Pięć oznak chińskiej recesji

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-07-04 00:00

Na pierwszy rzut oka Państwo Środka wciąż szybko się rozwija. Tak dobrze jednak nie jest

Choć tempo, w jakim rozwija się gospodarka Chin, wciąż budzi zazdrość w innych częściach świata, to jednak chiński smok dostaje coraz mocniejszej zadyszki. Nawet prognozy rządowe mówią zaledwie o 7,5-procentowym wzroście gospodarczym w tym roku. To byłby najsłabszy wynik od ponad dwudziestu lat, jednak jeszcze bardziej alarmujące są niezależne analizy.

Część zachodnich komentatorów wprost mówi, że oficjalne dane są mało wiarygodne. Ich zdaniem, lepiej koncentrować się na zaledwie trzech najpewniejszych wskaźnikach: zużyciu energii, przewozach towarowych oraz dynamice kredytów bankowych. Pokazują one, że Chiny mogą już być w recesji. Listę pięciu jej oznak przygotował portal Foreignpolicy. com.

1 Do widzenia, BMW

Gospodarka będzie musiała obyć się bez pakietu stymulacyjnego na podobieństwo tego, jaki pozwolił Chinom przejść suchą nogą przez globalną recesję z 2008 r. Jako pierwsze odczują to samorządy. Jeszcze niedawno mogły liczyć na płynące szerokim strumieniem wpływy ze sprzedaży ziemi. Teraz muszą obejść się smakiem. Potencjalnych nabywców jest jak na lekarstwo, bo rząd mocno schłodził rynek nieruchomości. Przyciśnięte do ściany władze lokalne szukają więc oszczędności na wszystkie sposoby. Przykład? Pod młotek trafiło właśnie 80 proc. floty samochodów administracji miasta Wenzhou. Nie zwróciłoby to niczyjej uwagi, gdyby nie fakt, że chodzi o… 1300 aut, a podobne wyprzedaże to chleb powszedni w wielu regionach kraju.

2 Niepokoje społeczne

Póki gospodarka się kręciła, niezadowolonych (przynajmniej gołym okiem) nie było widać. Jednak im bardziej Chiny spowalniają, tym bardziej społeczne niepokoje wychodzą na światło dzienne. Problem może się zaognić, jeżeli setki tysięcy przybyłych z prowincji robotników zaczną się obawiać, że ich miejsca pracy mogą być zagrożone. To wcale nie tak odległa perspektywa. Chińskiemu przemysłowi we znaki dają się drogie surowce i wyższe koszty robocizny. Pogłębiające się spowolnienie w Europie i powolny wzrost gospodarki amerykańskiej doprowadziły niektóre z nastawionych na eksport firm do plajty. W innych zakładach zmniejszono liczbę zmian — z trzech do zaledwie jednej.

3 Bogaci głosują nogami

Sprzedaż dóbr luksusowych, która od lat rosła w zawrotnym tempie, w tym roku straciła impet. Wcale nie dlatego, że bogaci przestali wydawać. Po prostu coraz częściej wyjeżdżają z kraju. Jak informowano pod koniec ubiegłego roku, ponad połowa chińskich milionerów nosiła się z zamiarem opuszczenia Chin na stałe. Wraz z nimi ucieka także kapitał. W ciągu ostatnich 12 lat aresztowano 19 tys. osób pełniących funkcje w administracji, które opuszczając kraj, próbowały wywieźć nielegalnie zarobione pieniądze. Inwestować w krajowe aktywa nie chcą nawet ci, którzy zostają. Zamiast kupować popularne do niedawna krajowe nieruchomości, bogaci zamieniają juana na waluty obce. Wciąż szukają dogodnych okazji rynkowych, tyle że… za granicą.

4 Hałdy węgla w portach

Dzięki klimatyzacji zużycie elektryczności latem zwykle wzrasta. Tym razem jednak nic takiego się nie dzieje. Chińczycy zaczęli oszczędzanie na rachunkach za elektryczność. Klimatyzatory chodzą więc na pół gwizdka. Przy obecnej koniunkturze w gospodarce światowej zapotrzebowanie na prąd nie rośnie także w nastawionych na eksport fabrykach. Efekt? W portach zalegają góry niesprzedanego węgla, głównego paliwa chińskich elektrowni. Jeszcze w ubiegłym roku Państwo Środka planowało zwiększenie strategicznych zapasów surowca. Teraz okazuje się, że sprowadziły go za dużo. Nie może więc dziwić, że od tamtego czasu ceny węgla spadły o 10 proc.

5 Świńska górka

Zmiany w jadłospisie przeciętnego Chińczyka doprowadziły w ostatnich latach do znacznego wzrostu zapotrzebowania na mięso. W 2007 r. na rynek codziennie trafiało mięso z 1,7 mln świń. Jednak fala podwyżek sprawiła, że popyt ze strony ludności się załamał. Ceny spadły, narażając producentów na straty. Aby stabilizować rynek, rząd był zmuszony podjąć interwencyjny skup mięsa.