Dwa razy do roku niemiecki bank centralny publikuje głęboką ocenę kondycji gospodarki. Właśnie ukazał się najnowszy raport. Bundesbank podtrzymuje w nim ocenę, że na początku 2026 r. zacznie się ożywienie, ale na fajerwerki, o których niektórzy komentatorzy pisali kilka miesięcy temu, nie ma co liczyć.
Najpierw o tych fajerwerkach i oczekiwaniach. W maju tygodnik „The Economist” pisał, że inwestycje Niemiec w infrastrukturę i zbrojenia będą tak duże, że pobudzą aktywność nawet u sąsiadów, w tym w Polsce. Teza była taka, że niemieckie ożywienie będzie jednym z głównych czynników pobudzających optymizm wokół polskich spółek giełdowych. Jednak od tamtego artykułu niemiecki PKB nie wzrósł w ogóle, a indeksy koniunktury biznesowej stoją w miejscu. Wprawdzie popyt wewnętrzny rośnie, m.in. dzięki niższym stopom procentowym, ale obniżył się popyt zagraniczny.
Prognozy Bundesbanku pokazują, że w pierwszym kwartale 2026 r. niemiecki PKB ma zacząć rosnąć m.in. dzięki wspomnianym nakładom na infrastrukturę i zbrojenia. To ożywienie będzie jednak bardzo powolne i nietrwałe. Wzrost PKB ma wynieść 0,6 proc. w całym 2026 r., 1,3 proc. w 2027 r. i 1,1 proc. w 2028 r. Z tego wkład dodatkowych wydatków budżetowych to około 0,4 pkt proc. To nie jest bardzo dużo.
A trzeba dostrzec, że Bundesbank systematycznie rewiduje prognozy w dół. Obecnie prognozy na 2026 r. są niższe, niż były w czerwcu (wprawdzie prognozy na 2025 r. są trochę wyższe, ale to jest efekt rewizji danych). Redukcja jest minimalna — 0,1 pkt proc., ale demonstruje ważne zjawisko: pogłębiające się rozczarowanie strukturalnymi problemami niemieckiej gospodarki. Według ekonomistów Bundesbanku do głównych barier należą zmiana demograficzna, obniżenie konkurencyjności eksportu przez presję płacową oraz nadmierne regulacje.
Szczerze mówiąc, ja bym z niektórymi tymi diagnozami dyskutował, szczególnie z tą, czy rzeczywiście koszt jednostkowy produkcji decyduje o długookresowym potencjale rozwoju kraju. Natomiast rzeczywiście wyzwanie może stanowić to, że w starzejącym się społeczeństwie jest coraz mniej dynamizmu biznesowego. To może być ostrzeżenie dla Polski, bo my pod tym względem idziemy parę kroków za Niemcami.
Według Bundesbanku w długim okresie Niemcy mają potencjał do rozwoju w tempie 0,4 proc. Dla porównania, średnie tempo rozwoju w ostatnich 20 latach to 1,1 proc. A biorąc pod uwagę systematyczne przecenianie możliwości tamtejszej gospodarki, nie należy wykluczyć scenariusza, w którym Niemcy całkowicie tracą zdolność do rozwoju. To byłoby dla nas oczywiście negatywne, ponieważ może prowadzić nie tylko do niższego rozwoju całej europejskiej gospodarki, ale też narastających napięć politycznych w Niemczech i w końcu dojścia do władzy nieprzyjaznej Polsce partii AfD.
