"Sky is not the limit” – tak o Rafale Modrzewskim i spółce Iceye, której jest prezesem i współzałożycielem, mówił ostatnio Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej. Podkreślał, że producent satelitów zaczynał od studenckiego pomysłu, a dzisiaj jest kontraktorem polskiej armii. Rafał Modrzewski nie ukrywa, że takie słowa cieszą, ale jeszcze bardziej zobowiązują.
W maju Iceye podpisało z polskim resortem obrony narodowej umowę na dostarczenie trzech satelitów radarowych w ramach programu MikroSar. Łączna wartość kontraktu (wraz z opcją zakupu kolejnych trzech satelitów), realizowanego w konsorcjum z Wojskowymi Zakładami Łączności Nr 1 z Polskiej Grupy Zbrojeniowej, to ok. 860 mln zł brutto. Pierwszy z zamówionych satelitów trafił na orbitę pod koniec listopada.
– Dostarczył już pierwsze zdjęcia. Kolejne dwa satelity musimy wybudować, wynieść na orbitę i przetestować. Następnie cały system przekażemy wojsku – podkreśla Rafał Modrzewski.
Obecnie spółka jest wyceniana na poziomie ponad 10 mld zł. W ubiegłym tygodniu zamknęła kolejną rundę finansowania. Pieniędzy dosypał m.in. fundusz Vinci należący do BGK i wehikuł Rafała Brzoski, twórcy InPostu. Wartość rundy to 634 mln zł.
Innowacje trzeba szybko testować i kupować
Rafał Modrzewski mówi ponadto o tym, co szwankuje na linii państwa-firmy kosmiczne.
– Instytucje publiczne muszą zmienić podejście do procesu zakupowego. Nie chodzi tylko o technologie kosmiczne, ale także związane z obronnością. Zmienił się ich sposób i tempo wytwarzania. Widać to na przykładzie dronów i sztucznej inteligencji. Te innowacje, obarczone sporym ryzykiem, trzeba szybko testować i nie bać się ich kupować. Natomiast wojsko jest przyzwyczajone do nabywania gotowych i sprawdzonych technologii na wojnie – podkreśla prezes Iceye.
Zauważa, że w dobie szybkiego tempa rozwoju technologii obecnie bardziej opłaca się modernizować konstelacje satelitarne co ok. trzy lata, zamiast wysyłać w kosmos jednego czy dwa satelity projektowane na 10–20 lat. Teraz, jak wyjaśnia Rafał Modrzewski, buduje się systemy składające się z wielu jednostek, które mogą być zastępowane nowszymi.
– Dzięki temu można znacznie szybciej poprawiać zdolności techniczne całego systemu – mówi prezes Iceye.
Iceye dostarcza satelitarne systemy rozpoznawcze wojsku m.in. w Polsce i w Stanach Zjednoczonych.
– Pozwalają one obserwować to, co dzieje się za naszymi granicami. Wykorzystują do tego małe satelity z radarem z tzw. syntetyczną aperturą. Wysyła on mikrofale w kierunku Ziemi i zbiera ich odbicia, tworząc z nich obraz o wysokiej rozdzielczości. Konstelacja Iceye pozwala na wykonywanie zobrazowań z dużą częstotliwością, nawet co godzinę, niezależnie od warunków pogodowych i czasu – podkreśla prezes Iceye.
Przyznaje, że dopiero w tym roku dotarło do niego, jaki ogromny potencjał ma spółka. Udało jej się sprzedać systemy wywiadowcze siedmiu krajom, w tym kilku europejskim, a także Japonii i Stanom Zjednoczonym. Prezes mówi też, co jest najtrudniejsze we wdrażaniu zdolności satelitarnych w różnych armiach.
– To, że każdy z tych klientów jest diametralnie inny. Kultura pracy w poszczególnych armiach różni się bardzo od siebie. Ta różnorodność jest naprawdę bardzo skomplikowana, zwłaszcza że nasz plan biznesowy opiera się na idei powtarzalnego produktu. Oferujemy ten sam produkt różnym krajom. Odbywamy sporo rozmów z naszymi klientami i tłumaczymy im, dlaczego tak jest – zaznacza Rafał Modrzewski.
Rząd amerykański kupuje od spółki dane i zdolności rozpoznawcze, choć z reguły woli korzystać z takich usług oferowanych przez krajowe firmy. Jak Iceye udało się wejść do ligi kluczowych dostawców technologii? Rafał Modrzewski tłumaczy, że zgodnie z prawem amerykańskim jeżeli tamtejszy rząd kupuje produkt za pieniądze podatników, to musi go nabyć od amerykańskich firm. Natomiast Iceye oferuje taki produkt, który jest tam niedostępny.
– Firmy amerykańskie nie są w stanie dostarczyć odpowiednich zdjęć swojemu rządowi. Natomiast nasz satelita, który znajduje się we właściwym miejscu, z łatwością to zrobi – podkreśla prezes Iceye.
Iceye chce produkować jednego satelitę tygodniowo
Dotychczas spółka umieściła na orbicie 62 satelity. W 2026 r. chce produkować jednego satelitę tygodniowo.
- To jest realny plan. Wprowadzamy go w życie. Już moja w tym głowa, by się udał. Na początku roku mieliśmy wystrzelonych w sumie ok. 40 satelitów. Teraz jest ich 62. W przyszłym roku wyniesiemy na orbitę 50 – zapowiada Rafał Modrzewski.
Gdzie będą produkowane?
– Mamy rozproszony system produkcji. Odbywa się ona w wielu fabrykach. Dzieje się tak nie tylko ze względu na bezpieczeństwo produkcji, ale także z powodu łatwiejszego dostępu do różnych fachowców. Podzespoły wytwarzamy w kilku europejskich fabrykach, natomiast zdolności do składania satelitów posiadamy i budujemy w Polsce, Finlandii, Grecji, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Japonii i Stanach Zjednoczonych – wylicza prezes Iceye.
Obecnie zespół Iceye liczy ponad 900 osób. Spółka ma w planach zwiększenie zatrudnienia przynajmniej do ponad 1000 pracowników.
– Nasza polska spółka bardzo się powiększa i jej kompetencje rosną. Szukamy dla niej nowej lokalizacji o odpowiedniej wielkości – podkreśla prezes Iceye.
Satelity spółki są wynoszone przez firmę Elona Muska – SpaceX. Rafał Modrzewski nie obawia się, że SpaceX ograniczy im tę możliwość.
– Nasza współpraca z firmą SpaceX jest bardzo owocna, a także korzystna dla obu stron. Iceye jest dla niej dość dużym klientem. Korzystaliśmy również z alternatywnych sposobów wynoszenia satelitów na orbitę, w tym m.in. z rakiety indyjskiej, nowozelandzkiej, ale także europejskiej. Oczekujemy, że rynek rakiet na Starym Kontynencie będzie się rozwijał. Chcielibyśmy w przyszłym i kolejnym roku wystrzelić kilka satelitów z systemów europejskich – mówi Rafał Modrzewski.
Łukasiewicz – ILOT zapowiedział niedawno w rozmowie z PB, że rozwiązania z projektu Bursztyn chce wykorzystać w realizacji przedsięwzięcia dotyczącego budowy rakiety orbitalnej. Umożliwiałaby ona wynoszenie małych satelitów na orbitę okołoziemską. Oznaczałoby to zapewnienie Polsce bezpośredniego dostępu do przestrzeni kosmicznej.
– Warto wspierać wszystkie projekty rozwijające naukę. Niezależnie od tego, czy zakończą się wielkim sukcesem komercyjnym. Bez rozwijania takich przedsięwzięć, nie popchniemy polskiej myśli technicznej do przodu. Nie sądzę, by firmy kosmiczne znad Wisły miały problem z dostępem do przestrzeni kosmicznej. Warto jednak dążyć do posiadania własnej rakiety – zaznacza prezes Iceye.
Iceye rozważa debiut giełdowy, najlepiej w Europie
Rafał Modrzewski mówi też o planach giełdowych spółki.
– Bardzo prawdopodobne jest IPO spółki. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi. Czy debiut giełdowy będzie w Europie czy w Stanach Zjednoczonych? Byłoby świetnie, gdyby powstała wspólna giełda europejska. Jeżeli tak się stanie, mogę obiecać, że zadebiutujemy wyłącznie na Starym Kontynencie – zapewnia prezes Iceye.
