Niemiecki biznes wyszedł na ulice

Ignacy MorawskiIgnacy MorawskiMarcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2025-01-29 12:30

Organizacje przedsiębiorców manifestują w Berlinie, apelując o głęboką korektę polityki gospodarczej kraju, który pogrążył się w stagnacji. Chcą m.in. niższych podatków i cen energii oraz inwestycji w infrastrukturę.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Uliczne manifestacje to w większości krajów specjalność związków zawodowych, ale w Niemczech spowolnienie gospodarcze dało się biznesowi już tak mocno we znaki, że wiecować postanowili przedsiębiorcy. W środę, 29 stycznia, o godz. 13.00 pod Bramą Brandenburską w Berlinie wystartował Wirtschafts Warntag, czyli Gospodarczy Dzień Ostrzegawczy — manifestacja kilkudziesięciu branżowych i regionalnych stowarzyszeń biznesowych, które apelują o głębokie korekty w niemieckiej polityce gospodarczej. Mniejsze wiece odbywają się też w innych niemieckich miastach.

Inicjatorem protestu jest INSM, neoliberalny think tank założony przez Gesamtmetall, federację związków branżowych przemysłu metalowego i elektrotechnicznego. Za manifestacją stoją też m.in. organizacje Die Familienunternehmer (stowarzyszenie firm rodzinnych), textil+mode (stowarzyszenie niemieckiego przemysłu tekstylnego) i BGA (stowarzyszenie hurtowni, handlu zagranicznego i usług). Podkreślają, że inicjatywa jest apolityczna, a na manifestacjach przemawiać mają jedynie przedstawiciele biznesu. Obecność na proteście w Berlinie zapowiedzieli jednak czołowi politycy, wśród nich Friedrich Merz z CDU, kandydat na kanclerza w zbliżających się wyborach, i liderzy liberalnej partii FDP.

„Potrzebujemy zwrotu w polityce gospodarczej, i to teraz” — podkreślają organizatorzy manifestacji, którą z Berlina relacjonują dziennikarze „Pulsu Biznesu”.

- To pierwsza tego rodzaju manifestacja niemieckiego biznesu. Do inicjatywy przyłączyło się naprawdę szerokie grono organizacji, niezależnie od opcji politycznej. To wyraz sfrustrowania przedsiębiorców polityką gospodarczą i krytycznej opinii na temat sytuacji. Wydaje się jednak, że w dużym stopniu mamy do czynienia z paniką - sytuacja gospodarcza w kraju jest opisywana w czarnych barwach, tymczasem nie jest tak źle. Dobrze też oczywiście nie jest, ale mówienie o kryzysie to przesada. Tłem dla tego wszystkiego są zbliżające się wybory parlamentarne, przed którymi w sondażach zyskuje AfD. Sytuacja gospodarcza jest jednym z głównych tematów, choć najważniejsza dla wyborców wydaje się migracja - zwłaszcza we wschodnich landach, w których akurat imigrantów jest najmniej - ocenia Markus Gentner, redaktor naczelny Deutsche Wirtschaftsnachrichten (DWN), niemieckiego serwisu gospodarczego grupy Bonnier, w skład której wchodzi również „Puls Biznesu”.

Organizatorzy protestu podkreślają, że sytuacja gospodarcza Niemiec wymusiła na nich działanie.

- Niemiecki biznes i gospodarka są w najgorszej sytuacji od dekad. Powodem są złe regulacje. Zazwyczaj przedsiębiorcy nie demonstrują. Teraz jednak uznaliśmy, że musimy to zrobić - przed wyborami politycy wszystkich partii muszą wiedzieć, jakie są nasze postulaty i rekomendacje, które umożliwią stworzenie otoczenia bardziej przyjaznego dla biznesu - tłumaczy Thorsten Alsleben, dyrektor zarządzający think tanku INSM, który zainicjował protest.

Jego zdaniem obecna dekoniunktura w Niemczech ma kilka źródeł.

- To miks obciążeń, które sprawiają, że część biznesów nie jest w stanie dalej funkcjonować w Niemczech - albo przenoszą się za granicę, albo się zamykają. Podstawowe kwestie to biurokracja, która znacznie wzrosła w ostatnich latach, oraz wysokie podatki i koszty pracy w porównaniu z innymi krajami uprzemysłowionymi. Ostatnią spośród głównych przyczyn złej sytuacji są wysokie koszty energii - mówi Thorsten Alsleben.

Niemcy potrzebują wielkich inwestycji

Czego niemiecki biznes oczekuje od polityków po wyborach?

- Pierwszą rzeczą, którą mogą zrobić, jest zredukowanie biurokracji, to nic nie kosztuje. Zdajemy sobie sprawę, że obniżki podatków zajmą więcej czasu - ze względu na sytuację budżetową to musi być proces rozłożony na lata, ale należy go zapoczątkować. Na początku nowy rząd musi po prostu wysłać jasny sygnał, że gospodarka będzie dla niego priorytetem - mówi dyrektor zarządzający INSM.

Przedstawiciele pracowników nie zgadzają się z pracodawcami.

- To, co proponują protestujący przedsiębiorcy, nigdy się nie sprawdzało - szczególnie uelastycznienie rynku pracy. Niemcy potrzebują dziś nie łatwiejszego zwalniania pracowników, ale wielkich inwestycji w zaniedbaną infrastrukturę i zniesienia reguły ograniczającej wzrost zadłużenia - mówi obecny na proteście przedsiębiorców Ronny Matthes ze związku zawodowego IG Metall.

O ile reakcją USA pod rządami Donalda Trumpa na trudniejszą sytuację gospodarczą są zapowiedzi nakładania ceł na rywalizujące z amerykańskim biznesem kraje, o tyle niemiecki biznes od agresywnej polityki handlowej się odżegnuje. Przeciwnie - chce więcej wolnego handlu.

- Co czwarte miejsce pracy w Niemczech zależy od handlu zagranicznego. Wolny handel jest kluczowy dla niemieckiej gospodarki - nie mamy surowców naturalnych, nie mamy gazu, ale możemy wytwarzać tu produkty i je eksportować. Nie obawiamy się np. chińskiej konkurencji i nie widzimy potrzeby walki cłami. Powinniśmy mieć tak dużo umów o wolnym handlu, jak to tylko możliwe - mówi Antonin Finkelnburg, dyrektor generalny BGA, organizacji zrzeszającej niemieckich eksporterów.

Dlatego BGA popiera np. kontrowersyjną umowę handlową Unii Europejskiej z krajami Mercosuru, ostro krytykowaną m.in. przez polskich rolników.

- Nasi rolnicy też są krytyczni, ale naszym zdaniem umowa tej skali nie może rozbić się o kilka ton wołowiny. Mówimy o umowie z krajami, które mają 700 mln ludności, łatwiejszy handel z nimi pomoże wszystkim sektorom gospodarki. Zdajemy sobie sprawę, że dla rolników oznacza to większą konkurencję, ale na pewno sytuacja nie będzie tak zła, jak ją malują - mówi Antonin Finkelnburg.

Sankcje powinny być utrzymane

Organizatorzy protestu zastrzegają jednak, że wolny handel nie obejmuje Rosji.

- Sankcje przeciw Rosji muszą zostać utrzymane, dopóki Władimir Putin jest u władzy, a Rosja pozostaje agresorem, który napadł na niepodległe państwo. Oczywiście sankcje nie są dobre dla niemieckiego biznesu, ale to nie one sprawiły, że niemiecka gospodarka kuleje. Przyczyny są głównie wewnętrzne - to choćby polityka podatkowa czy niedoinwestowana infrastruktura, zwłaszcza drogowa. Rząd w ostatnich latach inwestował mocno w energię wiatrową czy infrastrukturę kolejową, tymczasem zaniedbano drogi, które z punktu widzenia transportu towarów i eksportu są kluczowe. Osobną sprawą jest niemiecka infrastruktura cyfrowa, która jest po prostu słaba - uważa dyrektor generalny BGA.

Nie wszyscy podzielają tę opinię. Wśród osób zgromadzonych na manifestacji krążyli przedstawiciele skrajnie prawicowej partii Buso, rozdający ulotki nawołujące do bliższej współpracy z państwami BRICS. Przekonywali dziennikarzy PB, że Niemcom potrzebna jest bliska współpraca gospodarcza z Rosją i m.in. odbudowanie gazociągu Nord Stream.

Przeczytaj także o tym:

Czego ma dość niemiecki biznes?

Dlaczego nastroje konsumentów są coraz gorsze?

Jakiego wzrostu gospodarczego spodziewa się rząd w 2025 roku?

10 postulatów niemieckiego biznesu
  1. Kompleksowa redukcja biurokracji, znacznie wykraczająca poza dotychczasowe próby.
  2. Obniżenie podatków dla firm i pracowników co najmniej do średniego poziomu w Unii Europejskiej.
  3. Powrót do limitu składek na ubezpieczenia społeczne na poziomie 40 proc.
  4. Konkurencyjne w skali międzynarodowej ceny energii dla wszystkich przedsiębiorstw w Niemczech.
  5. Skupienie się na unijnym systemie handlu emisjami jako kluczowym narzędziu polityki klimatycznej oraz pełny zwrot wpływów z tego systemu do obywateli i firm.
  6. Reforma prawa pracy, która zapewni znacznie większą elastyczność zarówno pracodawcom, jak też pracownikom.
  7. Ofensywa infrastrukturalna — drogi, kolej, żegluga śródlądowa, transport lotniczy oraz administracja cyfrowa muszą stać się europejskim wzorem.
  8. Nowe priorytety w zakresie zadań państwa, by stworzyć przestrzeń do większych inwestycji w infrastrukturę i obniżenia podatków.
  9. Wzmocnienie i zawarcie kolejnych umów o wolnym handlu.
  10. Zachowanie UE i euro jako gwarantów niemieckiego dobrobytu przy jednoczesnym krytycznym przeglądzie kompetencji i sposobu organizacji instytucji unijnych.