Przed wystąpieniem Donalda Trumpa wciąż nie wiadomo, które kraje i produkty obejmą nowe cła. Jak zauważa Rob Subbaraman, główny ekonomista japońskiej grupy finansowej Nomura, świat „leci na ślepo”, próbując odgadnąć, co tak naprawdę kryje się pod hasłem „wzajemne cła”. Choć w teorii mają wyrównywać warunki handlu, eksperci obawiają się, że kryteria ich naliczania będą znacznie szersze i trudne do jednoznacznego określenia.
Według szacunków agencji Bloomberg nowe taryfy mogą objąć handel o łącznej wartości nawet 33 bln USD. Skutki amerykańskiej polityki w największym stopniu mogą odczuć Chiny, Unia Europejska i Indie, choć ich duże gospodarki mają większe szanse przetrwać presję. Znacznie bardziej narażone są Kanada i kraje Azji Południowo-Wschodniej, dla których nowe cła mogą okazać się znacznie bardziej dotkliwe.
Na liście krajów, które Donald Trump i jego doradcy publicznie oskarżali o „niesprawiedliwe praktyki handlowe”, znajdują się m.in. UE, Meksyk, Kanada, Japonia, Korea Południowa, Wietnam i Indie. Chiny już wcześniej zostały objęte dodatkowymi cłami w wysokości 20 proc. Jeśli plan amerykańskiej głowy państwa zostanie w pełni wdrożony, średnia stawka celna w USA może wzrosnąć z około 5 do nawet 35 proc. — byłby to najwyższy poziom od XIX w.
Udział importu w PKB USA wynosi dziś ponad 12 proc. — trzykrotnie więcej niż w latach 30. XX w., gdy USA również skręciły w stronę protekcjonizmu. Ta zależność od zagranicznych towarów oznacza, że podwyżki ceł szybko przełożą się na wzrost cen.
Eksperci ostrzegają
Nowa polityka celna może doprowadzić do stagflacji, czyli połączenia wysokiej inflacji z niskim wzrostem gospodarczym — ostrzegają analitycy. Zjawisko to miało miejsce w latach 70. XX wieku w wyniku szoku naftowego. Według prognoz agencji Bloomberg w scenariuszu maksymalnym cła mogą obniżyć PKB USA o 4 proc. i podnieść inflację o 2,5 proc. w ciągu dwóch-trzech lat.
Już w I kw. 2025 roku indeksy S&P 500 i Nasdaq 100 spadły o ponad 10 proc., co było najgorszym wynikiem od 2023 r. W tym czasie drożało złoto, a kurs dolara tracił na wartości, co pokazuje, że inwestorzy uciekają w bezpieczne aktywa, obawiając się zawirowań na rynkach. Niejasność co do struktury i skali ceł sprawia, że zarówno amerykańskie, jak też zagraniczne firmy mają problem z planowaniem produkcji i inwestycji. By uniknąć strat, niektóre rozważają przeniesienie części działalności do USA.
Kraje szukają
W obliczu nadchodzących ceł kraje na całym świecie podejmują działania, by chronić swoje gospodarki i ograniczyć skutki możliwej wojny handlowej. Keir Starmer, brytyjski premier, zaoferował dużym amerykańskim firmom technologicznym znaczną obniżkę podatków w zamian za niższe amerykańskie cła. Wielka Brytania jest skłonna obniżyć stawkę bazową podatku od usług cyfrowych, jednocześnie rozszerzając ten podatek na firmy z innych krajów. Ta decyzja stanowiłaby znaczące ustępstwo na rzecz amerykańskich firm technologicznych, takich jak Amazon, Meta, Alphabet, eBay i Apple, które publicznie deklarowały płacenie tego podatku. Według brytyjskiego rządu ma to na celu uniknięcie eskalacji wojny handlowej i ochronę zagrożonych miejsc pracy w sektorze motoryzacyjnym.
Komisja Europejska również podejmowała próby złagodzenia napięć z Waszyngtonem. Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem planu ceł przez prezydenta USA zadeklarowała gotowość do znaczącego zwiększenia zakupów amerykańskiego LNG. Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę import gazu z USA do UE i tak już się potroił, a w marcu osiągnął rekordowy poziom.
Komisja liczyła, że skoro UE już realizuje to, czego Donald Trump domagał się podczas swojej pierwszej kadencji, czyli zwiększenia zakupów amerykańskiego gazu i soi, to uda się uniknąć nowych ceł. Nadzieje szybko jednak się rozwiały.
Rozmowy utknęły w martwym punkcie, a unijni negocjatorzy napotykali mur biurokracji i brak decyzyjności po stronie amerykańskiej administracji. Komisja Europejska została odsunięta na boczny tor — Biały Dom wolał prowadzić rozmowy bezpośrednio z rządami poszczególnych państw, np. z Niemcami, Francją i Włochami z pominięciem Brukseli. „Donald Trump postrzega Unię Europejską jako przeszkodę stojącą między nim a możliwością wywierania presji na pojedyncze państwa” — przekazał jeden z unijnych dyplomatów.
Mimo to Komisja Europejska nie rezygnowała z prób deeskalacji. Zaproponowała nawet wsparcie długoterminowych kontraktów na dostawy LNG z USA, a także rozważała zaangażowanie we wspólne inwestycje w amerykańską infrastrukturę gazową. Pomysły te wywołały sprzeciw organizacji ekologicznych, które ostrzegają przed utrwaleniem uzależnienia UE od paliw kopalnych.
Indywidualnie i wspólnie
W obliczu amerykańskich ceł kraje podejmują różne działania. Izrael np. zniósł wszystkie pozostałe cła na import z USA. Decyzja podpisana przez ministra finansów Bezalela Smotricha i uzgodniona z premierem Benjaminem Netanjahu oraz ministrem gospodarki Nirem Barkatem ma na celu ochronę izraelskiej gospodarki przed ewentualnymi cłami odwetowymi ze strony USA oraz wzmocnienie dwustronnych relacji handlowych.
Viktor Orbán, premier Węgier, wyraził chęć zawarcia porozumienia gospodarczego z USA, które ochroniłoby węgierską gospodarkę w przypadku eskalacji wojny handlowej między USA a Unią Europejską. Podkreślił, że takie porozumienie mogłoby rozszerzyć sojusz polityczny z Waszyngtonem i zapewnić Węgrom gwarancje ekonomiczne.
Z kolei Shigeru Ishiba, premier Japonii, zapowiedział intensywne starania o zwolnienie Japonii z amerykańskich ceł na importowane samochody. Nie wykluczył wizyty w Waszyngtonie w celu bezpośrednich negocjacji z prezydentem Trumpem. Bank Japonii ostrzegł natomiast, że planowane przez USA cła mogą znacząco wpłynąć na globalny handel, co zaszkodzi wzrostowi gospodarczemu.
Chiny, Japonia i Korea Południowa natomiast uzgodniły wspólne działania w odpowiedzi na amerykańskie cła, w tym wzmocnienie współpracy w zakresie łańcuchów dostaw oraz dialog na temat kontroli eksportu. Chiny ogłosiły ponadto środki odwetowe, nakładając dodatkowe cła na amerykańskie produkty rolne, m.in. na kurczaki, pszenicę, kukurydzę i bawełnę. Korea Południowa wspólnie z Chinami i Japonią zobowiązała się do promowania regionalnego handlu i współpracy.
Koszty dla USA i dla świata
Według szacunków amerykańskiej administracji Donald Trump zamierza pozyskać z ceł nawet 700 mld USD rocznie, czyli więcej, niż wynosi budżet Departamentu Obrony. Cena, jaką może zapłacić reszta świata, jest jednak jeszcze wyższa. Jak ostrzegają niektórzy analitycy, globalny koszt w postaci zakłóconego handlu i rosnących cen może sięgnąć aż 1,4 bln USD. Wzrośnie inflacja, tempo wzrostu gospodarczego wyraźnie spadnie, a partnerzy handlowi USA mogą odpowiedzieć własnymi cłami.
Ogłoszenie ceł zaplanowano na środowy wieczór. Wszystko wskazuje na to, że będą obowiązywać od czwartku. Zatem nawet towary już wysłane do USA mogą zostać nimi objęte. Lawina reakcji z całego świata pokazuje jedno — globalny handel to dziś pole minowe, a działania USA zmuszają wiele państw do szybkich i trudnych wyborów.