Na rynku zrobiło się nerwowo

Konrad Ryczko
opublikowano: 2019-03-26 22:00

Od początku tygodnia na rynku finansowym obserwujemy nieśmiałe próby odbicia po nerwowym piątku.

Teoretycznie wyceny bardziej ryzykownych aktywów wyhamowały spadki, a przejściowo udało się nawet odrobić część strat (dotyczy to m.in. walut rynków wschodzących). W praktyce czynniki, które wywołały piątkową panikę wśród inwestorów, w dalszym ciągu widnieją na horyzoncie. Mocniejsze spowolnienie gospodarcze w Europie wydaje się już scenariuszem przesądzonym, co oddala potencjał normalizacji polityki Europejskiego Banku Centralnego, czego wyrazem jest m.in. nowa runda LTRO. Czynnikiem, który miał utrzymać zwyżki w Stanach Zjednoczonych miało być podpisanie umowy handlowej z Chinami. Termin marcowy jest już dawno nieaktualny, a inwestorzy powątpiewają, czy ostatnie deklaracje administracji amerykańskiej dotyczące kwietnia nie są również na wyrost.

W tle obserwujemy kolejne epizody chaosu związanego z brexitem, gdzie w dalszym ciągu wszystkie scenariusze (tzw. brexit chaotyczny lub jego brak) są możliwe. Trudno więc znaleźć argumenty za powiększaniem portfeli bardziej ryzykownych aktywów. Z drugiej jedak strony większość inwestorów spodziewa się zauważalnego spowolnienia, a nie globalnej recesji (pomimo powrotu tematu odwrócenia krzywej rentowności w Stanach Zjednoczonych). Teoretycznie więc kapitał powinien kierować się na rynki rozwijające się. Złoty pozostaje wyraźnie pod wpływem globalnych nastrojów. Spekulacje dotyczące możliwych działań Rady Polityki Pienieżnej zostały ucięte, a większość inwestorów skupia się na analizie wpływu poluzowania fiskalnego na deficyt oraz danych o inflacji.