Problemy z domenami to nie zawsze wynik działania cybersquaterów. Czasami tak po prostu wychodzi...
Problemy z wykorzystaniem najbardziej intuicyjnego adresu internetowego nie zawsze wynikają z tego, że w złej wierze ktoś go wcześniej zarejestruje. Zdarza się, że nie mające nic ze sobą wspólnego firmy mają po prostu podobne nazwy. Czasami nazwa nie jest podobna, ale wielowyrazowa i będący w powszechnym użyciu skrótowiec jest identyczny ze skrótowcem wykorzystywanym przez inną firmę.
Tak właśnie było z domeną ibm.com.pl. Nie korzysta z niej amerykański gigant rynku IT, którego historyczna nazwa to International Business Machines.
— Z domeny tej korzystał Instytut Badań Marketingowych, a skrót jego nazwy był identyczny z nazwą naszej firmy. Nie widzieliśmy w tym żadnego problemu. Firma ta nie zwracała się też do nas z propozycją odsprzedaży domeny — zapewnia Barbara Socha z IBM Polska.
Po instytucie nie ma już śladu. Z domeny korzysta teraz TreMark, niewielka firma integratorska z Wrocławia.
— Domena była wolna, bo poprzedni użytkownik nie zapłacił faktury. Skorzystaliśmy więc z okazji. To naturalne, tym bardziej że sprzedajemy sprzęt IBM — informuje Sławomir Maszczak z TreMarku.
IBM nie ma o to pretensji, ale spory pomiędzy dystrybutorami a producentami określonych marek to wcale nie rzadkość. Zwłaszcza gdy producent nie operuje bezpośrednio na polskim rynku.
— Dystrybutor rejestruje domenę zazwyczaj w dobrej wierze. On bierze na siebie koszty promocji. Problemy pojawiają się, gdy dotychczasowi partnerzy handlowi się pokłócą i dojdzie do rozwiązania umowy dystrybucyjnej. Zdarza się też, że do sporów dochodzi wówczas gdy właściciel marki chce bezpośrednio wejść na polski rynek korzystając z tego, że dystrybutor rozkręcił już sprzedaż do odpowiedniego poziomu — twierdzi Szymon Gogulski, partner w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.
