Polfa Tarchomin: jest plan restrukturyzacji
Nowy zarząd spółki proponuje odsunięcie prywatyzacji
Andrzej Kleszczewski, od 20 dni zarządzający Polfą Tarchomin, ma już prawie gotowy projekt restrukturyzacji fabryki leków. W ciągu trzech miesięcy Polfa wykupi licencje na produkcję kilku preparatów, które mają zwiększyć jej rynkowy udział do 15 proc. Do kwestii prywatyzacji zakład wróci za kilka miesięcy.
Już 17 lutego Andrzej Kleszczewski, nowy prezes Tarchomińskich Zakładów Farmaceutycznych Polfa, przedstawi projekt rozwoju fabryki radzie nadzorczej. W ciągu trzech miesięcy Polfa zostanie przygotowana do produkcji nowych preparatów, które pozwolą jej odbudować spadające udziały w rynku leków.
Spółka jest nazywana przez konkurentów „kolosem na glinianych nogach”: 2,4 tys. zatrudnionych, duże obroty i niemałe długi, przekraczające kilkanaście milionów złotych. Prezes Kleszczewski podkreśla jednak, że mimo zadłużenia — przy sporych należnościach, których nie sposób ściągnąć ze szpitali — firma wykazuje płynność finansową.
Jego zdaniem, utrzymanie obecnego poziomu wyników ekonomicznych z 2000 roku przez dwa kolejne lata będzie niemałym sukcesem. Tyle czasu potrzeba na zarejestrowanie leków, a bez ich udziału nie można zwiększyć sprzedaży.
— Polfa została skrzywdzona, bo tak długo trwał proces prywatyzacji, który w końcu nie doszedł do skutku. Poprzednie zarządy skupiały się na przygotowaniu firmy do przekształcenia — odkładając jej rozwój na czas po prywatyzacji. W ten sposób zmarnowano półtora roku. Firma nie kreowała nowych preparatów i nie ma takich produktów, które mogłyby się stać lokomotywą sprzedaży. Nowe produkty z Polfy mogą pojawić się na rynku dopiero pod koniec 2002 r. i liczymy, że zagwarantują nam około 15 proc. rynku — mówi Andrzej Kleszczewski.
Ziarnko do ziarnka
Pieniądze na licencje i uruchomienie produkcji mają pochodzić z dwóch źródeł. Zarząd Polfy będzie się starał o pomoc finansową w MSP. Z resortu prezes Kleszczewski spodziewa się jednak najwyżej kilku milionów złotych. Większą część pieniędzy chce wycisnąć z zakładu, ograniczając koszty — przez kontrolowanie wydatków na zakupy, podatki gruntowe, oraz restrukturyzację zatrudnienia. Ten problem będzie rozpatrywany dopiero po przygotowaniu nowej produkcji. Wtedy powstanie plan naprawczy firmy.
— Zakład pracuje dzisiaj na poziomie 60 proc. możliwości. Nie chcemy jednak zwalniać ludzi dla samych zwolnień.Te 40 proc. możemy zagospodarować, uruchamiając — tanio adaptując fabrykę — produkcję nowych preparatów i zatrudniając przy niej część osób. Rozważam dwie możliwości: odkupienie licencji lub współpracę z zagranicznymi zakładami produkcyjnymi. Na przygotowanie wszystkiego mamy czas najwyżej do końca kwietnia. Ale o tym, który sposób wybierzemy i ile dokładnie będzie kosztowało wprowadzenie nowych preparatów na rynek, najpierw musi się dowiedzieć rada nadzorcza spółki — podkreśla Andrzej Kleszczewski.
Tarchomina na razie nie stać na produkcję leków OTC.
Andrzej Kleszczewski nie neguje konieczności prywatyzacji Polfy, ale uważa, że to nie jest najlepszy moment na wznowienie poszukiwań inwestora. Poprzedni przetarg nie został rozstrzygnięty, ponieważ Prokom wybrany na inwestora wycofał się z negocjacji. Jednym z powodów był spór o prawo do części gruntów Polfy.
W opinii nowego szefa spółki wyjaśnienie tej kwestii — a konkretnie chodzi o spór ze spółką Strem — jest możliwe i nie powinno być zbyt skomplikowane.
— Jeśli zdecydujemy się prywatyzować zadłużonę firmę bez noweych produktów, to trzeba będzie ją sprzedać za symboliczną złotówkę. Wartość jej aktywów zwiększy na pewno rozpoczęcie procesu rejestracji nowego asortymentu. Dopiero wtedy można powtórnie uruchomić przekształcenia własnościowe. Powinno to się stać jeszcze w tym roku — podkreśla prezes Kleszczewski.
Przekształcenia potem
Prywatyzacja w obecnym stanie mogłaby okazać się sprzedażą wyłącznie przeszło 70 hektarów gruntów należących do fabryki z pominięciem interesów zakładu produkcyjnego.
Zdaniem prezesa, właścicielem, który mógłby zadbać o te interesy, byłby akcjonariat złożony z wielu aptekarzy i hurtowników farmaceutycznych. W przyszłej spółce byłoby miejsce także dla pracowników zakładu.
— Ta grupa jest bardzo dobrze zorganizowana, ma największy lobbying i tak naprawdę akcjonariat byłby bardzo silny. Takiego projektu brakuje w polskim przemyśle farmaceutycznym. Kto wie, czy to nie jest pomysł na prywatyzację kilku nadal państwowych Polf. Na razie to jednak tylko idea — podkreśla Andrzej Kleszczewski.