Nie będzie zmian w nadzorze producenta wiaderek. Tak zadecydowało walne. Rozczarowany Krzysztof Moska zastanowi się, co dalej.
Wczorajsze walne Plast-Boksu przybrało zaskakujący obrót. Prawie wszyscy akcjonariusze zagłosowali przeciwko uchwale o zmianach w statucie dotyczących rady nadzorczej. To tym dziwniejsze, że na "nie" byli również pomysłodawcy tej uchwały, czyli głosujący w oparciu o akcje imienne bracia Waldemar i Grzegorz Pawlakowie (tworzą zarząd spółki) oraz Franciszek Preis.
— Przekonała nas po prostu argumentacja obecnego na walnym Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Jego przedstawiciel stwierdził, że proponowane zmiany mogą okazać się niesprawiedliwe dla akcjonariuszy mniejszościowych. Zdecydowaliśmy się więc zagłosować przeciw — wyjaśnia Grzegorz Pawlak, prezes Plast-Boksu (razem z bratem i Franciszkiem Preisem kontroluje prawie 30 proc. akcji).
Potwierdza to Paweł Wielgus z SII. Jego zdaniem, projekt poszerzenia rady z pięciu do sześciu osób nie zapewniał żadnej jakościowej zmiany w nadzorze Plast-Boksu, ponieważ decydujący głos nadal należałby do posiadaczy akcji imiennych. Zwiększałby tylko koszty funkcjonowania spółki.
— Dla akcjonariuszy mniejszościowych nie było to żadną korzyścią. To po prostu półśrodek — mówi Paweł Wielgus.
Pewnej irytacji nie kryje jednak Krzysztof Moska, który ma 10 proc. akcji.
— Na tym walnym mniejszość nie miała nic do powiedzenia. Teraz muszę zastanowić się nad moją pozycją w spółce: czy ją zwiększyć, czy może zmniejszyć — zapowiada Krzysztof Moska.