Sytuacja nietypowa i bardzo mało prawdopodobna. Wywiera drastyczny wpływ na rzeczywistość i z perspektywy czasu wydaje się, że była do przewidzenia — to definicja tzw. czarnego łabędzia, który pojawił się w tym roku na rynku kapitałowym, uważa szef towarzystwa, zarządzającego aktywami o wartości 2,9 mld zł. Jego zdaniem, w tę definicję idealnie wpisuje się afera GetBacku, windykatora, który pozostawił obligatariuszy z niespłaconymi obligacjami, a akcjonariuszy z akcjami, które prawdopodobnie nie mają już żadnej wartości.

— Afera Getbacku odsłoniła słabości krajowego rynku kapitałowego i przyśpieszyła szereg procesów. Można powiedzieć, że stała się lokalnym odpowiednikiem upadku Lehman Brothers. Wbrew często spotykanym opiniom, bessa lat 2007/2008 na świecie nie zaczęła się wraz z upadkiem tego banku inwestycyjnego (15 września 2018 r.), ale wchodziła wtedy już w swoją finalną, najbardziej efektowną fazę, napędzaną utratą płynności na rynkach, a skończyła się kilka miesięcy później (wiosna 2009 r.). Uważamy, że analogia jest uprawniona o tyle, że ostatnie wydarzenia pogłębią kłopoty z płynnością w segmencie mniejszych firm. Bessa na tym rynku trwa już jednak długo i sprowadziła wyceny wielu spółek do atrakcyjnych poziomów.
Tym samym ostatnie wydarzenia przybliżają nas w szybkim tempie do wyczerpania trendu spadkowego, którego oczekujemy w 2019 r. — mówi Tomasz Tarczyński, prezes Opoka TFI.
Szansa jakich mało
Zanim to jednak nastąpi, ceny akcji mogą jeszcze spaść w ślad za nie tylko kłopotami z płynnością na rodzimym rynku, ale także przez rosnące koszty pracy (co obniża rentowność firm) i prawdopodobne problemy Niemiec, największego partnera handlowego Polski (co oznaczałoby wyrwę w przychodach przedsiębiorstw). — Wszystkie główne indeksy niemieckiej giełdy od roku znajdują się w konsolidacji, a DAX po raz kolejny testuje linię trendu wzrostowego zapoczątkowanego w 2009 r. Z każdym kolejnym testem rośnie szansa na przebicie tego trendu w dół i wejście w większą korektę notowań.
Jeżeli do tego dojdzie — to traktując giełdę jako mechanizm dyskontujący przyszłość — oznaczałoby to trudniejsze czasy dla niemieckiej gospodarki i narastający problem ze sprzedażą produktów dla polskich przedsiębiorców. Jest to o tyle prawdopodobne, że Niemców można traktować jako czołowego na świecie manipulatora kursu walutowego, a więc potencjalny kolejny obiekt ataku administracji Donalda Trumpa — dodaje Tomasz Tarczyński.
Jego zdaniem, suma tych czynników doprowadzi do tego, że pod względem wycen na GPW będzie w przyszłym roku tak atrakcyjnie, jak w 2002 r., bo kursy akcji mniejszych firm zostaną sprowadzone do parteru.
— Stopa zwrotu od dołka w 2002 roku do szczytu w 2007 r. dla indeksu małych spółek wyniosła ponad 1600 proc. Sytuacja naszej gospodarki była jednak wtedy znacznie lepsza niż będzie w kolejnych okresach — byliśmy przed wejściem do UE oraz transferami stamtąd płynącymi, zaś rosnąca populacja siły roboczej stanowiła poważny atut polskiej gospodarki. Dlatego też teraz oczekujemy, że od dołka w 2019 r. nie wzrośniemy więcej niż małe kilkaset procent. To jednak wystarczy — z punktu widzenia inwestora posiadającego gotówkę będzie to bardzo rzadko zdarzający się moment, w którym relacja zysku do ryzyka będzie na skrajnie korzystnym poziomie, podobnie jak w 2002 i 2009 r. Należy przy tym podkreślić, że ze względu na niechęć do inwestycji w akcje, która widoczna była w ostatnich latach nawet w momentach korzystnej koniunktury, z nadarzającej się okazji skorzystają naprawdę nieliczni krajowi inwestorzy — zaznacza prezes Opoka TFI.
Specjalista ocenia, że zarówno WIG20, jak i indeksy innych rynków wschodzących, kształtują obecnie dołek, bo historycznie okresy paniki poprzedzały przynajmniej średnioterminową zwyżkę.
— Trwałego dna, podobnie jak w przypadku mniejszych firm, oczekujemy nie wcześniej niż w przyszłym roku — podkreśla Tomasz Tarczyński.
Czas oczekiwania
Tymczasem różnica między rynkiem amerykańskim a innymi rynkami rozwiniętymi oraz rynkami wschodzącymi należy do największych w historii.
MSCI Emerging Markets jest o 20 proc. poniżej szczytu ze stycznia tego roku, a WIG20 — o 16 proc. niżej. S&P500 poprawił ten szczyt o 1,5 proc.
Prezes Opoki uważa, że w długim terminie pracownicze plany kapitałowe (PPK) będą mieć pozytywny wpływ na giełdę, bo zmienią pozycję płynnościową polskiej giełdy w koszyku rynków wschodzących, osłabioną po zmianach, które dotknęły OFE.
— Czekamy z ograniczonym zaangażowaniem na kapitulację w segmencie mniejszych firm, która powinna wygenerować okazję inwestycyjną spotykaną raz na wiele lat — ujawnia strategię na najbliższe miesiące Tomasz Tarczyński.