Wyczekiwaną od tygodni decyzję o wyborze partnera do programu jądrowego premier Mateusz Morawiecki ogłosił w piątek wieczorem, przed tzw. długim weekendem, na… Twitterze. Anonsowi nie towarzyszył żaden rządowy komunikat, który można by znaleźć na stronach administracji państwowej.
„Silny sojusz PL-US daje gwarancje powodzenia wspólnych inicjatyw. Po ostatnich owocnych rozmowach z @VP K. Harris [wiceprezydent Kamalą Harris – red.] i @SecGranholm [sekretarz Jennifer Granholm – red.] potwierdzamy realizację projektu jądrowego w sprawdzonej i bezpiecznej technologii @WECNuclear [Westinghouse – red.]. Dziękuję @USAmbPoland [amerykańskiej ambasadzie – red.] za współpracę. Uchwała RM [rady ministrów – red.] w środę” – komunikat o takiej treści pojawił się na twitterowym koncie premiera w piątek o godz. 21.14.
Silny sojusz 🇵🇱-🇺🇸 daje gwarancje powodzenia wspólnych inicjatyw. Po ostatnich owocnych rozmowach z @VP K. Harris i @SecGranholm potwierdzamy realizację projektu jądrowego w sprawdzonej i bezpiecznej technologii @WECNuclear. Dziękuję @USAmbPoland za współpracę. Uchwała RM w środę
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) October 28, 2022
Entuzjastyczny twitt sekretarz Jennifer Granholm, który ukazał się pół godziny później, przyniósł obserwatorom więcej konkretów niż twitt polskiego premiera. Sekretarz wskazała, że oferta amerykańskiego rządu i Westinghouse’a została wybrana tylko w odniesieniu do pierwszej atomowej lokalizacji oraz że pozwoli to stworzyć i utrzymać ponad 100 tys. miejsc pracy w Ameryce.
📣BIG NEWS: Poland's PM Mateusz Morawiecki just announced Poland will select the U.S. government & Westinghouse for the first part of their $40B nuclear project, creating or sustaining 100,000+ jobs for American workers. Thank you for your hard work with @ENERGY, @USAmbPoland! 1/ pic.twitter.com/uuovszCuGy
— Secretary Jennifer Granholm (@SecGranholm) October 28, 2022
Teraz negocjacje
Jeśli w środę polski rząd rzeczywiście podejmie decyzję o wyborze amerykańskiej oferty na atom, to ruszą negocjacje. Dopiero po nich, czyli po ustaleniu m.in. modelu finansowania elektrowni, będzie można podpisać umowę. Wiemy jednocześnie, że Westinghouse proponuje podpisanie małej umowy, na szybko, by móc zacząć prace formalne i projektowe, a umowę dużą proponuje podpisać później.

Co wiemy o zawartości amerykańskiej oferty? Oficjalnie nic, podobnie jak o zawartości pozostałych, czyli francuskiej i koreańskiej. Z nieoficjalnych doniesień, m.in. serwisu Polityka Insight wiemy, że cenowo Amerykanie uplasowali się pośrodku: najtańszy jest koreański KHNP (sześć reaktorów o łącznej mocy 8,4 GW za 112 mld zł), potem plasuje się amerykański Westinghouse (sześć jednostek AP1000 o łącznej mocy 6,7 GW za 132 mld zł), a najdroższą ofertę złożył francuski EDF (4-6 reaktorów EPR za 154-225 mld zł).
Wiemy dodatkowo, że Amerykanie zaproponowali zaangażowanie kapitałowe na poziomie poniżej oczekiwanych przez Polskę 49 proc.
Tajemnicza punktacja
Poza ceną i nabyciem udziałów w projekcie liczy się też jednak oferta finansowania, plan współpracy z polskimi dostawcami etc. Jakie są wagi tych elementów? Polski rząd tego nie ogłosił, oferenci też tego nie wiedzą.
„W takich sytuacjach ocenia się technologię, koszty wykonania, terminy, mechanizmy finansowania itd. Suma ocen tych poszczególnych składników zdecydowała, że to amerykańska oferta wygrała” – tak PAP cytował 30 października Piotra Müllera, rzecznika rządu.
Pozostaje mieć nadzieję, że rząd owe kryteria i punktację ujawni.
Koreańska wycieczka wicepremiera
Podczas gdy rząd debatował w ostatnich dniach nad wyborem oferenta do programu, który realizować ma specjalna państwowa spółka PEJ (Polskie Elektrownie Jądrowe), wicepremier tego rządu, Jacek Sasin, niespodziewanie zaczął promować projekt równoległy. Pod jego patronatem narodził się pomysł listu intencyjnego pomiędzy państwową PGE (która półtora roku wcześniej z ulgą sprzedała PEJ), ZE PAK należącym do Zygmunta Solorza i koreańskim KHNP. W poniedziałek 31 października, w Seulu, ma dojść do podpisania tego dokumentu.
Co z listu wyniknie? Na razie niewiele. Polska nie wskazała na razie drugiej lokalizacji pod atom, a kandydatem – poza Pątnowem należącym do ZE PAK - jest również Bełchatów. Na pewno potrzebne będą wieloletnie badania i uzyskiwanie pozwoleń. Ponadto PGE na atom pieniędzy nie ma, a ZE PAK – tu można zgadywać – chciałby zapewne włożyć w projekt samą lokalizację, a nie gotówkę.
Warto też zauważyć, że Mateusz Morawiecki do koreańskiej wycieczki Jacka Sasina w ogóle się nie odnosi. Nie jest przy tym tajemnicą, że pomiędzy premierem i wicepremierem panuje polityczna wrogość.
1 listopada Jacek Sasin będzie wciąż w Korei, zwiedzając południowokoreańską elektrownię jądrową Shin-Kori. Jeśli będzie potem zdążał na „atomowe” posiedzenie rządu, zwołane na 2 listopada, to harmonogram ma bardzo napięty.
Co zrobi Francja?
Rzecznik nie wskazał z nazwy ani Korei, ani Francji. O tej drugiej w zamęcie ostatnich dni można było nawet zapomnieć. Tymczasem, jak słyszymy, w przygotowaniu jest stanowisko francuskiego rządu i EDF.
O ile Francuzi wydawali się pogodzeni z tym, że pierwsza lokalizacja atomowa (czyli nadmorskie Choczewo) dostanie się Amerykanom, o tyle mieli ambicje związane z lokalizacją drugą. Walczyli m.in. o to, by wygranej Amerykanów towarzyszyło wskazanie polskiego rządu na Francję, jako potencjalnego wykonawcy drugiej elektrowni. Na takie wskazanie teraz się nie zanosi.
Jednocześnie mogą poskarżyć się Komisji Europejskiej na fakt, że Polska wybiera partnera z pominięciem formuły przetargu, w której sprecyzowane byłyby wymagania i punktacja. Na bezprzetargowy tryb potrzebna jest zgoda, o którą Polska do dziś nie wystąpiła.