Na rynku obligacji drobni inwestorzy w kropce

Emil Szweda, Obligacje.pl
opublikowano: 2025-11-14 17:18

Październikowa inflacja spadła do 2,8 proc. i znalazła się o 1,9 pkt proc. poniżej centralnej ścieżki projekcji inflacyjnej opublikowanej przed rokiem przez NBP. Kto dokonywał kalkulacji na podstawie tamtej projekcji i kupił obligacje oszczędnościowe indeksowane inflacją ma powody do rozterek.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Problemem inwestorów nie jest sam spadek inflacji poniżej oczekiwań sprzed roku, bo na dobrą sprawę przysporzył on dodatkowych zysków. W pierwszym roku obligacje indeksowane inflacją dawały bowiem 6,3 proc. odsetek (czterolatki) lub 6,55 proc. (dziesięciolatki) i im niższe są bieżące odczyty inflacji, tym wyższy jest realny zysk ich posiadaczy. Co więcej, wysokość marży doliczana do inflacji (odpowiednio 1,5 i 2,0 pkt proc.) gwarantuje ich posiadaczom realne zyski także wówczas, gdyby aktualna prognoza inflacji miała się spełnić (oczekiwany jest jej dalszy spadek). Problemem posiadaczy obligacji indeksowanych inflacją jest podniesiona wysokość opłat za wcześniejsze umorzenie obligacji ustalona na poziomie odpowiednio 2,0 i 3,0 pkt proc. Jeśli przyjąć, że drobni inwestorzy nie mają szans na zbudowanie profesjonalnych i działających lepiej modeli prognostycznych niż NBP, wysoka prowizja jest de facto ceną, za zdanie się tej materii na profesjonalistów, których oczekiwania nie pierwszy przecież raz rozmijają się z rzeczywistością.

Wyższe opłaty za przedterminowe umorzenia obowiązują posiadaczy obligacji oszczędnościowych kupionych od września 2024 r. O ile serie kupione do tej daty opłacało się po prostu umorzyć przed terminem i ewentualnie odkupić nowe serie z wyższym wyjściowym oprocentowaniem, tak obecnie taki proceder jest już nieopłacalny. Grudniowe czterolatki wejdą w nowy okres odsetkowy z oprocentowaniem 4,3 proc., podczas gdy nowa seria oprocentowana jest (w listopadzie) na 5,25 proc. - różnica jest zbyt mała, aby transakcja się opłacała.

Tym samym można uznać, że Ministertswo Finansów (MF) wymaga od inwestorów indywidualnych wyższych kwalifikacji w ocenie ryzyka inwestycji niż mają analitycy NBP (i większość profesjonalnych ekonomistów). Jednak druga strona medalu jest taka, że MF musi stabilizować finanse publiczne. Opcja call zaszyta w każdej obligacji oszczędnościowej, mimo kosztu, i tak jest przywilejem, o którym profesjonalni inwestorzy mogą tylko marzyć.

Inwestorzy indywidualni wykazali się jednak przezornością i obligacji indeksowanych inflacją kupują znacznie mniej niż kiedyś. W tym roku sprzedaż cztero- i dziesięciolatek zajmuje niecałe 17 proc. w strukturze sprzedaży, choć jeszcze w 2023 r. było to ponad 53 proc., a w ubiegłym roku ponad 27 proc. Największą popularnością cieszą się obligacje trzyletnie o stałym oprocentowaniu (37,2 proc.). Inwestorzy zatem nie dali się zwieść projekcjom NBP i postawili na mocniejszy niż zakładany spadek inflacji. W tym roku zaskakująco chętnie kupują także obligacje roczne (36,4 proc. udziału w sprzedaży), których oprocentowanie jest równe stopie referencyjnej NBP. Wytłumaczeniem tej popularności jest krótki okres inwestycji, a więc też niskie ryzyko konieczności ponoszenia dodatkowych opłat, gdyby sprawy przybrały niekorzystny obrót (np. wzrostu inflacji przy biernej postawie RPP).

Na rynku obligacji korporacyjnych bez zmian. Vehis z publicznej emisji na 50 mln zł pozyskał 100 mln zł korzystając z możliwości powiększenia dostępnej puli. Obligacje PragmaGo z październikowej emisji zadebiutowały na Catalyst z premią, choć oferowano je z rekordowo niską marżą (3,75 pkt proc.) przy braku zabezpieczenia (de facto marża jest nawet niższa niż doliczana do zabezpieczonych obligacji oferowanych w 2022 r., wówczas przy słabym popycie).

Na rynku papierów skarbowych utrzymuje się słaby sentyment na rynkach bazowych, który nie pozwala naszym papierom na kontynuację spadku rentowności, ale warto też odnotować, że w trudnym otoczeniu nie rośnie ona istotnie. Względna siła naszego rynku to efekt popytu krajowego.