Prezydent chce punktować rząd dużymi inwestycjami

Marek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-08-06 11:21

Karol Nawrocki zamierza przyjąć rolę rozgrywającego w kluczowych gospodarczych sprawach - wynika z zapowiedzi zawartych w inauguracyjnym orędziu. Premier Donald Tusk odpowiada na to przypomnieniem podziału kompetencji między rządem a prezydentem. Eksperci komentują: kohabitacja będzie jak partia szachów.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Karol Nawrocki złożył przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i tym samym objął urząd Prezydenta RP. W swoim inauguracyjnym orędziu zawarł kilka wątków bezpośrednio odnoszących się do stanu gospodarki i strategii rozwoju, jaką - jego zdaniem - powinno przyjąć państwo.

Wielkie inwestycje wracają na tapet

Nowy prezydent dużo uwagi poświęcił programowi inwestycyjnemu, który, według niego, jest realizowany źle. Pierwsza inicjatywa ustawodawcza Karola Nawrockiego ma dotyczyć przywrócenia do pierwotnej wersji inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnego, sztandarowego planu rządów Prawa i Sprawiedliwości, okrojonego przez obecnie rządzącą Koalicję 15 października

- Jutro złożę inicjatywę ustawy, abyśmy wrócili do tradycyjnego kształtu Centralnego Portu Komunikacyjnego i znaleźli swoje gospodarcze koło zamachowe na kolejne dekady – zapowiedział prezydent podczas swojego pierwszego wystąpienia po zaprzysiężeniu.

Jego zdaniem to właśnie CPK ma być kluczowym projektem dla przyszłego rozwoju gospodarczego Polski.

Projekt, jaki ma przedstawić w czwartek prezydent, bazuje na projekcie obywatelskim "Tak dla CPK", który utknął w Sejmie. Różnica między oryginalną wersją inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnego a obecną rządową to nie tylko przeskalowanie założeń dotyczących liczby pasażerów, jaką ma rocznie obsłużyć port. To również inne podejście do tzw. komponentu kolejowego. Plany PiS zakładały wybudowanie tzw. szprych połączeń kolejowych, dla których CPK ma być punktem centralnym. Obecny rząd skłania się do koncepcji Y, czyli budowy kolei dużych prędkości z linią z Warszawy do Łodzi, a następnie odnogami do Wrocławia i do Poznania, przez Sieradz.

Mówiąc w swoim orędziu o dużych państwowych inwestycjach infrastrukturalnych, prezydent krytykował rząd za zbyt zachowawczą, jego zdaniem, politykę w tej dziedzinie.

- Ze smutkiem patrzę na to, co dzisiaj dzieje się wokół przełomowych projektów inwestycyjnych w państwie polskim. Właściwie moglibyśmy je podzielić na te zupełnie zablokowane, na te okrojone i na te w najlepszym przypadku opóźnione. To bardzo niepokojący scenariusz, a gdy spojrzymy na lawinowo rosnące zadłużenie państwa polskiego i dług, a także na obiektywny problem demograficzny i problem z mieszkalnictwem, to niestety dzisiaj Polska jest na bardzo złej drodze do rozwoju i musimy mieć tego świadomość - mówił Karol Nawrocki.

Mieszkalnictwo ponad podziałami i nie dla euro

Wielkie inwestycje i stan finansów publicznych to niejedyne tematy gospodarcze, które poruszył Karol Nawrocki. Prezydent zadeklarował, że w niektórych kwestiach będzie dążył do ponadpolitycznego porozumienia. Jako przykład takiej dziedziny wymienił mieszkalnictwo.

- To nie jest kwestia emocji politycznych, to jest kwestia mieszkań, których ludzie potrzebują, w tym mieszkań komunalnych. To jest kwestia przyszłości naszych dzieci i kolejnych pokoleń Polaków - mówił prezydent, zwracając się bezpośrednio do posłów obecnej koalicji rządowej.

Prezydent zapowiedział także realizowanie innych elementów swojego programu z kampanii wyborczej, ale już nie wracał do kosztownych propozycji podatkowych. W orędziu znalazły się natomiast deklaracje, z którymi Prawo i Sprawiedliwość szło do zwycięskich wyborów już w 2015 r.

- Program, który będę realizował, jest programem zrównoważonego rozwoju państwa polskiego. Nie ma Polski A i Polski B. I to się nie zmieni w ciągu moich najbliższych pięciu lat. Mój program to nie dla nielegalnej migracji. Tak dla polskiej złotówki, nie dla euro. Jako prezydent Polski nie pozwolę podnieść wieku emerytalnego kobietom i mężczyznom - zapowiedział Karol Nawrocki.

Premier: podział kompetencji jest jednoznaczny

Prezydent Karol Nawrocki w swoim orędziu wywołał rząd do tablicy ogłaszając z trybuny sejmowej, że z inwestycji - ale też ze stanu finansów publicznych - będzie przepytywał ministrów w czasie rady gabinetowej. Zamierza ją zwołać jeszcze w sierpniu.

- Czuję się zobowiązany, panie premierze, jako prezydent mieć pełne informacje o tym, jak wygląda stan państwa - mówił, zwracając się do Donalda Tuska.

Sam premier na gorąco w Sejmie odpowiadał w rozmowie z dziennikarzami, że w prezydenckim orędziu "widać chęć posiadania kompetencji, jakie ma w polskim systemie politycznym premier i rząd".

- Tu konstytucja, a na konstytucję pan prezydent Nawrocki powoływał się wielokrotnie w swoim wystąpieniu, jest jednoznaczna. Mam nadzieję, że ten czasami dość buńczuczny konfrontacyjny ton nie będzie miał praktycznych konsekwencji. Ale jeśli będzie trzeba, to będziemy oczywiście twardo stać jako strażnicy konstytucji - mówił Donald Tusk.

Kohabitacja jak szachy

Eksperci zwracają uwagę, że prezydent, zapowiadając realizację swoich obietnic, tak naprawdę może jedynie składać projekty ustaw, ale to od większości sejmowej zależeć będzie, czy zostanie im nadany dalszy bieg.

- Oczywiście zakładam, że te projekty będą składane, natomiast to, jaki jest kształt polityki fiskalnej, jest decyzją rządu i parlamentu. Biorąc pod uwagę wypowiedzi ministra finansów i obecny układ parlamentarny, szanse na realizację projektów nie są zbyt duże - mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Już wcześniej Andrzej Domański, minister finansów i gospodarki, podkreślał, że oczekuje od prezydenta wskazywania źródeł finansowania poszczególnych projektów, bo rządu nie stać na rozrzutność w budżecie.

- Jeśli chodzi o 2026 r., przestrzeni do zwiększania wydatków w budżecie nie ma - i to minister finansów właśnie powiedział. A w 2027 r. priorytetem dla rządu będzie realizacja własnych obietnic wyborczych, na przykład jakaś forma podniesienia kwoty wolnej od podatku, a nie obietnic prezydenta - zwraca uwagę Grzegorz Maliszewski.

Z drugiej strony prezydent dysponuje prawem weta do ustaw, co może utrudnić rządowi prowadzenie własnej polityki. Według Grzegorza Maliszewskiego czeka nas co najmniej dwuletnia partia szachów między Pałacem Prezydenckim a Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Istotna w tej rozgrywce jest perspektywa wyborów do parlamentu w 2027 r., która będzie skłaniać rządzących do forsowania rozwiązań popularnych społecznie, częściowo pokrywających się z obietnicami prezydenta, np. obniżki podatków.

- Dlatego zakładam, że nie będzie dużych zmian w polityce fiskalnej: nadal będzie ona luźna. U żadnej ze stron nie widać ochoty do zaciskania pasa w budżecie - podkreśla ekonomista.

Przeczytaj także:

- Zaprzysiężenie, a potem ofensywa. Rząd czeka na prezydenckie projekty ustaw