny na jakieś populistyczne zagrania to wtedy może być różnie. Grozi nam odwrót inwestorów zagranicznych, wzrost realnych stóp procentowych i maleją szanse na kolejne obniżki stóp. Jeśli to będzie ktoś z tej opcji, która nie będzie kontynuowała polityki Belki tylko stronę poluzowania polityki fiskalnej to będzie to bardzo zła wiadomość" - dodał.

Analitycy sądzą, że w obliczu spadającego poparcia dla rządu premier może zdecydować się na kandydata, który będzie zwolennikiem doraźnych rozwiązań w polityce finansowej, niż osobę o konserwatywnym nastawieniu do polityki fiskalnej.

Wśród najczęściej wymienianych kandydatów są: były minister finansów Grzegorz Kołodko obecny minister pracy Jerzy Hausner oraz doradca ekonomiczny premiera Andrzej Sopoćko.

W czwartek akcje TPSA spadły kolejny raz do najniższego poziomu w historii. Na zamknięciu spadek wyniósł 0,5 procent i kosztowały one 10,45 złotego.

Zniżki związane są ze słabymi prognozami dotyczącymi wyników, kłopotami inwestora TPSA France Telecom, a także obawami o podaż akcji spółki ze strony dwóch banków państwowych, które otrzymały je od skarbu państwa.

Akcje Optimusa obroniły się w czwartek przed spadkami. Wcześniej w tym tygodniu kurs spółki zniżkował z powodu informacji o zatrzymaniu byłego prezesa spółki. Inwestorzy obawiali się, że osobiste kłopoty finansowe byłego prezesa mogą przełożyć się na wyniki spółki, jednak firma zapewniła, że nie będzie miało to żadnego wpływu na jej sytuację.

Optimus kosztował na czwartkowym zamknięciu 8,0 złotych czyli o 3,9 procent powyżej środowego zamknięcia.

Wśród innych spółek, które spadły na czwartkowym zamknięciu były też akcje Elektrimu Prokomu, PKN Orlen, Netii czy banków takich jak BPH PBK, Handlowego i Pekao. Ich akcje spadły o między 4,2 procent a 0,8 procent.

((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))