Plany ciągle na papierze

Barbara Warpechowska
opublikowano: 2010-09-29 00:00

Nie licząc nowego bloku z Bełchatowa, w najbliższych pięciu latach nie powstanie w Polsce żadna nowa elektrownia.

Nie licząc nowego bloku z Bełchatowa, w najbliższych pięciu latach nie powstanie w Polsce żadna nowa elektrownia.

Zdaniem energetyków, aby nie wystąpił deficyt w produkcji energii elektrycznej w najbliższych kilku latach powinny powstawać bloki o mocy 900 MW rocznie.

Za mało prądu

Kilka miesięcy temu zebrano informacje o planowanych inwestycjach do 2030 roku. Firmy deklarowały 60 projektów o łącznej mocy ponad 32 tys. MW. Już wtedy wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska miała wątpliwości, ile z tych przedsięwzięć uda się zrealizować. Teraz inwestorzy wycofują się z zamiarów budowy, a ci którzy je podtrzymują, więcej mówią, niż robią.

— Te, o których się mówi, nie wyszły jeszcze z etapu papierowych koncepcji, co oznacza, że w następnych 5 latach nie oddamy żadnej nowej elektrowni — mówił kilka dni temu podczas konferencji Europower 2010 prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej.

W ostatnim tygodniu dwie duże firmy RWE i Vattenfall zapowiedziały, że skreślają polskie lokalizacje z listy planowanych inwestycji. Vattenfall rozważa całkowite wycofanie się z Polski i sprzedaż posiadanych przedsiębiorstw.

Coraz bardziej realna jest perspektywa deficytu mocy, który będzie szczególne dotkliwy dla przemysłu, gdyż firmy zużywają aż 75 proc. prądu w Polsce. Może się okazać, że będzie trzeba przywrócić znane z PRL stopnie zasilania.

— Krytyczne dla krajowego systemu elektroenergetycznego będą lata 2015-16. W tym czasie z powodu braku mocy wytwórczych deficyt może przekroczyć 9 proc. zapotrzebowania — uważa Herbert Leopold Gabryś.

Dwutlenek węgla…

Wszystkie firmy energetyczne powtarzają, że obecnie nie można podejmować racjonalnych decyzji inwestycyjnych, skoro trudno oszacować koszty wynikające z wymogów ekologicznych UE. Problemem jest nie tylko przyznanie darmowych uprawnień do emisji CO2, ale i niepewność co do ceny ich zakupu po 2020 r. oraz przewidywanych cen energii elektrycznej, w tym nieznany termin uwolnienia cen prądu dla gospodarstw domowych.

Projekt CCS (związany z technologią wychwytywania CO2) w Elektrowni Bełchatów, na podstawie którego miano określić rzeczywiste koszty, oceniono jako trwale nierentowny. Koszt składowania CO2 szacowany jest na około 67 euro za tonę. Wytworzenie 1 MWh, co jest związane z emisją około 1 tony CO2, określa się na 50 euro, czyli koszt składowania CO2 byłby wyższy niż koszt wytworzenia energii.

Trudno się zatem dziwić, że nikt nie mówi o nowych blokach węglowych. Firmy przestawiają się na gaz. Najlepiej pokazuje to przykład Polskiej Grupy Energetycznej (PGE). Jeszcze na początku roku ten największy producent energii elektrycznej w Polsce deklarował, że większość bloków będzie zasilana węglem. Teraz wiadomo, że oprócz budowy w Bełchatowie bloku na węgiel brunatny, planowanej inwestycji na węgiel kamienny w elektrowni w Opolu i jednostek na węgiel brunatny w elektrowni w Turowie, które zastąpią bloki przewidziane do wyłączenia, w pozostałych projektach konwencjonalnych paliwem będzie gaz.

…i sieci

Bez sieci elektrownie będą tylko kupą złomu i betonu. Problem dotyczy nie tylko elektrowni konwencjonalnych, ale też odnawialnych źródeł energii i siłowni jądrowej.

W najbliższych trzech latach PSE Operator zamierza wydać 4,5 mld zł na nowe linie i stacje oraz na konieczne modernizacje sieci. Priorytetem będzie bezpieczeństwo pracy sieci, zwłaszcza w zasilaniu wielkich aglomeracji miejskich: warszawskiej, wrocławskiej, krakowskiej, łódzkiej i szczecińskiej. Plany obejmują też przygotowanie inwestycji sieciowych niezbędnych do przyłączenia nowych źródeł energii zarówno konwencjonalnej, jak i OZE oraz połączeń międzynarodowych.

Koncerny energetyczne mówią, że to nie wystarczy. I akcentują: dopóki PSE Operator nie wybuduje więcej mocy transgranicznych, to ceny w Polsce będą cenami samotnej wyspy. Bloki umierają, nie mamy jak przesłać energii do Polski, a popyt rośnie.

Plan Marshalla

Infrastruktura elektroenergetyczna w Polsce wymaga kolosalnych pieniędzy. Ile?

Według Społecznej Rady Narodowego Programu Redukcji Emisji, żeby Polska mogła się rozwijać, do 2030 roku należy zainwestować około 90 mld euro. Tyle ile wynosił, według obecnych cen, amerykański plan pomocy odbudowy gospodarek krajów Europy Zachodniej po II wojnie światowej. Stąd też tytuł debaty "Plan Marshalla dla infrastruktury energetycznej", którą w ramach "Czwartków na Brukselskiej", zorganizowali Pracodawcy RP i Społeczna Rada NPRE.

Skąd wziąć takie pieniądze?

— Przy najlepszych chęciach sektora bankowego skala finansowania możliwa w oparciu o wskaźnik EBITDA dla polskich czterech grup energetycznych wynosi nie więcej niż około 20 mld euro — ocenia dr Dariusz Ledworowski, przewodniczący grupy roboczej ds. finansów Społecznej Rady NPRE.

Polska energetyka potrzebuje wsparcia m.in. międzynarodowych instytucji finansowych

Energetyczni

emeryci

40 proc. bloków energetycznych ma 40 lat i więcej, około 17 proc. ma 50 lat, a 10 proc. — 55 lat. Dekapitalizacja techniczna elektrowni wynosi 68-79 proc. Sieci przesyłowe są zdekapitalizowane w 71 proc., sieci dystrybucyjne średnio w 75 proc., na wschodzie — Zamojskie, Białostockie — powyżej 80 proc., a w niektórych rejonach energetycznych dekapitalizacja techniczna przekracza 90 proc. — taki obraz zaprezentował prof. Krzysztof Żmijewski podczas ostatniego spotkania "Czwartki na Brukselskiej".

Dzwonek alarmowy dla rządu

Dr Bolesław Jankowski, wiceprezes Badania Systemowe EnergSys

Wprowadzenie do eksploatacji nowego bloku elektrowni Bełchatów oraz nowych źródeł OZE pozwoli jeszcze przez 3-4 lata zaspokajać popyt na energię elektryczną w Polsce. Jednak do czasu potencjalnego uruchomienia elektrowni jądrowej w roku 2022, niezależnie od rozwoju źródeł OZE, potrzeba będzie 4-7 GW mocy w nowych elektrowniach. Ze względu na wysokie ceny i ograniczenia infrastrukturalne, jedynie część tych mocy (1-2 GW) mogą dostarczyć elektrownie gazowe. Do roku 2022 potrzeba więc 3-5 GW z nowych elektrowni węglowych.

Budowa nowego bloku węglowego, wraz z pracami przygotowawczymi, trwa 5-6 lat, co oznacza, że decyzje o inwestycjach muszą zapadać już teraz. Ostatnie deklaracje RWE i Vattenfall o wycofaniu się z projektów węglowych w Polsce powinny być dzwonkiem alarmowym dla rządu. Wizja ogromnych inwestycji w nowe elektrownie, przedstawiana do niedawna przez MSP, rozpływa się we mgle. Zagwarantowanie odpowiedniego poziomu nowych mocy wymaga pilnych działań ze strony rządu. Powinny być uzupełnione podjęciem poważnej próby modyfikacji najbardziej niekorzystnych dla Polski elementów unijnej polityki klimatycznej.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface

Partner strategiczny

Alior

Partnerzy

GPW Orlen Targi Kielce