Testament został publicznie odczytany 3 lutego w Johannesburgu. Najmocniej zainteresowana nim rodzina zmarłego przyjęła jego wolę "naładowana emocjami, ale dobrze" - podsumował Dikgang Moseneke, egzekutor ostatniej woli w rozmowie z BBC.

Najwięcej, bo 1,5 południowoafrykańskich randów oraz prawa majątkowe do jego dzieł przypadło żonie i dzieciom Nelsona Mandeli. Według prawników żony Gracy należy jej się nawet połowa całego majątku, ale prawdopodobnie poprzestanie jedynie na 4 nieruchomościach w Mozambiku.
Każdy z najbliższych współpracowników, łącznie z wieloletnią pomocą domową, ma otrzymać po 50 tys. randów. Po 100 tys. randów dostanie każda z 4 szkół i instytucji edukacyjnych założonych przez zmarłego przywódcę RPA. Nieujawnioną na razie kwotę ma otrzymać także partia ANC, której wiele lat przewodził Nelson Mandela.
Domem w Houghton, dzielnicy Johannesburga, w którym zmarł przywódca ma opiekować się jego syn Makgatho. "Jest moim życzeniem, aby on służył gromadzeniu rodziny Mandeli w celu utrzymania jej jedności długo po mojej śmierci" - napisał przywódca RPA w testamencie.
Rodzina i wymienione w testamencie uprzywilejowane instytucje mają 90 dni na podważenie dokumentu. Komentatorzy obawiają się, że zamiast zakończyć może on wywołać dalsze spory w jego rodzinie. Niektórzy jej członkowie starają się „spieniężyć” sławę swojego słynnego na cały świat krewnego. Wnuki Mandeli uruchomiły m.in. produkcję kubków i koszulek z wizerunkiem dziadka. Dwie wnuczki, które przebywają w USA, występują w telewizyjnym reality show pt. "Being Mandela."