Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy budżetowej na 2026 r. Według niego wydatki państwa mają wynieść ok. 918,9 mld zł, a dochody - ok. 647,2 mld zł. To daje 271,7 mld zł deficytu.
W oczy rzuca się przede wszystkim zaplanowany przez rząd nominalny spadek wydatków. W porównaniu z planem na ten rok mają być niższe o ponad 2,5 mld zł.
Mniejsze wydatki bez spłat obligacji
Jak to możliwe? Na początek ważna uwaga: wydatki są mniejsze wobec planu z ustawy, ale nie muszą być dużo niższe w porównaniu do tzw. planowanego wykonania. Już wiemy, że nie uda się utrzymać ustawowej prognozy tegorocznych dochodów, bo inflacja spada szybciej, niż oczekiwano. A to się przekłada na niższe wpływy z podatków, zwłaszcza VAT.
Faktem jest jednak, że w przyszłym roku Ministerstwo Finansów (MF) nie będzie musiało spłacać obligacji wyemitowanych w czasie pandemii COVID-19 przez Polski Fundusz Rozwoju (PFR) i Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). W tym roku kosztowało to państwową kasę aż 35 mld zł, co jest jednym z powodów napięć budżetowych. W przyszłym roku nie zapada żadna z serii papierów PFR i BGK, ból głowy z tym związany MF będzie miało dopiero w 2027 r.
Spadek wydatków nie wynika więc z zaciskania pasa w budżecie. Gdyby nakłady były zamrożone na poziomie z tego roku, byłby on dużo większy, rzędu 30-35 mld zł. Tak przynajmniej szacowali jeszcze przed publikacją projektu budżetu ekonomiści Banku Pekao.
Różnica na poziomie 2,5 mld zł oznacza, że w pozostałych wydatkach musiał nastąpić wzrost. W których? Premier Donald Tusk już wcześniej mówił, że rekordowe będą wydatki na obronność - wyniosą 200 mld zł. Potwierdził to Andrzej Domański, minister finansów. Te 200 mld zł to całość, na którą składają się też nakłady pozabudżetowe, finansowane z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. Dla porównania: w tym roku do wydania na armię jest łącznie 186 mld zł, z czego w budżecie centralnym zaplanowano niespełna 110 mld zł.
- W 2026 r. stawiamy też na inwestycje. Ich dynamika wyniesie 8 proc., powyżej wieloletniej średniej. Zabezpieczyliśmy pieniądze na kluczowe inwestycje infrastrukturalne, jak budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej oraz CPK - mówi Andrzej Domański.
Dochody wyższe na papierze
Jednocześnie resort finansów założył, że w przyszłym roku uzyska lepszy niż w tym roku wynik w dochodach. Wpływy do budżetu mają być o prawie 45 mld zł większe od planowanego wykonania, które z kolei będzie niższe o około 30 mld zł od planowanego w ustawie.
Jest jedno ale: MF w prognozie prawdopodobnie przyjęło, że pozyska miliardy złotych z podwyżek podatków, m.in. większego wzrostu akcyzy na alkohol, podwyżki opłaty cukrowej i nowego sposobu opodatkowania banków. W sumie miało to dać dodatkowe 10 mld zł – ale nie wiadomo, czy da, bo weto do podwyżek podatków zapowiada prezydent Karol Nawrocki.
Nawet gdyby tych dodatkowych miliardów zabrakło, to i tak limit deficytu mógłby być nieco niższy niż w tym roku. I niższy, niż szacowali ekonomiści, wyliczając go na około 300 mld zł.
Potrzeby pożyczkowe ostro w górę
Z drugiej strony - nawet doceniając nominalny spadek deficytu budżetowego, trudno nazwać to, co się dzieje w finansach publicznych, konsolidacją fiskalną. Po pierwsze, deficyt całego sektora finansów sięgnie 6,5 proc. PKB i ma być tylko nieznacznie niższy od tegorocznego (6,9 proc. PKB). Po drugie potrzeby pożyczkowe wyraźnie wzrosną - netto (czyli bez kosztów obsługi starego długu) do 422,9 mld zł. To dużo więcej niż w tym roku, które mają wynieść 300,5 mld zł.
Nastąpi też wyraźny wzrost zadłużenia.
- Analizując dług, warto zwrócić uwagę, że zarówno w definicji krajowej, jak i unijnej znaczący wpływ na tę pozycję będzie miała w przyszłym roku część pożyczkowa KPO, bez której dług byłby niższy o 3,1 proc. Przy założeniu pełnego wykonania limitu deficytu budżetowego w 2026 r. relacja państwowego długu publicznego do PKB wyniesie 53,8 proc. Oczywiście to poniżej progu ostrożnościowego określonego w ustawie o finansach publicznych. Po korekcie o część pożyczkową KPO jesteśmy na poziomie 49,5 proc. - powiedział Andrzej Domański.
Zaznaczył, że "jeżeli chodzi o przewidywaną relację do PKB długu według definicji unijnej, to wyniesie ona 66,8 proc. na koniec 2026 r. Po skorygowaniu o część pożyczkową KPO będzie to 63,7 proc.".
Izabela Sajdak, zarządzająca funduszami inwestycyjnymi w BNP Paribas TFI, zwraca uwagę, ze rynek dał już wyraz niezadowolenia z braku konsolidacji fiskalnej i rosnących potrzebach pożyczkowych.
- Rentowność obligacji 10-letnich już jest powyżej 5,50 proc. Widać, że rynkowi nie spodobały się zapowiedzi rządu, zarówno poziom potrzeb pożyczkowych, jak i deficyt sektora general government. Oczekiwano, że deficyt spadnie poniżej 6 proc. PKB, tymczasem mamy zapowiedź 6,5 proc. - zwraca uwagę ekonomistka.
Jej zdaniem rząd nie jest zdeterminowany, by przeprowadzić konsolidację finansów i ograniczyć wydatki.
- Sytuacja sektora finansów publicznych wydaje się wyzwaniem na przyszły rok. Zobaczymy, jak tę luźną politykę fiskalną skomentuje Adam Glapiński, prezes NBP, który wielokrotnie podkreślał, że to zagrożenie dla polityki pieniężnej - mówi Izabela Sajdak.
