Po absolute return nie oczekuj cudów

Justyna DąbrowskaJustyna Dąbrowska
opublikowano: 2016-12-12 22:00

Fundusze absolutnej stopy zwrotu przyciągają pieniądze jak żadne inne, ale maszynką do ich pomnażania nie są. Warto wiedzieć, czego można po nich oczekiwać

Hasło „zysk w każdych warunkach” przylgnęło do funduszy absolutnej stopy zwrotu, powstających na rodzimym rynku jak grzyby po deszczu. Zdaniem Tomasza Stadnika, który w Skarbcu TFI ma zbudować z tego typu strategii najmocniejszy filar biznesu, produkty te odpowiadają na zapotrzebowanie klientów, którzy zdążyli się rozczarować tradycyjnymi rozwiązaniami. Znajduje to potwierdzenie w liczbach: w listopadzie detaliczne fundusze absolute return zanotowały 246 mln zł napływów netto. W tym samym czasie z klasycznych funduszy akcyjnych ubyło netto 203 mln zł, a z funduszy mieszanych, w których portfelach są i akcje, i obligacje — prawie 100 mln zł. Problem w tym, że zdecydowana większość funduszy absolutnej stopy zwrotu nie przeszła jeszcze testu bessy i portfelom nie ciążą tzw. trudne tematy. WIG w latach 2012-14 systematycznie rósł, a kiedy w 2015 r. załamał się z powodu wzrostu ryzyka politycznego, to spustoszenia to nie zrobiło, bo hossa na małych i średnich spółkach trwała w najlepsze. Ci, którzy regularnie śledzą stopy zwrotu, mogą dostrzec, że od początku roku aż 19 funduszy ma ujemną stopę zwrotu, a w listopadzie dodatni wynik wypracowało ledwie 9. Coś się zacięło? Niekoniecznie, bo strategii absolute return nie należy utożsamiać z taką, która gwarantuje zysk.

— To strategia dla tych, którzy mają już jakieś oszczędności i chcą, żeby ich kapitał spokojnie przyrastał, nie oczekując przy tym strzału z przewrotki z szesnastego metra w okienko — mówi obrazowo Tomasz Stadnik, wiceprezes Skarbiec TFI.

Czerwona lampka

Ekspert podkreśla, że absolute return to bardzo szerokie pojęcie, można je rozumieć na różne sposoby.

— Mówiąc najprościej, jest to rozwiązanie, w którym staramy się zarobić konkretną kwotę w danym okresie. Gdy jednak ktoś mówi, że to rozwiązanie, które zawsze zarabia, zarówno przy rosnącym, jak i spadającym rynku, to powinna zapalić się lampka ostrzegawcza. Hasło „absolute return nigdy nie straci” to zbyt wysoko zawieszona poprzeczka — można powiedzieć, że robimy wszystko, żeby nie stracić więcej niż „X” i wyjaśnić, jakie mechanizmy temu służą, ale to wszystko — tłumaczy wiceprezes Skarbca. Również Peter Bodis, wiceprezes Pioneer Pekao TFI, podkreśla, że strategii absolute nie należy utożsamiać z zarabiającą niezależnie od warunków.

Od początku roku aż 19 funduszy ma ujemną stopę zwrotu, a w listopadzie dodatni wynik wypracowało ledwie 9.

— Stosując tę metodę, można być na minusie nawet przez kilka miesięcy. W praktyce strategia absolute return spełni swoją rolę, jeśli przyniesie zysk, ale w określonym horyzoncie czasowym, np. rocznym. Dobrze zdywersyfikowany i płynny portfel nie powinien dużo tracić, nawet w krótkim terminie, ale nie ma funduszu, który byłby całkowicie pozbawiony tego ryzyka — mówi Peter Bodis.

Drogi do celu

Żeby minimalizować ryzyko, zarządzający funduszami zabezpieczają długie pozycje w akcjach krótkimi w kontraktach terminowych — na akcje lub indeksy.

— W praktyce oznacza to, że jeżeli indeksy spadają i tracimy na akcjach, to jednocześnie zarabiamy na kontraktach, w których zajmujemy pozycję krótką. Wszystko po to, by uniezależnić się od kierunku, w jakim zmierza rynek jako całość. Ostatecznie liczy się to, jak dwie przeciwstawne pozycje zachowują się względem siebie — wyjaśnia Peter Bodis.

Podobną strategią jest zestawianie poszczególnych akcji w pary — zarządzający zajmuje długą pozycję w akcjach np. PKN Orlen, a krótką Grupy Lotos. To jednak na polskiej giełdzie wymaga jeszcze większej gimnastyki. — Trzeba mieć świadomość, jakie są możliwości krótkiej sprzedaży na lokalnym rynku. Ze względu na płynność, oprócz spółek z WIG20 tylko około 20 podmiotów kwalifikuje się do tej kategorii. Rynek w Polsce jest po prostu bardzo mały — mówi Tomasz Stadnik. Jarosław Lis, zarządzający BPH TFI, dodaje, że w Polsce bardzo popularne w ostatnim czasie było podejście, w którym zajmowało się pozycję długą na małych i średnich spółkach, zaś krótką — na dużych.

— W ostatnich kilku latach ta strategia się sprawdzała. Zasadność jej stosowania znika jednak w momencie, gdy duże spółki zachowują się lepiej niż małe i średnie — mówi Jarosław Lis. Czasem stosuje się też podejście, w którym kupuje się wybrane spółki i pozycji tych nie pokrywa się futuresami. Jest to więc podejście takie, jakie mają tradycyjne fundusze akcji.

Dobra passa trwa

W listopadzie saldo napływów do funduszy inwestycyjnych było dodatnie i wyniosło 0,7 mld zł, wynika z danych Analiz Online. W segmencie detalicznym, a więc funduszy skierowanych do szerokiego grona odbiorców, bilans wyniósł +385 mln zł. Był to piąty miesiąc z rzędu z dodatnim wynikiem, choć — jak zauważają Analizy Online — to połowę mniej niż w październiku i najmniej od lipca. W strukturze sprzedaży od dłuższego czasu niewiele się zmienia. Najwięcej pieniędzy płynie do funduszy absolutnej stopy zwrotu, które w segmencie detalicznym przyciągnęły 246 mln zł netto. W czołówce sprzedaży znalazły się PKO Absolutnej Stopy Zwrotu Europa Wschód-Zachód FIZ (+53 mln zł) oraz Trigon Quantum Neutral FIZ (+33 mln zł). 153 mln zł netto zdobyli zarządzający funduszami dłużnymi, w większości ci, którzy opiekują się portfelami wypełnionymi długiem przedsiębiorstw. Z polskich funduszy dłużnych uniwersalnych odpłynęło bowiem 95 mln zł netto. Ponad dwa razy więcej ubyło z funduszy akcyjnych, a niespełna 100 mln zł — z funduszy mieszanych. [KZ]

1009696961001001008888

stopa zwrotu za 3 lata

11,317,819,917,043,039,717,314,28,5

Pod lupą

73 proc. Taka jest mediana skuteczności funduszy absolutnej stopy zwrotu, wycenianych co najmniej raz w miesiącu. Skuteczność mierzona jest odsetkiem dodatnich, dwunastomiesięcznych, rolowanych stóp zwrotu w ostatnich 36 miesiącach.

100 proc. A taka jest mediana skuteczności funduszy, które istnieją krócej niż trzy lata.

7,1 proc. Taka jest mediana trzyletnich stóp zwrotu funduszy absolute return, wycenianych co najmniej raz w miesiącu i istniejących co najmniej trzy lata.

*odsetek dodatnich, 12-miesięcznych, rolowanych stóp zwrotu. Źródło: Analizy Online

— Wydaje mi się, że kupowanie starannie wyselekcjonowanych spółek to podejście, które zdecydowanie bardziej się sprawdza w długim terminie. Jeżeli ich nie ma, wówczas trzyma się po prostu większą ilość gotówki. My stosujemy właśnie taką strategię. To metoda, która sprawdzała się nawet na ciężkim rynku, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich latach — mówi zarządzający BPH TFI. Tomasz Stadnik sposób na zysk ma jeszcze inny. — Bliska mojemu sercu jest strategia global macro, w której staram się unikać pojedynczych tematów, a koncentruję się na szerokich agregatach (stopy procentowe, waluty, indeksy itp.). Podstawową zaletą tej strategii jest płynność, która pozwala szybko i bez nadmiernych kosztów zredukować ryzyko w sytuacji, gdy zaczyna być niebezpiecznie — dodaje Tomasz Stadnik. Ekspert podkreśla jednak, że punktem wyjścia przy wyborze jakiejkolwiek strategii powinno być pytanie nie o potencjalny zysk, ale o to, ile można stracić.

Próg bólu

Technicznym ograniczeniem ewentualnych strat są zlecenia stop loss („przestań tracić”), w których arbitralnie ustala się poziom, którego przekroczenie powoduje natychmiastową sprzedaż. W przypadku bardziej złożonych portfeli, w skład których wchodzą instrumenty pochodne, stosuje się miarę VaR (Value at Risk), która wyraża graniczny poziom strat przy danym prawdopodobieństwie.

— Tylko klienci wiedzą, jaki jest dokładny skład portfela, choć i tak nie daje im to pełnego obrazu, ze względu na częstotliwość publikowania raportów uwzględniających skład portfeli funduszy oraz ich w pewnych stopniu ograniczoną szczegółowość — wyjaśnia Peter Bodis. © Ⓟ