Nowy szef MSP a branża energii
DYLEMAT: Jakub Tropiło, świeżo upieczony wiceminister skarbu, odpowiedzialny za prywatyzację energetyki, od razu musi poradzić sobie z rozstrzygnięciem poważnego dylematu. W jakim tempie i — co nie mniej ważne — w jakiej kolejności prywatyzować spółki energetyczne. fot. Grzegorz Kawecki
Jakub Tropiło, nowy wiceminister skarbu odpowiedzialny za prywatyzację energetyki, ledwie zdążył objąć schedę po swoim poprzedniku, Janie Buczkowskim, a już stanął przed niemałym problemem.
OTO WAŻĄ SIĘ LOSY prywatyzacji jednej z największych branż polskiej gospodarki. Przeciwnicy szybkiej sprzedaży spółek dystrybuujących energię elektryczną postanowili wykorzystać moment roszad personalnych w MSP na przeforsowanie swojej koncepcji.
RESORT gospodarki wspierany przez Urząd Regulacji Energetyki żąda zmiany harmonogramu lub wręcz całej strategii prywatyzacji sektora. Argumentuje, że sprzedaż rynku energii — reprezentowanego przez spółki dystrybucyjne — zagraża powodzeniu prywatyzacji dużych producentów prądu. Ostrzega też, że „wymuszane” przez resort na inwestorach duże pakiety inwestycyjne i socjalne zaowocują w przyszłości wzrostem cen energii. Twierdzi ponadto, że nie ma istotnych powodów, żeby szybko sprzedawać spółki, których działalność długo jeszcze pozostanie regulowana.
SAMI DYSTRYBUTORZY oczekują rychłej prywatyzacji. Zwracają uwagę na duże potrzeby inwestycyjne zakładów energetycznych i ich kiepską sytuację finansową wynikającą z niewypłacalności największych odbiorców — PKP, hut czy kopalni. Tymczasem to właśnie ci ostatni — w obawie przed prywatnymi wierzycielami — najsilniej lobbują za wstrzymaniem sprzedaży ZE.
CZY TO JEDNAK oznacza, że prywatyzację spółek dystrybucyjnych należy odłożyć o kolejne lata — aż do momentu znalezienia inwestorów dla nierentownych i trudnych do zreformowania molochów? Na to pytanie będzie musiał odpowiedzieć Jakub Tropiło. Przy tym, na szukanie odpowiedzi nie będzie miał zbyt wiele czasu — ważą się bowiem właśnie losy sprzedaży największego z krajowych dystrybutorów — Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego. Przedstawiciele sektora są przekonani, że GZE to „prywatyzacyjny taran”, który otworzy drogę do przekształceń pozostałych przedsiębiorstw.