Przez ostatnich siedem lat Zimbabwe, jeden z najbiedniejszych na świecie krajów, nie drukowało własnej waluty, a w gospodarce używano równolegle kilku walut zagranicznych, z dolarem amerykańskim na czele. To efekt całkowitego spadku zaufania do używanego tam wcześniej dolara zimbabwejskiego po tym, jak inflacja sięgnęła rekordowego w skali świata poziomu 500 miliardów procent w skali roku (w szczytowym okresie ceny codziennie potrajały się). Ten osobliwy system zmierza teraz do końca, jednak Zimbabwejczycy, zamiast odetchnąć z ulgą, znów są pełni obaw. Na początku maja bank centralny zapowiedział rozpoczęcie druku własnych banknotów dolarowych o nominałach od 2 do 20 USD. Przyczyną jest niedobór gotówki w obiegu, związany z fatalną kondycją gospodarki kraju rządzonego nieprzerwanie od 1980 r. przez 92-letniego obecnie dyktatora Roberta Mugabe. Od kiedy na przełomie wieku bezrolni czarnoskórzy zaczęli przy wsparciu rządu przejmować produkujące na rynek gospodarstwa białych farmerów, Zimbabwe importuje nawet najbardziej podstawowe produkty. Wartość importu trzykrotnie przekracza wartość eksportu, a sytuację w ostatnich miesiącach jeszcze bardziej pogorszyła siła dolara oraz susza. Mimo to lekarstwo w postaci druku pieniądza może okazać się gorsze od choroby. Choć szef banku w Harare solennie gwarantował, że wartość drukowanych w kraju banknotów dolarowych będzie taka sama jak wartość banknotów emitowanych przez amerykański Fed, to jednak nikt w to nie wierzy.
— Mówią, że będą warte tyle, ile dolar, ale ja pytam, jak to możliwe. Amerykański dolar musi być drukowany w Ameryce, a nie w Harare. Inaczej będzie to dla mnie nic nie wart świstek papieru, chyba że sam Obama powie mi, że to jest prawdziwy dolar — mówi Fredmore Kupirwa, właściciel sklepu. Przedsiębiorca, który większość swoich towarów sprowadza z zagranicy za dolara amerykańskiego, obawia się, że nie będzie miał czym płacić dostawcom, jeśli sam od swoich klientów będzie otrzymywał zapłatę w dolarze drukowanym przez bank w Harare. Tymczasem według Busisy Moyo, szefa konfederacji przemysłu Zimbabwe, druk banknotów nie rozwiąże podstawowych problemów gospodarki, jakimi są nadmierny import oraz brak bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Znaczny wzrost wartości dolara uczynił krajowe towary niekonkurencyjnymi wobec importu z sąsiadującej Republiki Południowej Afryki, kraju o siedmiokrotnie wyższym PKB na głowę mieszkańca w parytecie siły nabywczej. W rezultacie gospodarka, która od 2009 r. notowała nierównomierny, ale jednak dodatni, wzrost, jest na prostej drodze do powrotu do trwającej wcześniej niemal nieprzerwanie przez 10 lat recesji. „Zmagający się z powracającym kryzysem rząd będzie zmuszony całkowicie zrezygnować z dolaryzacji gospodarki jeszcze przed końcem roku. To sprawi, że Zimbabwe znów pogrąży się w hiperinflacji” — ostrzegała w oświadczeniu Ruch na rzecz Demokratycznej Zmiany, główna partia opozycyjna w Zimbabwe.
