Pawie wiosną puszą ogony

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-03-23 00:00

GRY EMERYTALNE

Wczorajsze posiedzenie Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych nie przyniosło żadnego przełomu w sprawie emerytur, bo przecież nie mogło. Strony generalnie pozostały przy swoich stanowiskach. Związkowcy niezmiennie wykluczają jakiekolwiek wydłużanie pracy i forsują referendum.

Z kolei pracodawcy kładą nacisk przede wszystkim na działania umożliwiające Polakom dotrwanie w pracy do wieku emerytalnego, niezależnie od jego progu. No a co tam rząd — nadal nie wie nikt.

Premier Donald Tusk osobą własną nawet stawił się na komisji jako najwyższy szef oddelegowanego do niej ministra Wladysława Kosiniaka-Kamysza. Ale koalicjanci nadal mają ciche dni.

Emerytalne starcie coraz bardziej przypomina wiosenne puszenie ogonów przez tokujące pawie. Zbitka monologów premiera i wicepremiera miewa posmak kabaretowy. Ale ważny wątek proceduralny mnie osobiście od kilku tygodni maksymalnie… no, powiedzmy irytuje.

Otóż strona PO, a zwłaszcza opłacany z budżetu aparat nieodróżniający funkcji premiera od przewodniczącego partii (posłuchajmy rzecznika rządu Pawła Grasia i policzmy, ile razy bez jakiegokolwiek zażenowania wypowiada się wprost w imieniu Platformy!) bez przerwy używają bezzasadnie terminu „projekt rządowy”.

Ze dwa razy już o tym pisałem, ale nigdy dość prostowania owego nadużycia wiernych funkcjonariuszy. Otóż to coś, wokół czego zaognia się emerytalne starcie, wciąż nazywa się „Projektem z 13 lutego” i prawnie pozostaje bękartem.

Absolutnie nie firmuje go minister Władysław Kosiniak-Kamysz, chociaż premier nakazał jego resortowi pilotowanie konsultacji.

Ba, formalnie nie podpisał się pod nim nawet sam Donald Tusk, bo z fotela premiera nie za bardzo ma tytuł. Dopiero dokument oficjalnie zatytułowany „projekt Rady Ministrów” powinien być przez Polaków traktowany poważnie i dopiero ta wersja powinna odbyć konsultacje.

Ale do niej wciąż daleko…