Bez wątpienia to wielki sukces i milowy krok dla polskiej ekonomii.

W dobie zwalniającej gospodarki powstają nie tylko kolejne miejsca pracy, ale następuje stymulacja branży usługowej. Warszawa staje się także ważnym graczem na europejskiej arenie posiadając, na podobieństwo wielkich metropolii, dwa międzynarodowe lotniska. To precedens na skalę kraju. W razie kłopotów większość lotów może zostać przekierowana do tego samego miasta, co jest zbawienne podczas skomplikowanych procedur, przez które musi przejść każde nowo otwarte lotnisko m.in. uruchamiania ILS — sytemu wspomagającego operacje przy niepogodzie.
W Polsce instytucją odpowiedzialną za instalację systemów wspomagających jest Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. Po analizie zasadności podejmowana jest decyzja o wyposażeniu w nie lotniska. Pogoda w naszym kraju jest dość kapryśna, co wiadomo nie od dziś. Jednak oficjalne decyzje zapadają po około roku funkcjonowania portów, kiedy można już określić panujące tam warunki i natężenie ruchu. Po zainstalowaniu systemu następuje kalibracja. To proces, w którym nie ma mowy o żadnych przyspieszeniach bo stawką jest ludzkie życie.
Dyrektor ds. komunikacji Wizz Air przyznaje w jednym z wywiadów, że Polska jest jedynym krajem w Europie, który nie ma lotniska z najwyższą kategorią ILS (CAT IIIB). Polski rynek lotniczy na tle światowego dopiero raczkuje. Jednak po 40 latach podnieśliśmy się z marazmu. Modlin przyjął już blisko 900 tys. pasażerów i tworzy nowe standardy kupując ILS na własną rękę i nie czekając na wyniki analiz meteo. W ten sposób mamy szansę być pierwszym portem, który uruchomi ILS (CAT I) w rekordowo krótkim czasie od otwarcia. A już w styczniu przywitamy na naszym lotnisku milionowego pasażera.
GRZEGORZ TUMELIS
dyrektor operacyjny Lotniska Warszawa/Modlin