Reprezentanci 262 najdynamiczniej rozwijających się firm Pomorza spotkali się wczoraj w Gdańsku w Operze Bałtyckiej.
Przedstawiciele pomorskich Gazel spotkali się nie tylko po to, aby odebrać pamiątkowe dyplomy i statuetki. W czasie dyskusji na temat źródeł finansowania działalności firm przedsiębiorcy zwracali uwagę na kłopoty, które napotkali w trakcie ubiegania się o dotacje unijne. Sporo miejsca poświęcili również gorącej ostatnio tematyce giełdowej.
Sporo róż, dużo kolców
Rafał Olszewski z firmy PKS Gdańsk Oliwa zwrócił uwagę na przerost biurokracji przy opracowywaniu i rozpatrywaniu wniosków o unijne pieniądze. Jego zdaniem, nasi urzędnicy oczekują od przedsiębiorców więcej, niż wymaga Bruksela.
— Wniosek o dotację przygotowałem samodzielnie. Pochłonęło to półtora miesiąca mojego życia. Wiele elementów tego wniosku uważam za zbyteczne — wtórował mu Antoni Filar, przedsiębiorca ze Sztumu.
Filar dodał jednak, że przygotowanie inwestycji dało mu tyle doświadczenia, że nawet gdyby nie otrzymał dofinansowania, to i tak zdecydowałby się na jej realizację.
Nie wszystkim się jednak powiodło. Mariusz Kmiecik, którego firma buduje obecnie hotel w Gdyni, opowiadał, że kiedy ubiegał się o dofinansowanie usług doradczych, otrzymywał je bez problemu i to aż trzy razy. Poległ natomiast na wniosku o dofinansowanie inwestycji.
— Chciałem skorzystać z funduszy na dofinansowanie turystyki i hotelarstwa. W ich przypadku wnioskodawca ma tylko 6 miesięcy na szczegółowe określenie potrzeb. Tymczasem w Polsce realizacja inwestycji hotelarskiej trwa 3-4 lata. I tu jest pułapka, bo przedsiębiorca ma za mało czasu na określenie, na co w określonym momencie będzie potrzebował pieniędzy — przestrzegał Mariusz Kmiecik.
Gorący temat — giełda
Krzysztof Postrach, koordynator Szkoły Giełdowej przy Politechnice Gdańskiej, zachęcał pomorskie Gazele Biznesu, aby mimo trwającej bessy nie rezygnowały z planów debiutu na giełdzie. Poparł go jeden z gości gdańskiej gali.
— Zadebiutowaliśmy na parkiecie w styczniu 2007 r. Przygotowanie zabrało nam więcej niż półtora miesiąca, ale się opłacało. Uzyskaliśmy tą drogą 14 mln zł. Uporządkowaliśmy strukturę i finanse firmy. Nauczyliśmy się nie bać mówić otwarcie o tym, ile mamy — wyliczał Jarosław Jarzyński, prezes informatycznej spółki Prokad.
Na pytanie, czy zauważył również wzrost prestiżu swojej firmy, odpowiedział „owszem, dostaję teraz dużo więcej korespondencji, również tej niechcianej…”.
Gdańską imprezę patronatem objęli: wicewojewoda pomorski Michał Owczarczak, marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowski oraz prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.