Nie ma inwestycji, nie ma zysków

Marcin Goralewski
opublikowano: 2005-07-07 00:00

Przedsiębiorcy, czekając na wybory i pieniądze z Unii, wstrzymali inwestycje. Właściciele Wandalexu mogą więc zapomnieć o dużych zyskach.

Akcjonariusze Wandalexu, warszawskiej spółki oferującej systemy magazynowe i handlującej wózkami widłowymi, nie mają powodów do zadowolenia. Akcje tanieją, a zarząd nie liczy na lepsze najbliższe kwartały.

Plan, a nie prognoza

— W obecnej sytuacji gospodarczej prognozowanie wyników finansowych nie ma jakiegokolwiek sensu. Byłoby to wróżenie z fusów — mówi Jarosław Polański, prezes Wandalexu.

W publikowanym niedawno raporcie rocznym spółka napisała, że tegoroczny zysk skonsolidowany może sięgnąć 4,8 mln zł, czyli o 2,3 proc. więcej niż przed rokiem.

— To nie była oficjalna prognoza spółki, lecz jedynie zapis wynikający z opracowanego pod koniec 2004 r. planu strategicznego — wyjaśnia Jarosław Polański.

Ile w tym roku zarobi Wandalex? W I kwartale zysk netto nie sięgnął nawet 300 tys. zł. W drugim?

— Trzeba zapomnieć o rocznych zyskach rzędu 3-4 mln zł. Wyniki będą dużo gorsze — mówi prezes.

Wybory i ulgi

Nie oznacza to jednak, że spółka traci rynek. Przychody mają bowiem pozostać na niezmienionym poziomie (70-80 mln zł).

— Problem polega na tym, że firmy wstrzymały inwestycje, co musi przełożyć się na nasze wyniki — twierdzi Jarosław Polański.

Jego zdaniem, są co najmniej dwie przyczyny takiej sytuacji. Pierwsza to wstrzymanie inwestycji przez przedsiębiorców, którzy oczekują wsparcia z funduszy unijnych.

— System jednak szwankuje i jeśli ktoś czeka na pieniądze już dziewięć miesięcy, to poczeka jeszcze cztery. Drugi czynnik wstrzymujący inwestycje to czekanie na wybory. Niektóre partie prezentują pomysły, które mogą spodobać się przedsiębiorcom, na przykład dotyczące ulg inwestycyjnych na wzrost konkurencyjności. Dlatego firmy przekładają inwestycje, a pieniądze odkładają na kontach — mówi prezes Wandalexu.